Wskazaliśmy wówczas, że Pay Trade International Club, prezentowany jako klub biznesowy, do złudzenia przypomina piramidę finansową („Oto nowe Amber Gold”, DGP z 17 listopada 2016 r.).
Twórca parabiznesu, Łukasz S., zachęcał do inwestycji w klub, a Pay Trade miał pośredniczyć w skupowaniu sztabek złota. Mechanizm zarobku wyliczony był ponoć przez szwajcarskich matematyków, członkowie klubu mogli wygrać luksusowe
samochody. Takie miały być korzyści. A realia? Wielotysięczne długi tych, którzy się zapisali (i wpłacili wygórowane wpisowe), oraz „zarobek” rzędu 4–5 zł miesięcznie. Chyba że członek klubu aktywnie poszukiwał kolejnych uczestników tego schematu. Wówczas – gdy się już zapisywali i zapłacili za kartę członkowską – odpowiedni procent dostawał polecający.
Model zachęcania potencjalnych inwestorów był bardzo przemyślany, a strona internetowa Pay Trade robiła wrażenie. Można było na niej zobaczyć nowojorskie wieżowce i amerykański adres siedziby firmy. Tyle że po sprawdzeniu okazało się, że biznes zarejestrowany jest w przyczepie kempingowej w Wyoming. Pay Trade chwalił się też, że o elitarnym klubie piszą ogólnopolskie media gospodarcze, z „Forbesem” i Money.pl na czele. Z udostępnionych skanów wywiadów wycięto jednak informacje, że były to materiały promocyjne, za które spółka zapłaciła.
Wreszcie Pay Trade szczycił się też współpracą z wieloma partnerami, w tym renomowanymi kancelariami prawnymi. Większość z tych partnerów jednak bądź o istnieniu klubu biznesowego w ogóle nie wiedziała, bądź po prostu miała świadczyć usługi prawne, tak jak świadczyła każdemu innemu, kto zdecyduje się za nie zapłacić.
Udało nam się dotrzeć do osób, które w obietnice Łukasza S. uwierzyły.
– Na wpisowe do klubu wziąłem kredyt, płacę prawie 500 zł miesięcznie. Zyski za ostatnie miesiące wynoszą po niecałe 4 zł – mówił jeden spośród członków rzekomo elitarnego klubu. Opowiadał, że dał się przekonać organizatorom po jednym z business lunchów.
– Eleganccy ludzie w dobrych garniturach, zjawiskowe hostessy i najnowsze modele lexusa – to robi wrażenie. Szukałem sposobu na inwestycję i zainwestowałem. Byłem głupi – tłumaczył.
Nasz tekst z 2016 r. wywołał lawinę reakcji. Politycy opozycji przekonywali o nieudolności władzy oraz podległych jej służb, w tym prokuratury. Politycy Prawa i Sprawiedliwości ripostowali, że nie można sytuacji rozwijającego się dopiero podejrzanego tworu porównywać z aferą Amber Gold, która, ich zdaniem, uszła uwadze rządowi PO-PSL.
Sam Pay Trade International Club nie miał sobie nic do zarzucenia. W opublikowanym w mediach społecznościowych stanowisku spółka wskazała, że tekst DGP był sponsorowany, a każdy kolejny przypadek rozpowszechniania nieprawdziwych
informacji, jakoby Pay Trade International Club mogło prowadzić niezgodną z polskim prawem działalność, spotka się z podjęciem kroków prawnych przez spółkę. Nie spotkało się do dziś.
Zareagowała też prokuratura.
– Apelujemy o zgłaszanie się do nas osób, które czują się pokrzywdzone przez działalność Pay Trade International Club, niezależnie od ich miejsca zamieszkania – mówił na łamach DGP prokurator Bartłomiej Przyłucki ze szczecińskiej jednostki. Prokurator Przyłucki zachęcał do zgłaszania się najlepiej z dowodami: umowami, dowodami wpłat i korespondencji z przedstawicielami klubu.
Postępowanie – jak widać – było czasochłonne. Wstępnie szacowano, że do klubu zapisało się nawet 3,5 tys. osób. Każdy z nich wpłacił od 8 tys. zł do nawet kilkuset tysięcy.
Prokuratura jednak aż tylu pokrzywdzonych nie ustaliła. Zarzuty postawione Łukaszowi S. obejmują „doprowadzenie wielu członków klubu Pay Trade do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie ich w błąd co do charakteru działalności tego podmiotu (mówiąc prościej: oszustwo – red.) oraz możliwości uzyskiwania dochodów od wpłaconych kwot tytułem zakupu pakietów członkowskich, działając na szkodę łącznie co najmniej 360 osób i powodując dla co najmniej 100 z nich szkodę w wysokości 3 811 614,63 zł i 143 381 euro”. Ponadto twórcy Pay Trade zarzuca się organizowanie i kierowanie systemem
sprzedaży lawinowej, czyli mówiąc prościej – prowadzenie piramidy finansowej.
Każdy z członków klubu wpłacił od 8 tys. zł do nawet kilkuset tysięcy zł