Polska zaczyna odczuwać skutki hamującego popytu krajowego i spowolnienia w Eurolandzie; wzrost PKB w 2020 r. będzie bliski 3,0 proc. rok do roku - przewidują analitycy ING Bank Śląskiego. Obciążenia związane z kosztami pracy i wzrostem cen energii dalej generować będą presję inflacyjną - dodają.

"Popyt wewnętrzny, który dał odporność polskiej (i regionalnej) gospodarki na spowolnienie w Niemczech, zaczął słabnąć w drugiej połowie 2019 roku. Trend ten będzie trwał również w 2020 roku. Pomimo hojnych transferów socjalnych, w trzecim kwartale 2019 konsumpcja rośnie 1 punkt proc. wolniej niż wskazują na to dochody. Konsumenci więcej oszczędzają" - napisali analitycy w opublikowanym w poniedziałek raporcie z prognozami na 2020 rok.

"Słabo wyglądają perspektywy inwestycji. Publiczne mocno wyhamowały z +30 proc. rok do roku w 2018 do 0-2 proc. w drugiej połowie 2019, w 2021 przestaną rosnąć. Prywatne nakłady inwestycyjne były bardzo słabe w tym cyklu (efekt uboczny poprawy ściągalności podatków, niestabilności prawa oraz pesymizmu w Eurolandzie). W 2020 spodziewamy się niskiego jednocyfrowego wzrostu łącznych inwestycji. A to oznacza osłabienie popytu wewnętrznego i wzrost PKB o około 3 proc. rok do roku wobec 4-5 proc. rok do roku w latach 2017-19" - dodano.

Zdaniem analityków w roku 2020 czeka nas podwyższona inflacja - średnio 2,9 proc. rok do roku - co będzie zasługą dalszego wzrostu inflacji bazowej, głównie usług w reakcji na rosnące koszty pracy. Z drugiej strony niska inflacja w Eurolandzie będzie ograniczać wzrost cen towarów.

Według analityków Rada Polityki Pieniężnej utrzyma stopy procentowe na obecnych poziomach w roku 2020 oraz przez większą część 2021. W dłuższym horyzoncie obecnie bardziej prawdopodobna jest obniżka stóp, aniżeli podwyżki.