Trzy priotety Bogdana Benczaka

Czy pan się widzi bardziej jako tymczasowy zarządca firmy, czy ma pan taki plan na dłużej? Za kilka tygodni koniec kadencji zarządu.

W trakcie postępowania kwalifikacyjnego, w wyniku którego powierzono mi funkcję prezesa zarządu PZU, od początku było jasne, że kadencja obecnego zarządu kończy się 31 grudnia tego roku i że prawdopodobnie będzie musiało zostać przeprowadzone kolejne postępowanie. Kiedy zdecydowałem się ubiegać o to stanowisko, deklarowałem, że nie chcę przychodzić tutaj na moment. Chcę zmienić tę organizację, a do tego potrzeba czasu.

Zostałem powołany na stanowisko z dniem 25 września tego roku. Postawiono przede mną trzy konkretne cele i uważam, że je skutecznie realizuję. Po pierwsze miałem ustabilizować sytuację wewnątrz spółki i to robię. Na początek zamknęliśmy wszystkie trwające w PZU i PZU Życie spory zbiorowe.

Zamknięcie tych sporów wiązało się z jakimś realnym kosztem? Były deklaracje co do podwyżek?

Spory nie dotyczyły podwyżek, koncentrowały się wokół wewnętrznych regulacji dotyczycących zasad pracy i wynagradzania, które są bardzo istotne, bo tworzą nie tylko ramy funkcjonowania, ale wpływają też na atmosferę pracy. Osiągnęliśmy porozumienie ze stroną społeczną, i to jest najważniejsze.

Rozliczenia poprzedników: "działamy w interesie firmy, w ramach i zgodnie z przepisami prawa"

Emocje budzą rozliczenia działalności poprzedników z czasów PiS.

Ważniejsze od mówienia, co się zrobi, jest dla mnie realne działanie. Od momentu, kiedy wróciłem do PZU, staramy się kierować tą zasadą. Podmioty z Grupy PZU złożyły kilkanaście zawiadomień do prokuratury w zakresie likwidacji szkód, inwestycji oraz zatrudnienia doradców. Z tego co wiem, sprawy są w toku.

Odkąd pan został szefem, zostały złożone jakieś dodatkowe zawiadomienia?

Tak. Tam, gdzie mamy udokumentowane przesłanki i solidną podstawę prawną, żeby złożyć takie zawiadomienia składamy je. Jestem radcą prawnym, więc wiem, co grozi za złożenie nieuzasadnionego zawiadomienia. Działamy w oparciu o dokumenty, prosimy też o zewnętrzne, profesjonalne opinie i rekomendacje, obiektywizujące prawdopodobieństwo zaistnienia przesłanki do złożenia zawiadomienia.

Czy wiecie o jakimś zakończonym postępowaniu?

Na ten moment nie. Dysponentem materiałów i informacji, jakie zgromadziliśmy i przekazaliśmy, jest prokuratura. Podmioty z Grupy PZU, mające status strony pokrzywdzonej, czynnie uczestniczą i współpracują w toczących się postępowaniach przygotowawczych.

Postępowanie karne to jedno, ale druga kwestia to są straty. Czy te związane z działalnością firmy w czasie rządów PiS zostały podsumowane łącznie?

Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że sytuacja finansowa Grupy PZU jest bardzo dobra. Moim mottem przewodnim jest dbałość o interes akcjonariuszy i pieniądze powierzone nam przez klientów. Ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jeżeli zdarzy się, że mamy podejrzenie wystąpienia nieprawidłowości, od razu uruchamiane muszą być wewnętrzne procedury.

Wiadomo, że najbliższe nadzwyczajne walne zgromadzenie PZU SA będzie podejmowało decyzję w kwestii uchwały dotyczącej dochodzenia roszczeń o naprawienie szkód wyrządzonych przy sprawowaniu zarządu przez byłą prezes zarządu.

Czy są jakieś pozwy cywilne PZU wobec innych osób? Na przykład doradców, którzy mieli świadczyć fikcyjne usługi?

