Pojawią się jednak alternatywne produkty.
– Kluczowe jest to, na czym według sądu polega przewinienie. Bank sprzedawał coś, czego nie miał prawa dystrybuować. W tej sytuacji w pełni zgadzam się z tym, że powinna być poważna odpowiedzialność – mówi nam prezes jednego z towarzystw funduszy inwestycyjnych. – Rzeczą bezdyskusyjną jest to, że jeśli obligacje były sprzedawane wtedy, gdy Idea Bank nie miał odpowiednich zgód, to każdy klient powinien wygrać – dodaje były wiceprezes prywatnego domu maklerskiego.
Obaj rozmówcy chcą pozostać anonimowi.
Eksperci wskazują, że chodzi o ekstremalny przypadek działania bez odpowiednich zgód – Idea Bank przez pewien czas nawet nie przewidywał oferowania produktów inwestycyjnych w swoim statucie. Co do zasady działające na naszym rynku instytucje wymogi formalne spełniają. Klienci licencjonowanych firm mogą więc oczekiwać, że sytuacja, jaka miała miejsce w Idea Banku, w ich przypadku się nie powtórzy.
Idea Banku nie było też na liście tzw. agentów firmy inwestycyjnej Polskiego Domu Maklerskiego. Dlatego bank tylko przekazywał dane swoich klientów. Mechanizm opisywaliśmy w DGP w czerwcu 2018 r., dwa miesiące po wybuchu afery GetBacku.
Zdaniem naszych rozmówców kluczowe będzie uzasadnienie. Gdyby okazało się, że sąd wziął pod uwagę argumenty, iż doszło do misselingu, wtedy można by mówić o poważnych konsekwencjach dla rynku.
Misseling polega na sprzedaży klientowi produktu niedostosowanego do jego profilu ryzyka. Na przykład zaoferowanie akcji osobie, która chce przede wszystkim chronić swój kapitał. – Obligacje korporacyjne w tym przypadku należałoby traktować podobnie jak akcje. Ale z dostosowaniem profilu ryzyka jest wiele problemów – mówi przedstawiciel branży TFI.
Pierwszy kłopot polega na tym, kto powinien określać poziom ryzyka – twórca produktu czy jego dystrybutor. – Kolejny: jak często trzeba badać preferencje klienta, kiedy jego zdanie jest ostateczne. Gdyby dwa dni przed bankructwem jakiegoś podmiotu zmienił swój profil ryzyka, a my nie doprowadzilibyśmy do tego, że pozbył się obligacji, to bylibyśmy winni? – zastanawia się nasz rozmówca.
Eksperci wskazują, że wyrok poznańskiego sądu może mieć wpływ na rynek obligacji korporacyjnych, które trafiają do inwestorów indywidualnych. – Wyrok pokazuje, że jeśli sprzedaje się obligacje, to należy się liczyć z poważnymi konsekwencjami. To jest kropka nad i. A przecież w ubiegłym roku mieliśmy już zmiany w ustawie o obrocie instrumentami finansowymi, które wprowadziły zasadę, że w procesie sprzedaży obligacji musi brać udział pośrednik, a tym pośrednikiem musi być firma inwestycyjna albo bank – mówi jeden z naszych rozmówców.
2,5 mld zł wielkość strat nabywców obligacji GetBacku
72 ugody z klientami podpisał do tej pory Idea Bank, kolejne 82 osoby są w trakcie procesu zawierania ugód
9,5 mln zł wartość obligacji GetBacku wykupionych przez Idea Bank od klientów
Z punktu widzenia oferujących papiery dłużne wzrośnie ryzyko takiej działalności. A więc spadnie skłonność do sprzedawania obligacji. Nie oznacza to jednak, że nadużycia na rynku uda się w pełni wyeliminować.
– Obligacja, w szczególności sprzedawana przez podmioty nieuprawnione, jest teraz skompromitowana. Więc pojawiają się oferty formalnie innych produktów, które nie podlegają ustawie i nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Spotkałem się z propozycjami sprzedaży pożyczek czy udziałów w przedsięwzięciach – mówi DGP osoba związana z branżą maklerską.
Niespełna miesiąc temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostrzegał przed ofertami weksli inwestycyjnych. „Zdaniem UOKiK może to być nowy sposób pozyskiwania kapitału od konsumentów i próba ominięcia przepisów o emisji obligacji korporacyjnych” – informował urząd. „Zgodnie z przepisami prawa papiery wartościowe muszą być rejestrowane w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych. Temu obowiązkowi nie podlegają weksle. Środki przekazane wystawcy weksla nie są też objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a przedsiębiorca je oferujący jest wyłączony spod kontroli Komisji Nadzoru Finansowego” – tłumaczono w komunikacie.
Ale jest też druga strona medalu. – Rynek się zacisnął. Nie ma dostępu do nowych produktów. A zawsze jest grupa klientów, która będzie szukała produktów innych niż standardowa paleta TFI. Będą więc poszukiwane sposoby wypełnienia luki. Mamy falę inwestycji w nieruchomości. Będzie zapewne kolejna – produktów zagranicznych. To na pewno będą produkty notyfikowane, a więc legalnie dostępne na naszym rynku. Ale też klientom trudno będzie zrozumieć związane z nimi ryzyko – wskazuje przedstawiciel TFI.
Związek Banków Polskich nie komentuje spraw dotyczących pojedynczych banków. „UKNF monitoruje linię orzeczniczą, jeśli chodzi o wyroki sądów w sprawach podmiotów nadzorowanych. Nie komentujemy jednak poszczególnych rozstrzygnięć” – przekazał nam Jacek Barszczewski, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.