Bank Japonii po raz kolejny zdecydował o zwiększeniu skupu aktywów. Indeks giełdy w Tokio zareagował sporym wzrostem. Można jednak wątpić, czy trwale poprawi to dziś nastroje w Europie.

Japoński bank centralny luzuje politykę pieniężną na wszelkie możliwe sposoby już od dawna. Efektów ciągle nie widać i nie zanosi się na to, by się rychło pojawiły. Inwestorzy jednak powinni być zadowoleni. Nikkei chwilami rósł o 1,8 proc., ale na godzinę przed końcem handlu skala zwyżki zmniejszyła się do 1,2 proc. Na pozostałych parkietach azjatyckich euforii jednak nie było widać. Jedynie w Hong Kongu zwyżka przekraczała 1 proc.

Jeśli europejskie giełdy skorzystają z japońskich sygnałów, prawdopodobnie nie będzie to trwała poprawa. Na naszym kontynencie problemów nie brakuje i to one będą wpływać na nastroje tutejszych inwestorów. We wtorek były one nienajlepsze. Wskaźniki w Paryżu i Londynie zakończyły dzień spadkami po około 1,2 proc., a DAX poszedł w dół o 0,76 proc. Spadkowa korekta na razie jest w fazie zbyt wczesnej, by cokolwiek wnioskować o stanie i perspektywach rynku. Jeśli się rozwinie i nabierze tempa, będzie można zacząć się martwić. Dopóki jest niewielka, można przyjąć roboczo argument o realizacji zysków.

Na Wall Street ta realizacja ma na razie minimalny wpływ na indeksy. S&P500 zniżkował we wtorek o 0,13 proc., a poprzedni spadek sięgnął raptem 0,3 proc. Dow Jones wzrósł wczoraj o prawie 0,1 proc. Ale Amerykanie mają znacznie mniej problemów niż Stary Kontynent, a przynajmniej tak się im wydaje. Powszechne luzowanie polityki pieniężnej na rynki na razie działa słabo. Wkrótce powinno się jednak ujawnić we wszelkiego rodzaju wskaźnikach nastrojów. To może spowodować kolejną falę wzrostów na giełdach. Obfitość publikacji tego typu mierników będziemy mieli w czwartek. Dziś czekają nas "twarde" dane dotyczące amerykańskiego rynku nieruchomości.

Wczesnym popołudniem poznamy liczbę wydanych pozwoleń na budowę domów. Oczekuje się jej spadku z 811 do 800 tys. Spodziewany jest natomiast wzrost liczby rozpoczętych budów domów z 746 do 765 tys. Oczekuje się także niewielkiego wzrostu liczby sprzedanych domów na rynku wtórnym. Dane dotyczące rynku nieruchomości będą w najbliższej przyszłości pilnie śledzone. Będą one wskazywać, czy skup przez Fed papierów hipotecznych zadziała na sferę realną gospodarki, czy też przetoczy się jedynie przez giełdową rzeczywistość.

Nasz parkiet wczoraj prezentował się zdecydowanie lepiej niż giełdy europejskie. Trzeba jednak zauważyć, że przez większą część dnia warszawskie indeksy znajdowały się pod kreską, a na plus wyszły w ostatnich minutach sesji. Takie wyskoki mogą być mylące i trudno na ich podstawie wyciągać wnioski. Równie dobrze możemy skorzystać z poprawy nastrojów na świecie (o ile się pojawi), jak i zostać w tyle. Warto też jednak zwrócić uwagę, że wczorajsza zwyżka nie ominęła wskaźników małych i średnich spółek, co raczej nie wskazuje na działanie kapitału zagranicznego.

Roman Przasnyski