Jeszcze raz: działamy w interesie firmy, w ramach i zgodnie z przepisami prawa.

Ostatni wątek związany z rozliczeniami. W przeszłości były dokonywane przez PZU głośne inwestycje: Ruch, agencja mediowa Sigma Bis. Ruch kilka miesięcy temu został postawiony w stan likwidacji. A agencja założona za czasów poprzedników cały czas działa.

Dziś decyzje dotyczące inwestycji, w tym tych dokonanych w przeszłości, podejmujemy w oparciu o rachunek ekonomiczny.

Likwidowany Ruch zapewne spisany do zera?

Z reguły w takich sytuacjach aktywa są poddawane testom na utratę wartości i w uzasadnionych przypadkach tworzymy odpisy z tytułu utraty wartości. Zarówno testy, jak i wartości odpisów podlegają weryfikacji przez audytora.

Zatem jeśli teraz jakieś środki po likwidacji Ruchu wrócą do PZU, to pozwoli to zmniejszyć utworzony odpis i zwiększy zysk?

Takie są zasady rachunkowości.

A Sigma Bis? Dziś ta spółka funkcjonuje pod inną nazwą.

Po przeprowadzeniu restrukturyzacji finansowej i działaniach zmierzających do wyjaśnienia sytuacji, która miała miejsce w tej spółce, re58 – bo tak teraz się nazywa – stara się pozyskiwać klientów z zewnątrz, a także świadczy usługi dla właścicieli: PZU i Orlenu. Kierujemy się w naszej współpracy z re58 standardami rynkowymi.

I jest dochodowa?

Prowadzi działalność na zasadach komercyjnych. Jednocześnie spółka re58 współpracuje z instytucjami zewnętrznymi, które mają za zadanie wyjaśnić pewne kwestie związane z jej działalnością w minionych latach.

Jeśli chodzi o rozliczenia przeszłości, cały czas nad tym pracujemy. Po objęciu w końcu września stanowiska prezesa zdecydowałem o przeorganizowaniu naszego pionu bezpieczeństwa i uszczelnieniu procedur. Po tych zmianach - a były to również zmiany osobowe - jestem przekonany, że wszystkie linie obrony, które są wewnątrz PZU, spełniają swoje zadania.

p.o. prezes PZU Bogdan Benczak.
ikona lupy />
Bogdan Benczak, p.o. prezes Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń / DGP / Wojtek Górski

oprawa efektywności: zwiększanie skali działania, nie chęcie kosztów

Pana priorytet to bardziej biznes czy kwestia zmian w grupie PZU-Pekao?

Zdecydowanie biznes. Reorganizacja grupy we współdziałaniu z Pekao to też element biznesu. Po moim przyjściu dokonaliśmy szybkiej oceny sytuacji i operacjonalizacji strategii. Wdrażamy ponad 20 projektów z dokładnie określonymi zadaniami, do których są przypisane zasoby i osoby, które są odpowiedzialne za dane inicjatywy.

Moim priorytetem jest kwestia likwidacji długu technologicznego. Grupa PZU, posiadając ogromne zasoby, dała się w tym zakresie wyprzedzić konkurentom i to się przekłada na efektywność naszego działania, zarówno po stronie sprzedażowej, po stronie produktów, jak i po stronie kosztowej.

Nadgonienie dystansu w wymiarze kosztowym otworzy pole do redukcji zatrudnienia?

Jestem zwolennikiem szkoły, która mówi, żeby jak najbardziej poprawić efektywność dzięki zwiększeniu skali działalności, a nie koncentrowaniu się tylko na cięciu kosztów. Często podkreślam, że ostatecznie każdy pracownik PZU sprzedaje ubezpieczenia - niezależnie od konkretnego stanowiska i zakresu obowiązków.

Jak zachowuje się PZU, gdy konkurencja obniża ceny?

Do zwiększenia sprzedaży potrzeba ludzi, narzędzi dla nich, ale muszą być też odpowiednie produkty, a przy tym właściwie wycenione. Czy w tych dwóch elementach planujecie zmiany? Pytam również w kontekście sytuacji rynkowej, tego, że PZU od niedawna nie jest już liderem w OC komunikacyjnym, czyli w najważniejszym segmencie rynku.

