Wystarczyło częściowe zamknięcie gospodarki, by zapasy finansowe znacznie się zmniejszyły.
Wystarczyło częściowe zamknięcie gospodarki, by zapasy finansowe znacznie się zmniejszyły.
Spadł odsetek Polaków deklarujących, że w przypadku utraty źródła utrzymania posiadane oszczędności pozwolą im się utrzymać dłużej niż jeden–trzy miesiące – wynika z siódmej edycji badania Corona Mood, mierzącego dynamikę zachowań konsumenckich oraz monitorującego styl życia i nastroje polskich gospodarstw domowych w pandemii COVID-19, przeprowadzonego przez GfK.
12 proc. ankietowanych jest przekonanych, że za zaskórniaki przetrwa przez więcej niż miesiąc. Jeszcze we wrześniu odsetek ten wynosił 17 proc.
Przez dłużej niż trzy miesiące jest zdolnych przeżyć z oszczędności natomiast 24 proc. osób – o 1 pkt proc. mniej niż na koniec III kwartału i o 5 pkt proc. mniej niż w połowie roku. Jednocześnie zwiększyła się grupa Polaków, która nie ma już żadnych zapasów finansowych – od września wzrosła z 19 proc. do 23 proc.
– To kolejny dowód na to, że pandemia zwiększa nierówności dochodowe. Osoby z aktywami, takimi jak nieruchomości, obligacje czy akcje, tylko zyskują w obecnym czasie. Indeksy giełdowe na świecie biją rekordy, ceny mieszkań rosną. Do tego pandemia w relatywnie niewielkim stopniu uderzyła w osoby z wysokimi dochodami. Z reguły to pracownicy o wysokich kwalifikacjach, którzy pracę mogą wykonywać zdalnie. Na drugim biegunie są pracownicy słabiej wykształceni, w przypadku których ryzyko utraty pracy jest obecnie większe – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
Poza tym, jak zauważa Katarzyna Żakowska, partner biznesowy w GfK, choć posiadanie oszczędności deklaruje obecnie aż 78 proc. Polaków, to w większości przypadków nie są to duże kwoty.
– Gdyby przeciętny Kowalski nagle stracił źródło utrzymania, płynność finansową utrzymałby zaledwie przez miesiąc. Taka perspektywa, potęgowana ciągłą niepewnością w gospodarce i na rynku pracy, sprawia, że 7 na 10 z nas stara się co miesiąc systematycznie odkładać pewną kwotę – taką samą lub większą niż dotychczas – dodaje.
Jednak wizja oszczędzania wydaje się dość złudna w obecnej sytuacji. Dlatego duża część Polaków w obliczu gwałtownego pogorszenia sytuacji finansowej przewiduje, że będzie musiała sięgnąć po inne środki i strategie. Ponad połowa Polaków deklaruje, że jak zwykle zacznie od zaciskania pasa. Niewiele mniej osób – 45 proc., według badania GFK zamierza podjąć dodatkową pracę lub znaleźć dodatkowe źródło dochodu.
– Już to zrobiłem. Mam stałą pracę, ale przez pandemię nie mam nadgodzin. Dlatego postanowiłem dorobić na taksówce. Ostatni lockdown oraz przejście firm na zdalną pracę przełożyło się na liczbę zleceń. Jest ich coraz mniej. W listopadzie mój przychód z dodatkowej pracy sięgnął 800 zł. Ledwo wystarczyło na pokrycie kosztów stałych. Dlatego rozglądam się już za nowym zajęciem – mówi pracownik jednej z korporacji.
Sięganie po oszczędności ze zlikwidowanej lokaty czy sprzedaży dóbr trwałych jest dopiero na dalszej pozycji. W ten sposób chce ratować się co szósty Polak. Co szósty ankietowany przez GfK myśli też o zaciągnięciu pożyczki u rodziny czy znajomych. To dowodzi, że w razie konieczności skorzystania z zewnętrznego źródła finansowania Polacy nie chcą kierować swoich kroków do banków. Tam pomocy finansowej chce szukać zaledwie co 14. Polak.
Wpisuje się to w raporty Biura Informacji Kredytowej, które potwierdzają, że niechęć wobec produktów bankowych narasta. We wrześniu banki przyznały o 23,3 proc. mniej kredytów gotówkowych, a w październiku spadek sięgnął już 32,1 proc.
Dzieje się tak, choć dochody rosną, a bezrobocie przyrasta wolniej, niż pierwotnie tego oczekiwano. Mimo to Polacy wciąż obawiają się o swoją przyszłość, szczególnie że mają świadomość, iż wiele miejsc pracy zostało zachowanych dzięki rządowej tarczy antykryzysowej, która nie będzie trwać wiecznie.
– Nastroje konsumenckie są zatem gorsze, a to przekłada się ma skłonność do zaciągania kredytów i pożyczek. Uważam jednak, że taka sytuacja zacznie się zmieniać za kilka miesięcy, kiedy pojawi się szczepionka, a od pracodawców popłynie jasny przekaz, że jest dobrze i widzą perspektywy na przyszłość – mówi Jakub Borowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama