Sejmowa komisja finansów publicznych opowiedziała się w piątek za przyjęciem projektu nowelizacji tegorocznego budżetu. Wprowadzono nieliczne ze zgłoszonych poprawek - zwiększające wydatki na CBA czy dotację na ARP.

Zgodnie z decyzją komisji do projektu wprowadzono zapis zmniejszający wydatki w dziale gospodarka z przeznaczeniem 70 mln zł na dotacje dla Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) oraz ok. 11 mln zł na zobowiązania wymagalne Skarbu Państwa.

Przyjęta też została poprawka PiS, która przewiduje zmniejszenie o 14,6 mln zł wydatków na policję i przekazanie tej kwoty na wydatki majątkowe CBA, w tym zakup samochodów.

Komisja odrzuciła zdecydowaną większość poprawek złożonych podczas piątkowego posiedzenia, w tym wniosek Lewicy dotyczący zwiększenia dochodów o 4 mld zł i przeznaczenie tych pieniędzy na subwencję dla jednostek samorządu terytorialnego. Odrzucona została też poprawka przeznaczająca 1 mld zł na inwestycje kolejowe. Podobny los spotkał także poprawkę, która zmniejszała o 3 mld zł wydatki na obronę z przeznaczeniem ich na opiekę zdrowotną. Komisja odrzuciła też poprawki Lewicy zmniejszające wydatki na Fundusz Kościelny.

Nie uzyskała też uznania komisji poprawka PiS, poparta przez resort finansów, która - jak tłumaczono - przesuwa wydatki w Sądzie Najwyższym w kwocie 900 tys. zł, w celu podwyższenia wynagrodzeń pracownikom tego sądu i asystentom sędziów. Zgodnie z wyjaśnieniami MF, takie podwyżki dostali pracownicy sądów, NSA i prokuratury, ale nie było ich w Sądzie Najwyższym. Jak poinformowano, obecnie średnie wynagrodzenie w SN wynosi ok. 9,3 tys. zł.

Posłowie opozycji precyzowali, że poprawka dotyczyła tylko podwyżek dla pracowników Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jak mówiła Krystyna Skowrońska (KO), zmiana oznaczałaby podwyżkę dla pracowników Izby Dyscyplinarnej SN w wysokości 900 zł. Ostatecznie komisja odrzuciła poprawkę głosami 21 za do 22 przeciw.

Podczas debaty projekt krytykował m.in. Mirosław Suchoń (KO). Mówił o przenoszeniu zadłużenia z przyszłego roku na ten rok, czemu - jego zdaniem - ma służyć właśnie nowelizacja tegorocznego budżetu. Przypomniał, że Komisja Europejska w tym roku łagodniej podchodzi do kwestii dyscypliny finansów publicznych.

"Z tego powodu spora część zadłużenia przyszłorocznego została przeniesiona właśnie do tej nowelizacji. Ona ma na celu wprowadzenie w błąd zarówno obywateli, jak i instytucji" - ocenił.

"Gdyby rząd (...) wszystkie wydatki, które planuje na przyszły rok zapisał w ustawie budżetowej na rok przyszły, to okazałoby się to dla finansów publicznych i oceny wiarygodności prowadzonej polityki druzgocące. Stąd taka próba - mówię wprost - oszustwa" - mówił Suchoń.

Andrzej Kosztowniak (PiS) tłumaczył, że UE pozwoliła na zastosowanie skoordynowanego impulsu fiskalnego dla wsparcia gospodarki.

"Myślę, że żaden z nas nie chciałby dziś nowelizacji budżetu sprowadzającej się do wzrostu deficytu budżetowego na poziomie 109 mld zł" - mówił. Podkreślił, że wszyscy wolelibyśmy, aby sytuacja związana z COVID-em w ogóle się nie zdarzyła.

"Ta sytuacja na świecie spowodowała, że musimy wejść w pewną procedurę, która jest akceptowana (...), aby doprowadzić do realnego impulsu gospodarczego w Europie. (...) Czynimy to też dzisiaj my, Polacy" - podkreślił. Pytał przedstawicieli opozycji, jakie ma propozycje dla pobudzenia gospodarki, zaznaczając, że wszystkie państwa na świecie podnoszą wydatki prowadzące do wzrostu nie tylko konsumpcji, ale i inwestycji.

Jak informował wiceminister finansów Sebastian Skuza, Strategia Zarządzania Długiem razem z projektem przyszłorocznego budżetu do 30 września zostanie przekazana Sejmowi. Dokument pokaże, jak MF zamierza schodzić z wysokości długu publicznego również w stosunku do długu sektora general government, czyli całego sektora finansów publicznych.

Zaprzeczał, jakoby z informacji MF wynikało rozszczelnienie w VAT. "Po sierpniu dochody z VAT-u się odbudowują, mamy również niższe niż w ubiegłym roku zwroty z tego podatku" - poinformował.

Odnosząc się do przewidzianych w przyszłym roku dochodów, Skuza wyjaśnił, że wpłynie na to spodziewane odbicie gospodarki w wysokości 4 proc. PKB, ale także spadek dochodów z tytułu estońskiego CIT-u o ok. 5 mld zł. "Na 2021 r. w projekcie ustawy budżetowej nie są uwzględnione skutki reformy OFE i oskładkowania wszystkich umów cywilnoprawnych" - dodał.

Odpowiadając na pytania dotyczące programu oszczędności w administracji, Skuza poinformował, że pracuje nad tym KPRM. "Myślę, że w październiku będą jakieś bliższe szczegóły" - powiedział.

Jak tłumaczył w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu minister finansów Tadeusz Kościński, nowelizacja tegorocznego budżetu ma na celu zdobycie środków na dalszą stymulację gospodarki po kryzysie spowodowanym pandemią. Jest też konieczna ze względu na niezbędną aktualizację podstawowych parametrów budżetowych i makroekonomicznych.

W projekcie limit wydatków budżetowych wzrósł o 72,7 mld zł do 508 mld zł. Dochody są szacowane na 398,7 mld zł, a zakładany deficyt nie przekroczy 109,3 mld zł, wobec zerowego deficytu planowanego wcześniej. Założono, że dochody budżetu będą niższe od planowanych o 36,7 mld zł, dochody podatkowe spadną o 40,3 mld, ale wyższe o 3,6 mld zł będą dochody niepodatkowe.

Projekt przewiduje, że spadek PKB w całym 2020 r. wyniesie 4,6 proc., wobec pierwotnie zakładanego wzrostu o 3,7 proc. Z kolei zatrudnienie w gospodarce narodowej spadnie o 2,4 proc., a płace wzrosną o 3,5 proc., czyli wolniej niż w poprzednich latach.