Sesja na warszawskiej giełdzie może zacząć się na niewielkim minusie. Analitycy zwracają uwagę na spadki kontraktów na europejskie i amerykańskie indeksy.

"Wymowa czwartkowej jest pozytywna gdyż udało się ostatecznie wyjść powyżej lipcowe maksima, przy przyzwoitym poziomie obrotów (choć koncentracja była już zwyczajowo na 3-4 podmiotach). Zwracamy jednocześnie uwagę, że skala ruchu w górę w ostatnich dwóch tygodniach po kolejnym wybiciu jest już bardzo zadowalająca dla coraz większej części uczestników rynku i wg nas ryzyko nadejścia korekty jest coraz poważniejsze" - ocenił analityk BDM Maciek Bobrowski.

Roman Przasnyski z Open Finance zaznacza, że czwartkowa siła WIG20 była imponująca, ale przykład Wall Street wskazuje, że spokojnym krokiem także można zajść bardzo wysoko. "Teraz naszym bykom przyjdzie bronić zdobytych pozycji" - podkreśla Przasnyski, który zwraca uwagę na dane z Chin. "Okazało się bowiem, że w lipcu eksport Chin był o zaledwie 1 proc. wyższy niż przed rokiem, podczas gdy spodziewano się wzrostu o 8,6 proc. Dynamika importu, zamiast oczekiwanej zwyżki o 7,2 proc. wyniosła 4,7 proc.

Te dane, w połączeniu z równie fatalnymi, dotyczącymi niemieckiego handlu zagranicznego, dają obraz globalnego spowolnienia" - ocenił analityk. "Na rynkach azjatyckich reakcja była umiarkowana. Na godzinę przed końcem handlu Nikkei zniżkował o 0,1 proc., a indeksy w Szanghaju rosły po 0,5 proc. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy traciły od 0,1 do 0,4 proc." - dodał Przasnyski. W czwartek indeks WIG20 wzrósł ostatecznie o 2,21% do 2319,42 pkt a WIG o 1,75% do 41 976,63 pkt. Wartość obrotów na rynku akcji wyniosła ponad 600 mln zł.