Obserwujemy, co się dzieje na rynku. Jesteśmy największym zakładem ubezpieczeń w Polsce, z dużym wpływem na otoczenie. Dlatego spoczywa na nas obowiązek bycia racjonalnym, odpowiedzialnym liderem. Wzrost sprzedaży jest istotny, ale musi być on związany z odpowiednią rentownością.

Gdy rynek obniża ceny, co robi PZU?

Zachowuje się racjonalnie.

I traci udziały.

Być może chwilowo tak jest, ale zarabiamy na wszystkich liniach produktów i usług ubezpieczeniowych, a jednocześnie konsekwentnie budujemy zaufanie.

Czy zdiagnozowaliście, dlaczego tracicie te udziały w rynku komunikacyjnym? To kwestia klienta masowego, ubezpieczeń sprzedawanych w sieciach dealerskich, czy może dużych klientów?

W segmencie masowym musimy poprawić efektywność niektórych kanałów dystrybucji. Będziemy mocno rozwijać współpracę z pośrednikami. Naszą przewagą konkurencyjną – i będziemy ten obszar nadal wspierać – pozostaje na pewno sieć agentów wyłącznych.

Ale jeśli ktoś szuka polisy w porównywarce, agent wyłączny nie pomoże.

Nie zamykamy się na inne kanały sprzedaży. W tej chwili, jeśli chodzi o klienta masowego, brokerzy, multiagencje i kanał direct to już jest ponad 50 proc. sprzedaży. Nie możemy się na to obrażać. Liczę na efekty inwestycji w system sprzedażowy, ujednolicony front-end oraz nowoczesne narzędzia pricingowe. Jestem przekonany, że już w przyszłym roku pozwoli to nam skutecznie konkurować na tym rynku.

Macie nowy system pricingowy?

To jest coś, co trzeba nieustannie ulepszać. Jednak system sam z siebie niczego nie zrobi, ważni też są ludzie. Potrzebny jest mocny zespół „data scientistów”. To miejsce, gdzie widzimy konieczność dużych inwestycji.

Wydawać by się mogło, że tacy ludzie to ostatni problem w największej spółce na rynku, chwalącej się nowoczesnymi rozwiązaniami.

Jeśli chodzi o systemy pricingowe, to tu dług technologiczny w mojej ocenie jest jednym z większych i musimy rzeczywiście szybko wzmocnić nasze koleżanki i kolegów.

Przez wiele lat pracowałem w krajach bałtyckich, na rynkach, gdzie wzmocnienie obszaru pricingu też było bardzo ważne i przynosiło konkretne efekty. A z mojego punktu widzenia jeśli mamy dobry i dobrze wyceniony produkt, który odpowiada na potrzeby klientów, to już jest połowa sukcesu.

Z pana perspektywy dobrze wyceniony produkt dla klienta być może jest zbyt drogi.

Dobrze wyceniony produkt nie jest za drogi. Ja mam perspektywę, która na koniec jest odpowiedzią zarówno na potrzeby klienta, jak i na sytuację rynku ubezpieczeniowego i potrzeby pozostałych interesariuszy. Grupa PZU jako podmiot giełdowy i największy ubezpieczyciel na rynku nie może sobie pozwolić na nieracjonalną politykę cenową.

"Kompromis duński" to dodatkowa szansa

Gdy pierwszy raz prezentował pan wyniki firmy, pokazywał pan wykresy, z których wynika, że wycena giełdowa PZU jest niższa niż europejskich konkurentów. Można patrzeć tak, że jest potencjał do wzrostu, ale i tak, że za niższą wyceną stoją problemy strukturalne.

Moim zadaniem jest doprowadzenie do sytuacji, w której te strukturalne problemy nie będą wpływały w istotnym stopniu na wycenę spółki. Zwracam też uwagę, że jeden z dużych banków inwestycyjnych w niedawnej rekomendacji określił docelową cenę akcji PZU na poziomie 70 zł.

