Ropa na amerykańskiej giełdzie paliw w N.Jorku mocniej tanieje w reakcji na perspektywy coraz silniejszych działań rządów na świecie, aby zapanować nad rozprzestrzenianiem się nowej fali zakażeń koronawirusem. Polityka "zostań w domu" może wpłynąć na zahamowanie już i tak kruchego ożywienia gospodarczego na świecie, a to obniży popyt na paliwa - podają maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na XI na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 40,55 USD, niżej o 1,00 proc.

Ropa Brent w dostawach na XII na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 42,72 USD za baryłkę, niżej o 1,02 proc.

Inwestorzy na rynkach paliw są w minorowych nastrojach, bo w Europie nasila się pandemia koronawirusa - ostrzejsze restrykcje wprowadzono w związku z tym m.in. w Londynie i Paryżu.

W USA rośnie liczba zakażeń Covid-19 w środkowo-zachodniej części kraju.

Pogarsza się też sytuacja na amerykańskim rynku pracy - liczba nowych bezrobotnych w ub. tygodniu wyniosła niespodziewanie 898 tys., a oczekiwano 825 tys. To najwyższy poziom od sierpnia.

Cenom ropy nie pomoże też informacja, że produkcji ropy w Libii wzrosła do poziomu 500 tys. baryłek dziennie.

Tymczasem zapasy ropy naftowej w USA w ubiegłym tygodniu spadły o 3,82 mln baryłek, czyli o 0,4 proc. do 489 mln baryłek - poinformował amerykański Departament Energii (DoE). Rynek oczekiwał spadku zapasów o 2,1 mln baryłek.

Zapasy benzyny spadły w tym czasie o 1,62 mln baryłek, czyli o 0,6 proc. do 225,1 mln baryłek.

Rezerwy paliw destylowanych, w tym oleju opałowego, spadły aż o 7,24 mln baryłek, czyli o 4,20 proc. do 164,6 mln baryłek - podał DoE. To ich najmocniejszy spadek od 2003 r.

Na razie dane te nie spowodowały wzrostów cen ropy.

Ropa w USA na NYMEX staniała na zakończenie poprzedniej sesji 0,2 proc., a w całym tym tygodniu straciła na razie 0,1 proc.