Podczas gdy środa w Polsce była dniem wolnym od sesji giełdowej, na globalnych rynkach surowcowych działo się bardzo dużo. Zdecydowanie dominował kolor czerwony, i to zarówno na rynkach surowców energetycznych (z wyjątkiem uranu), jak i rynków metali, a także rynków towarów rolnych. Na wykresach niektórych surowców spadki były bardzo dynamiczne.



Najwięcej uwagi przyciągała sytuacja na rynkach metali przemysłowych oraz szlachetnych, gdzie miały miejsce wyraźne przeceny. Częściowo zniżki te były konsekwencją siły amerykańskiego dolara, lecz w grę wchodziły także czynniki fundamentalne.

Złoto zostało przecenione o 1,3%, schodząc definitywnie poniżej poziomu 1200 USD za uncję i kończąc środową sesję w okolicach 1180 USD za uncję. Bardziej gwałtowne były spadki cen pozostałych metali szlachetnych: srebro i platyna zostały przecenione o niecałe 4%, a cena palladu zniżkowała aż o 6%. To jednak nie jest niczym niespotykanym, ponieważ płynny rynek złota cechuje się na ogół najmniejszą zmiennością cen spośród wszystkich szlachetnych kruszców. Warto mieć na uwadze to, że ceny złota i srebra już od jakiegoś czasu walczyły z technicznymi barierami, wynoszącymi odpowiednio 1200 USD i 15 USD za uncję, a ich pokonanie otworzyło drogę do głębokich przecen.

Jedną z najbardziej dotkliwych zniżek na rynkach metali zaliczyła jednak miedź, należąca do grupy metali przemysłowych. Tu presję na spadek cen wywierał nie tylko silny dolar, lecz także kwestia fundamentalna w postaci rozwiązania sporu w kopalni Escondida w Chile. Na rynku oczekiwano wybuchu strajku pracowników, a tymczasem związkom zawodowym i zarządowi kopalni udało się uzyskać porozumienie w postaci nowego kontraktu płacowego. To oznacza, że rozwój sytuacji okazał się zaskoczeniem dla inwestorów i wywarł presję na spadek cen miedzi na globalnym rynku. Brak strajku oznacza brak przestoju w wydobyciu tego metalu we wspomnianej kopalni (która jest największą kopalnią miedzi na świecie) i brak obaw o spadek globalnej podaży miedzi.