Z uwzględnieniem „kompromisu duńskiego”?

Kompromis duński został oceniony jako dodatkowa szansa.

Kompromis duński polega na tym, że posiadanie akcji ubezpieczyciela przez bank z punktu widzenia wymogów kapitałowych jest traktowane łagodniej niż posiadanie akcji banku przez ubezpieczyciela. Stąd planowane zmiany w grupie: na jej czele zamiast PZU stanąłby Bank Pekao. Jaki jest w tej chwili „plan A”? Czy to wciąż transakcja z Pekao czy może już tylko wydzielenie działalności ubezpieczeniowej?

Łagodniej jest traktowane nie tylko posiadanie akcji ubezpieczyciela przez bank, ale także przez finansową spółkę holdingową o działalności mieszanej. Kompromis duński jest szansą, żeby w wyniku reorganizacji struktury uwolnić duże nadwyżki kapitałowe w Grupie PZU. Jestem zwolennikiem wykorzystania tego mechanizmu z uwagi na korzyści, jakie płyną z tej transakcji dla akcjonariuszy. Docelowym „planem A” pozostaje taki scenariusz reorganizacji, jaki opisują zawarte z Bankiem Pekao porozumienia.

Czyli ze spółką córką. Takie porozumienie można w każdej chwili zmienić.

Taka jest natura porozumień. Ale mamy określone ustalenia i wewnętrznie, w ramach Grupy PZU, zarówno my, jak i bank, przygotowujemy się do procesów, które zostały między nami uzgodnione. Kamieniem milowym niezbędnym dla przeprowadzenia tej reorganizacji będzie zmiana kilku ustaw. Jeżeli przejdą one cały proces legislacyjny i wejdą w życie, to będziemy mogli zrobić kolejne kroki: wyodrębnić działalność w zakresie ubezpieczeń majątkowych do nowej spółki, należącej do spółki holdingowej PZU i docelowo, jeżeli taka będzie wola akcjonariuszy, połączyć spółkę holdingową PZU z Bankiem Pekao.

Czy zmiana ustawowa jest potrzebna do samego wydzielenia działalności ubezpieczeniowej?

Tak.

Zatem bez tego nie zostanie przeprowadzony nawet pierwszy krok, czyli stworzenie holdingu PZU?

Weryfikowaliśmy to w rozmowach z nadzorcami rynku.

KNF powiedziała wam, że bez ustawy nie ma podziału?

Z naszych rozmów wynika, że takie otoczenie regulacyjne jest potrzebne dla przeprowadzenia reorganizacji Grupy PZU.

Jesteście opóźnieni w stosunku do harmonogramu przedstawionego kilka miesięcy temu i musieliście aneksować porozumienie, przesuwając termin na sfinalizowanie przekształceń z połowy 2026 r. do końca 2027 r.

Zgodnie z założeniami oryginalnego harmonogramu, proces legislacyjny miał być obecnie na etapie parlamentarnym, a nie jest. Musimy dać sobie więcej czasu, bo od wyniku procesu legislacyjnego zależy możliwość wykonania przez nas kolejnych kroków. Dlatego wspólnie z Pekao zdecydowaliśmy o przedłużeniu terminu obowiązywania Term Sheet, czyli naszego dwustronnego porozumienia o zasadach współpracy przy reorganizacji grupy. Zgodnie z aneksem, chcielibyśmy sfinalizować reorganizację maksymalnie końca 2027 r. Ale nasze porozumienie przestanie obowiązywać, jeżeli publikacja określonych zmian legislacyjnych w Dzienniku Ustaw nie nastąpi do końca grudnia 2026 r., a ich wejście w życie nie nastąpi do końca kwietnia 2027 r.

Czy założenia finansowe, czyli „uzysk kapitałowy”, o którym była mowa: 15-20 mld zł to nadal aktualny przedział? Coś w tym zakresie się zmieniło od początku czerwca, kiedy była pierwsza zapowiedź transakcji z Pekao?

