Dzięki tej liście, pierwszej w historii na poziomie całej UE, "28" ma skuteczniej wpływać na zachowanie państw, w których dochody ukrywane są przed fiskusem. Ministrowie nie uzgodnili od razu sankcji, z jakimi będą się musiały liczyć państwa figurujące w zestawieniu, ale przewidzieli dalszą procedurę, w ramach której mogą być one przyjęte.
- Mam nadzieję, że lista pomoże zwiększyć przejrzystość światowego środowiska podatkowego. Chciałbym podkreślić, że to nie są środki karne, ale życzylibyśmy sobie, by te kraje współpracowały bardziej w przyszłości - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli minister finansów sprawującej prezydencję Estonii Toomas Toniste.
Poza przyjęciem "czarnej listy" państwa UE sporządziły też wykaz zawierający 47 krajów, które wprawdzie nie spełniają unijnych wymogów, jeśli chodzi o współpracę podatkową, ale zobowiązały się podjąć kroki, ażeby tę sytuację zmienić. Z tego "przedsionka" do czarnej listy kraje rozwinięte będą miały rok na spełnienie obietnic, a kraje rozwijające się - dwa lata. Jeśli nie dotrzymają zobowiązań, trafią na czarną listę.
Wiceszef Komisji Europejskiej ds. stabilności finansowej Valdis Dombrovskis podkreślał, że państwa unijne muszą zapewnić, że decyzje te będą wdrożone. Przyznał, że Komisja wolałaby "silniejsze środki obronne", ale wyraził jednocześnie nadzieję na kontynuowanie prac w 2018 roku. Komisja oczekuje, że stolice będą dążyć do silnych i odstraszających środków wobec krajów umieszczonych na liście.
Do tego czasu sankcje UE będą ograniczone do tego, że niewspółpracujące jurysdykcje nie będą miały dostępu do środków z Europejskiego Funduszu na rzecz Zrównoważonego Rozwoju (EFSD), Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych (EFIS) czy linii kredytowej ELM. - Z naszej strony będziemy pracować nad tym, by środki, które obecnie są w unijnym prawie, zostały zastosowane - zaznaczył Dombrovskis.
Propozycja w sprawie utworzenia wspólnej unijnej listy tzw. rajów podatkowych, czyli krajów, których jurysdykcje nie przekazują informacji o transferowanych do nich dochodach obywateli czy firm z państw trzecich, została przedstawiona przez Komisję Europejską na początku 2016 roku. Była to konsekwencja skandali, w wyniku których wychodziła na jaw skala uchylania się od opodatkowania zarówno osób fizycznych, jak i firm.
W październiku 2016 roku Rada UE przyjęła kryteria, za pomocą których sprawdzano pozaunijne kraje. Co ciekawe, jurysdykcje stosujące zerową stawkę podatkową nie trafiały automatycznie na listę, lecz były sprawdzane pod kątem innych kryteriów, takich jak np. poziom współpracy z UE.
W październiku UE wysłała listy do wszystkich jurysdykcji, które negatywnie przeszły przez skanowanie pod kątem przyjętych wcześniej kryteriów, prosząc je o podjęcie zobowiązań. Te, które je przyjęły, trafiły na "szarą listę", a te które nie, na "czarną". Komisja Europejska ma sprawdzać, czy wywiązywanie się z obietnic rzeczywiście ma miejsce.
Na "czarnej liście" znalazły się: Samoa Amerykańskie, Bahrajn, Barbados, Grenada, Guam, Korea Północna, Makau, Wyspy Marshalla, Mongolia, Namibia, Palau, Panama, Saint Lucia, Samoa, Trinidad i Tobago, a także Tunezja i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Lewica w Parlamencie Europejskim skrytykowała decyzję krajów członkowskich jako nie idącą dostatecznie daleko. - Wiarygodność UE jest podważana ze względu na to, że państwa unijne były w stanie zgodzić się tylko na wybieloną listę rajów podatkowych. Brak kluczowych centrów finansowych, takich jak Stany Zjednoczone, pokazuje wyraźnie, że lista jest politycznie stronnicza - ocenił europoseł Zielonych Sven Giegold.
- To rozczarowujące, że nie zdecydowano o sankcjach. Nawet najlepsza czarna lista jest bezużyteczna, jeśli nie jest wsparta przez środki odstraszające - oświadczył z kolei przedstawiciel Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim Peter Simon.