W porannej części handlu Peter Bofinger z Niemieckiej Rady Ekspertów Ekonomicznych stwierdził, że nie ma uzasadnienia dla obecnej rentowności obligacji Hiszpanii czy Włoch, więc EBC powinien niezwłocznie zareagować, gdyż wzrasta ryzyko rozpadu strefy euro. Stoi to w sprzeczności z postawą prezesa Bundesbanku, ale raczej na pewno nie wpłynie na stanowisko Jensa Weidmanna oraz rządu niemieckiego.
Jean-Claude Juncker stwierdził natomiast, że wyjście Grecji ze strefy euro byłoby możliwe do zrealizowania, ale nie jest to pożądany scenariusz. Należy przypomnieć, że we wrześniu zapadnie decyzja o przyznaniu Grecji kolejnej transzy pomocy, a ta uzależniona jest od oceny Troiki. W innym kraju strefy euro, czyli Cyprze, przedstawiciele Troiki stwierdzili, że sytuacja jest gorsza niż się spodziewali, a pomocy może wymagać także państwo, a nie tylko sektor bankowy.
Przed otwarciem giełd w Europie poznaliśmy dane o wynikach niemieckiego handlu zagranicznego w czerwcu. Po dynamicznych wzrostach w maju, zanotowano ujemną dynamikę eksportu (-1,5 proc. m/m wobec -2 proc. prog) oraz importu (-3 proc. m/m wobec -1,5 proc. m/m prog). Tym samym saldo bilansu handlu zagranicznego wzrosło do 16,2 mld euro (15 mld euro prog). Jednak najważniejszy odczyt dotyczył dynamiki produkcji przemysłowej w Niemczech, która wyniosła w czerwcu -0,9 proc. m/m (-0,8 proc. m/m prog oraz 1,7 proc. m/m poprzednio).
Na rynku EUR/USD sesja zdominowana została przez spadek wartości euro, który jednak należy traktować jako czysto korekcyjny ruch do uprzednio przebitej linii szyi formacji odwróconej głowy z ramionami. Pokrywa się ona z 38,2 proc. zniesienia wzrostu od 1,2133 USD, które przebiega na poziomie 1,2325 USD i zostało potwierdzone jako wsparcie wyznaczeniem tam dzisiejszego minimum podczas europejskiej części sesji. Jeśli ten poziom uda się obronić, to scenariuszem optymalnym będzie powrót do 1,2440 USD. W przeciwnym wypadku, należy liczyć się ze spadkiem poniżej 1,23 USD.
Indeks S&P 500 udanie dokonał we wtorek zamknięcia powyżej 1400 pkt, lecz dynamika wzrostu wyraźnie spadła. Szerokość rynku również nie zachwyca, gdyż motorem wzrostów są głównie największe spółki. Przypomina to sytuację sprzed tygodnia, gdy rynek dynamicznie wzrósł na fali wypowiedzi Mario Draghiego, po czym nastąpiła przybierająca na sile korekta, zakończona gdy ukazały się bardzo dobre dane z amerykańskiego rynku pracy. W obecnym tygodniu może zabraknąć pozytywnego impulsu i niewykluczone, że ewentualny ruch spadkowy sprowadzi wartość indeksu na niższe poziomy. Jednakże, dopóki nie zostanie pokonany poziom 1375-1378 pkt to obowiązuje scenariusz testu lokalnych wierzchołków 1415 pkt i 1422 pkt.
Kurs EUR/PLN pokonał krótkoterminową linię trendu spadkowego, na bazie czego korekta dotarła do sygnalizowanego wczoraj poziomu 4,10 PLN. Biorąc pod uwagę skalę aprecjacji złotego w ostatnich tygodniach, realizacja zysków i tym samym wzrost kursu o nieco ponad 7 gr nie powinien być zaskakujący. Bardzo wyraźnie zbiegło się to w czasie ze wzrostem rentowności polskich obligacji, która w przypadku 10-latek sięgnęła niemal 5 proc. Z technicznego punktu widzenia, kurs nie powinien przekroczyć poziomu 4,12 PLN, aby średnioterminowa tendencja aprecjacyjna pozostała niezagrożona.