Na etapie przygotowania i publicznej prezentacji koncepcji reorganizacji, szacunki były robione w oparciu o dane finansowe za dziewięć miesięcy 2024 roku. Jeśli wzięlibyśmy pod uwagę wyniki osiągnięte w późniejszych kwartałach, prawdopodobnie ten przedział mógłby się nieco zmienić.

W górę? W dół?

O tym nie chcę mówić, gdyż jest na to za wcześnie. Zwracam uwagę, że dane ostateczne będziemy mieć dopiero na moment połączenia, bo w naturalny sposób wraz z upływem czasu bilans PZU i Pekao się zmienia. Aktualizujemy szacunki na bieżąco. Zasadniczo te zmiany są jednak niewielkie i nie wpływają znacząco na skalę uzysku kapitałowego z całej reorganizacji grupy. Jeżeli konieczne zmiany ustawowe wejdą w życie, to zaistnieją przesłanki, aby zwrócić się do akcjonariuszy i wszystkich interesariuszy z pełną informacją dotyczącą oczekiwanych efektów finansowych transakcji.

I możliwej do wypłaty nadzwyczajnej dywidendy.

Wykorzystanie nadwyżki kapitałowej to kolejny element dyskusji. Przeznaczenie części z niej na dywidendę bądź skup akcji własnych celem umorzenia jest jedną z opcji, ale nie jedyną. Są i inne, jak wsparcie polskiej gospodarki, czy to w formie dodatkowej akcji kredytowej, czy zaangażowania w inne instrumenty kapitałowo-dłużne, takie jak private equity, venture capital, obligacje korporacyjne, dług korporacyjny typu private debt czy dedykowane fundusze infrastrukturalne.

Wokół tego projektu jest dosyć dużo emocji. Reorganizacja może spowodować, że owszem, Bank Pekao będzie stał na czele grupy, natomiast działalność ubezpieczeniowa nie zniknie. Marka PZU, spółka, majątek, działalność operacyjna – to wszystko zostanie i będzie w pełni funkcjonować.

Głównym decydentem w sprawie zmian w grupie będzie Ministerstwo Aktywów Państwowych. Wypowiedzi ministra Wojciecha Balczuna nie były jednoznaczne.

Dla mnie są jednoznaczne. Minister podkreśla, że z jego punktu widzenia najważniejszy jest interes Skarbu Państwa, w tym zachowanie uprawnień i kontroli nad nową, połączoną grupą bankowo-ubezpieczeniową. I druga rzecz: cała transakcja ma być przeprowadzona transparentnie, w oparciu o rachunek ekonomiczny. Obie kwestie są całkowicie zrozumiałe.

Skarb Państwa ma dziś 34-proc. udział w PZU. Po „zamianie ról” w Banku Pekao miałby wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju mniej niż 30 proc. Czy wytłumaczył pan ministrowi aktywów, że mniejszy udział w Pekao to co najmniej tyle, co większy udział w PZU?

Minister nie potrzebuje wyjaśnień w tym zakresie. Myślę, że ma jasne i klarowne zdanie na ten temat.

Zapytam pana jeszcze o czarny scenariusz. Co gdyby się nie udało przeprowadzić nie tylko reorganizacji z udziałem Pekao, ale i samego wydzielenia działalności ubezpieczeniowej? Jakie były konsekwencje dla funkcjonowania grupy? Konieczne byłoby wprowadzenie jakichś ograniczeń?

Dlaczego to miałby być czarny scenariusz?

Wtedy wymogi kapitałowe dla PZU rosną.

Grupa PZU ma bardzo dobrą sytuację finansową. Traktujemy projekt reorganizacji jako szansę. Jeśli jednak nie doszłoby do zmian ustawowych i nie bylibyśmy w stanie wykorzystać tej szansy i uwolnić dużej nadwyżki kapitałowej, to będziemy po prostu dalej realizować naszą obowiązującą strategię. Od początku uwzględniono w niej, że zmienią się przepisy Solvency II i od 2027 r. nasza nadwyżka kapitałowa z uwagi na większe wymogi regulacyjne się zmniejszy. W żaden jednak sposób stabilność finansowa grupy PZU się od tego nie zachwieje.

