Przed wystąpieniem szefa Fed za euro płacono 4,17 zł, za dolara 3,31 zł, a za szwajcarskiego franka 3,48 zł.
Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki powiedział PAP, że od rana wszystkie indeksy europejskie i kursy pary euro-dolar pięły się w górę przy bardzo małych obrotach. "To jest charakterystyczne przy ważnych wydarzeniach, które odbywają się w końcówce sesji" - mówił.
W piątek odbywa się seminarium w Jackson Hole w USA, w którym udział biorą bankierzy centralni ze świata, w tym m.in. szef amerykańskiego banku centralnego Ben Bernanke. Podczas swojego wystąpienia mówił on, że nie można wykluczyć dodatkowego skupu aktywów przez Fed, jeśli będzie ona konieczna dla zapewnienia wzrostu. Większość analityków była przekonana, że jego przemówienie nie przyniesie zapowiedzi zdecydowanych działań ze strony Fed.
Sawicki powiedział, że szef Fed rozczarował rynki, ale jak podkreślił, "poprzeczka była wysoko zawieszona". "Szczególnie wśród tych, którzy liczyli, że Bernanke da jasny sygnał do kolejnego luzowania polityki (pieniężnej, czyli tzw. QE3 - PAP)" - wskazał.
W jego opinii inwestorzy będą teraz czekać m.in. na posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, które odbędzie się 6 września. "W kolejnych dniach będziemy mieli czekanie i nerwową atmosferę" - stwierdził.
Dodał, że w przyszłym tygodniu istnieje duże prawdopodobieństwo, że polska waluta nadal będzie się osłabiać, ale już nie tak silnie, jak w ostatnich daniach. "Bardzo ważnym poziomem mogą być okolice 4,22 zł za euro i niestety do tego poziomu możemy się zbliżyć" - wskazał.
Analityk DM BOŚ Marek Rogalski wskazał, że choć pierwsza reakcja rynków finansowych na opublikowaną treść wystąpienia szefa Fed była negatywna, to jednak później rynek powrócił do wcześniejszego trendu. "Warto dokładniej skupić się na słowach Bena Bernanke. Wprawdzie powtórzył on to, co słyszeliśmy już podczas ostatnich posiedzeń Fed, że QE3 zostanie uruchomione, jeżeli będzie taka potrzeba. To nieco zawiodło tych, którzy liczyli na bardziej stanowczy zwrot. Chwilę później szef Fed dodał, iż bierze też pod uwagę niepewności i ograniczenie swoich instrumentów. Z jednej strony można to odebrać jako sygnał pewnej słabości Fed, ale z drugiej jako dowód na to, iż formuła programu QE3 będzie inna od dotychczasowych działań przeprowadzanych przez bank centralny" - ocenił Rogalski.