Zakupy błękitnego paliwa w 2018 r. zmalały. Przywożony statkami skroplony surowiec wypycha z polskiego rynku ten sprowadzany ze wschodu.
Zmiany w strukturze importu PGNiG / DGP
Spada import gazu z Rosji – podało Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Według wstępnych danych w ubiegłym roku w ramach kontraktu jamalskiego zaimportowaliśmy jako kraj 9,04 mld m sześc. gazu, o ok. 6 proc. mniej niż w 2017 r. Tym samym import z Rosji miał dwie trzecie udziału w całkowitych zakupach gazu przez PGNiG.
Rośnie ilość surowca sprowadzanego za pośrednictwem terminala LNG w Świnoujściu. Z Kataru, Norwegii i USA PGNiG ściągnęło w ub.r. 2,71 mld m sześc. gazu (po regazyfikacji). W stosunku do 2017 r. oznacza to wzrost o 58 proc.
Z Niemiec i kierunku południowego koncern kupił 1,77 mld m sześc. gazu, co oznacza spadek w porównaniu z 2017 r. To jednak wciąż wyraźnie więcej niż w latach wcześniejszych.
Co te dane oznaczają? Stopniowo zmierzamy jako kraj w kierunku deklarowanym przez kolejne rządy, w tym również obecny – uniezależnienia się od Rosji. Ze względu na obawy o ewentualne naciski polityczne dyskutuje się wręcz o rezygnacji ze współpracy z Gazpromem po wygaśnięciu umowy, czyli od 2022 r.
Alternatywę mają stanowić dostawy gazu skroplonego LNG, głównie ze Stanów Zjednoczonych. Trwają przygotowania do rozbudowy terminalu w Świnoujściu i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z harmonogramem, jego zdolności regazyfikacyjne w 2021 r. powinny wzrosnąć o połowę, do 7,5 mln m sześc. Odpowiada to ponad 10 mld m sześc. surowca po regazyfikacji. Dodatkowo mamy sprowadzać gaz rurociągiem Baltic Pipe, który ma powstać właśnie do 2022 r. Połączy on Polskę z terytoriami na Morzu Północnym.
Realizacja dywersyfikacyjnego planu, co rzadko zdarza się w polskiej polityce, popierana jest przez wszystkie największe ugrupowania. Jest jednak kilka wyzwań. Jedno z nich to dynamicznie rosnący popyt na gaz w Polsce. Inny problem to działania Rosjan. Budują oni gazociąg Nord Stream 2, którego celem jest umocnienie pozycji Gazpromu jako kluczowego dostawcy błękitnego paliwa do Europy.
Na razie to gaz skroplony jest głównym sposobem na wypychanie rosyjskiego gazu z polskiego rynku. Wyraźny wzrost jego importu w 2018 r. to przede wszystkim efekt dodatkowej umowy z Qatargas. Dodatkowo już w tym roku dotrą do Polski pierwsze dostawy LNG od amerykańskiego Cheniere w ramach zawartych w ub.r. długoterminowych kontraktów z dostawcami ze Stanów Zjednoczonych. Dzięki kontraktom na zakup amerykańskiego LNG w latach 2023‒2042 PGNiG będzie dodatkowo corocznie dysponowało portfelem ponad 7,3 mld m sześc. po regazyfikacji (ok. 5,5 mln ton gazu skroplonego). To niemal w całości pokryje możliwości przerobowe świnoujskiego terminalu po jego rozbudowie.
Jak wyjaśnia prezes PGNiG Maciej Woźniak, klauzula zawarta w kontrakcie jamalskim, podpisanym jeszcze w 1996 r., zobowiązuje PGNiG do płacenia Gazpromowi do końca 2022 r. za ok. 85 proc. ilości kontraktowych gazu, niezależnie od tego, czy je do Polski sprowadzimy czy nie.
‒ Zakupy takie musimy więc kontynuować jeszcze przez cztery lata, ale staramy się je zmniejszać do wymaganego kontraktem progu. Tym bardziej, że gaz w ramach kontraktu jamalskiego sprzedawany jest do Polski na nierynkowych warunkach. Toczymy w tej sprawie od kilku lat spór przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie – wyjaśnia Woźniak.
W praktyce jednak zakupy PGNiG są powyżej minimum przewidzianego w kontrakcie. Na jego mocy moglibyśmy sprowadzać bez dodatkowych kar 8,5 mld m sześc., a nie ponad 9, jak w ub.r.
W całym 2018 r. PGNiG sprowadziło do Polski ok. 13,5 mld m sześc. gazu ziemnego. To nieco mniej niż rok wcześniej. Krajowe wydobycie wyniosło 3,8 mld m sześc. – również mniej niż w poprzednich latach.
Działania dywersyfikacyjne prowadzone lub zapowiadane przez państwowe spółki dotyczą wyłącznie gazu ziemnego i ropy. Jeśli chodzi o węgiel, to kierunek jest zupełnie przeciwny.
W pierwszych 10 miesiącach 2018 r. do Polski przyjechało 15,7 mln ton węgla z zagranicy. Na Rosję przypadło 11,2 mln ton.
W tym roku import węgla może przekroczyć 20 mln ton. A na wzrost podaży z polskich kopalń, po tym jak zamknięto najbardziej nierentowne z nich, raczej nie ma co liczyć. Jedynie Bogdanka zadeklarowała na razie wzrost wydobycia wobec 2018 r.: o ok. 0,4 mln, do niespełna 9,5 mln ton.