Możliwości wypłaty dywidendy się nie zmniejszą?

Nie. Naszym założeniem jest to, by PZU był stabilnym dostarczycielem gotówki dla akcjonariuszy. Jeśli nie będziemy mogli przeprowadzić zaplanowanej reorganizacji grupy i obejmą nas nowe, ostrzejsze wymogi regulacyjne, to wskaźnik wypłacalności Solvency II Grupy z obecnych 234 proc. spadłby 190-200 proc.

Nawet jeśli tak by się stało, to cały czas jest to poziom, który pozwala nam wypłacać dywidendę zgodnie z naszą polityką. Rozmawiamy z inwestorami i oni mają tego pełną świadomość.

Zwracam też uwagę, że jeśli nawet nie będziemy mogli skorzystać na reorganizacji, to wymogi kapitałowe powinny się zmniejszyć za sprawą wprowadzenia tzw. modelu wewnętrznego, nad przygotowaniem którego pracujemy od dłuższego czasu. Oczywiście o ile zostanie on zatwierdzony przez KNF.

Jakie to byłyby oszczędności? Miliardy złotych? Setki milionów?

Mogę powiedzieć, że pomiędzy.

Kiedy nastąpi finalizacja tych prac?

Pozostajemy w dialogu z KNF. Pracujemy nad tym, aby wdrożenia u nas modelu wewnętrznego byłoby możliwe w pierwszej połowie 2027 roku.

Czy wprowadzenie modelu wewnętrznego ma związek z reorganizacją grupy?

Nie. Model wewnętrzny to jedna z inicjatyw przewidzianych w naszej strategii. Gdy strategia była opracowywana, wiedzieliśmy, że zmiany w Solvency II się pojawią. Nie jest tak, że to nas zaskoczyło.

Tylko nie wiedzieliście, że istnieje kompromis duński.

O tym też wiedzieliśmy. W ramach rozważań na temat roli banków w Grupie PZU okazało się, że warto starać się o skorzystanie z tego rozwiązania. Ale w momencie opracowywania strategii kompromis duński nie wchodził w grę z prawnego punktu widzenia. Jeszcze raz podkreślam, że to wymaga zmian ustawowych.

Inna sprawa, że w 2021 roku, kiedy toczyła się dyskusja na temat wdrożenia nowych regulacji dotyczących Solvency II, głos Polski chyba nie był ani należycie podnoszony, ani wysłuchany na poziomie Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że można było to lepiej rozegrać i PZU nie byłoby potencjalnie tak mocno dotknięty nowymi wymogami.

Prócz Pekao w grupie jest też Alior Bank. Co pana zdaniem należy z nim zrobić?

W strategii 2025-2027 zaplanowano sprzedaż Alior Banku do Banku Pekao. Dokument ten pozostaje aktualny, ale analizowane są różne scenariusze, które pozwolą na maksymalizację uzysków kapitałowych, o których tu tyle mówimy. To, co się stanie z Aliorem, ma na ich wysokość dosyć duży wpływ.

Czyli opcja sprzedaży Alior Banku.

Na ten moment nie przewidujemy i nie rozważamy sprzedaży Aliora, nie mamy też żadnych ofert zakupu tego banku. Połączenie Aliora z Pekao też daje korzyści, tylko w nieco innej skali.

Multibrandowa strategia PZU

Jaka będzie przyszłość Link4?

Od 1 stycznia 2026 r. będzie mieć nowego prezesa. Robert Tomaszewski to świetny fachowiec. Wierzę, że jego doświadczenie będzie wykorzystane w grupie.

Pracujemy nad rozwiązaniem polegającym na tym, żeby docelowo jak najlepiej wpisać Link4 w naszą nową strategię multibrandową. Musimy sprawdzić, czy i w jaki sposób wpłynie to też na reorganizację Grupy PZU.

