Jednym z moich priorytetów na ten rok jest, żeby inwestycje w sektorze publicznym ruszyły znacznie silniej; myślę, że w tym roku nastąpi diametralna zmiana, jeżeli chodzi o inwestycje publiczne - wskazał minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński.
"Jednym z moich priorytetów na ten rok jest to, żeby inwestycje w sektorze publicznym naprawdę ruszyły znacznie silniej. Trzeci kwartał zeszłego roku był już tego namiastką, że ten proces się rozpoczął. Powinniśmy widzieć znacznie lepsze wyniki niż w trzecim kwartale - w czwartym kwartale zeszłego roku i to myślę, że GUS nam pokaże. Ale myślę, że taka diametralna zmiana będzie w tym roku, tu mówimy o inwestycjach publicznych" - powiedział Kwieciński w poniedziałek w telewizji internetowej wPolsce.pl.
GUS informował, że w trzecim kwartale 2017 r. inwestycje wzrosły o 3,3 proc., podczas gdy ekonomiści ankietowani przez PAP spodziewali się wzrostu o 5,2 proc.
Minister zwrócił uwagę, że zahamowanie inwestycji w 2016 r., głównie tych publicznych, wiązało się z przejściem ze starej perspektywy finansowej UE do nowej. Podkreślił, że wydatkowanie środków z budżetu na lata 2007-2013 było znacząco opóźnione, opóźniało się także wdrożenie nowej perspektywy na lata 2014-2020.
Kwieciński dodał, że w przeciwieństwie do poprzednich lat w obecnej perspektywie finansowej znacząco zwiększa się zaangażowanie środków krajowych - do 40 proc. z 15-20 proc. w poprzednich latach. "Angażujemy środki unijne i krajowe na dużą skalę. Uruchamiamy przedsięwzięcia, które w dużej części są finansowane z naszych środków krajowych, przykładem tego będzie Centralny Port Komunikacyjny, największe przedsięwzięcie na najbliższe lata. Sporo inwestycji czy to kolejowych, czy drogowych też będziemy prowadzili wyłącznie z naszych środków krajowych" - powiedział.
Odnosząc się do CPK, Kwieciński uznał, że ta inwestycja "jest mocno opóźniona, powinniśmy z nią znacznie wcześniej wystartować". "Faktycznie było tak, że wśród tych środowisk, które były odpowiedzialne za tę część działań naszej administracji publicznej, nie było wcześniej przychylności dla tego przedsięwzięcia. W tej chwili jesteśmy zdeterminowani i widzimy również reakcję różnych środowisk międzynarodowych, które traktują to może nie jako zagrożenie, ale jako silną konkurencję dla swoich działań, co potwierdza celowość dokonanego przez nas wyboru" - ocenił.