Dlaczego tak mogłoby się stać?

Dlatego, że mielibyśmy wtedy kilka poważnych projektów realizowanych równocześnie.

Czy jeśli nastąpiłoby połączenie, to Link4 miałby być kierowany bardziej w stronę segmentu masowego?

Jak wspomniałem, Link4 będzie elementem naszej strategii multibrand, polegającej na tym, żeby mieć ofertę, która będzie odpowiadała na potrzeby różnych klientów. Zakładamy, że znajdziemy takie pozycjonowanie tej marki, które pozwoli jej trafiać do najbardziej odpowiedniego segmentu.

Multibrand to de facto dwa brandy?

To może być wiele brandów.

Niech pan wymieni jeszcze trzy.

Chciałbym zachować coś dla siebie, żeby móc pozytywnie zaskoczyć naszych klientów.

Będą się pojawiały nowe marki? W ubezpieczeniach?

Myślę, że tak. Jest to element naszej strategii jeśli chodzi o ubezpieczenia masowe. Natomiast tam, gdzie w szczególny sposób liczą się stabilność, pewność i tradycja, tam będziemy zawsze stawiać na PZU.

Zatem w ubezpieczeniach komunikacyjnych możecie wyjść z dodatkową marką?

Nie jest to wykluczone.

Kiedy się dowiemy?

Myślę, że w ciągu 6 miesięcy.

Ekspansja zagraniczna PZU: ubezpieczenia życiowe w republikach nadbałtyckich, rozpoznawanie rynku przez reasekurację

Działalność zagraniczna ma już ok. 10-proc. udział w przypisie składki Grupy PZU. To głównie kraje bałtyckie. Gdzie widzi pan możliwości dalszej ekspansji zagranicznej PZU?

Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak funkcjonujemy w krajach bałtyckich, jeśli chodzi o segment majątkowy. Analizujemy też możliwości rozwoju w ubezpieczeniach na życie. Mamy świadomość specyfiki rynku bałtyckiego – on jest zdominowany przez podmioty, które działają w ramach grup bankowych.

A poza nim?

Patrzymy na to, co się dzieje na rynku. Podchodzimy do możliwości inwestycyjnych mocno oportunistycznie. Mając doświadczenie w akwizycjach i w pracy za granicą, wiem, że każda taka inwestycja musi być odpowiednio przygotowana. Kluczowa sprawa to ludzie, którzy działają na lokalnym rynku i go znają.

Zgodnie ze strategią, w tej chwili prowadzimy działania zmierzające do rozpoznawania rynków poprzez czynną reasekurację. Możliwa jest współpraca z lokalnymi partnerami. Różne tego rodzaju projekty są w tej chwili analizowane. Nie wykluczam, że w ciągu pół roku ogłosimy jakieś partnerstwo w tym zakresie.

W jakich krajach będziecie reasekuratorem dla lokalnych ubezpieczycieli?

W naszej części Europy. Mam na myśli kraje należące do Unii Europejskiej.

Jaki będzie udział reasekuracji w przypisie składki w 2027 roku?

Dziś jest zbyt wcześnie na takie szacunki. Wszystko zależy głównie od tego, czy uda nam się znaleźć wiarygodnych partnerów, którzy znają lokalny rynek, mają na to pomysł i dają też gwarancję sukcesu.

PZU w projekcie atomowym, wzmocnienie części inwestycyjnej

Zmieńmy temat. Jak może wyglądać zaangażowanie PZU w ubezpieczenie projektu atomowego. Jest mowa o poolu atomowym, czyli udziale wielu firm. Czy to będzie pool zorganizowany przez PZU? Jakim będzie wasz udział?

Energetyka jądrowa to w naszym kraju nowa dziedzina. Jestem zwolennikiem, żeby wykorzystywać wielkie, strategiczne projekty do budowania w Polsce naszych własnych kompetencji. Zwiększanie udziału „local content” w takich przedsięwzięciach jest bardzo ważne. Zgodnie z podziałem kompetencji w naszej grupie, tu wiodącą rolę ma na nasze Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych PZUW, które koordynuje tworzenie poolu - konsorcjum do ubezpieczenia naszej pierwszej elektrowni jądrowej, OC jej operatora, paliwa jądrowego. Prace są już bardzo zaawansowane, ale jest jeszcze za wcześnie na rozmowę, jaki będzie ostatecznie udział poszczególnych ubezpieczycieli w poolu. Musimy wiedzieć, jak wygląda ostateczny projekt i jego harmonogram, kiedy elektrownia zostanie oddana do użytku.

A udział w finansowaniu? Koszt projektu to ok. 180 mld zł, z czego 60 mld zł zapewnia rząd. Co z resztą?

Nie wyobrażam sobie, żeby banki z Grupy PZU nie brały udziału w finansowaniu tego typu przedsięwzięcia, które jest strategiczne dla Polski. To jeden element. Drugi - jeżeli jakaś część inwestycji będzie finansowana przy pomocy innych narzędzi, to także jesteśmy w stanie jako PZU to rozważyć i przystąpić do tego projektu.

Kilka miesięcy temu pojawił się pomysł na wykorzystanie nadwyżki kapitału, jaka pojawi się dzięki reorganizacji grupy PZU do uruchomienia funduszu, do którego ściągano by również kapitał zagraniczny: z Bliskiego Wschodu, z Ameryki. To wciąż aktualne czy chodziło po prostu o ogłoszony niedawno start Innovate Poland, gdzie są na razie 4 mld zł na inwestycje w innowacyjne firmy?

Inwestycje Grupy PZU to dla mnie jeden z priorytetów. Uważam, że nasza część inwestycyjna także może być wzmocniona. Obecny portfel jest dość konserwatywny. Istnieje szansa na zmianę jego struktury w kierunku aktywów, które potencjalnie dadzą większą stopę zwrotu.

Taka zmiana jest po części wymuszona przez niskie stopy procentowe.

Tak. Ale to też element naszej misji wspierania polskiej gospodarki. Im silniejsza będzie polska gospodarka, tym silniejsze będzie PZU. Mam wizję PZU jako mocnego gracza regionalnego we wszystkich ważnych segmentach rynku finansowego. Rozwój działalności inwestycyjnej wpisuje się w ten plan.

Jak będzie pan zmieniał część inwestycyjną PZU? Czego będzie więcej? Akcji? Nieruchomości? Kryptowalut?

Nie, na kryptowaluty na pewno nie postawimy.

TFI PZU niedawno uruchomiło fundusz bitcoinowy.

Tak, ale to zupełnie inna sprawa. To fundusz dla szerokiego grona inwestorów, śledzący indeks bitcoina i dążący do odzwierciedlenia ceny tej kryptowaluty w dolarze.

Jaką drogą podążycie więc w inwestycjach?

Taką, jakiej przykładem jest program Innovate Poland. Przystąpiliśmy do niego jako pierwszy komercyjny inwestor, żeby wspierać innowacyjne polskie firmy, co będzie budowało pozycję Polski w wyścigu technologicznym, napędzało naszą gospodarkę, ale też przynosiło ciekawe rozwiązania, które będziemy mogli wykorzystywać w naszym biznesie. Spodziewamy się też korzystnych stóp zwrotu.

Private equity, venture capital, finansowanie inwestycji strukturalnych, partnerstwo publiczno-prywatne. Dzięki zdywersyfikowaniu Grupy PZU, jesteśmy wiodącym podmiotem we wszystkich trzech sektorach, które mają kluczową rolę w finansowaniu rozwoju polskiej gospodarki: ubezpieczeniowym, funduszy emerytalnych i bankowym.

Tak wracamy do początku rozmowy. Ruch czy Sigma Bis to też było „venture capital”.

Nie. Ja zupełnie inaczej pojmuję dobre inwestycje. Moim zdaniem dobre inwestycje to takie, które przynoszą korzyść zarówno PZU, jak i gospodarce, społeczeństwu i całemu państwu.