Złoty w czwartek znów mocno tracił, co zdaniem analityków wynikało przede wszystkim z coraz większych obaw przed Brexitem. Ok. 16.45 za euro trzeba było zapłacić 4,45 zł, za dolara 3,99 zł, za franka 4,12 zł, a za funta 5,60 zł.

Rafał Sadoch z DM mBanku podkreśla, że w czwartek opublikowane zostały dwa niekorzystne dla funta szterlinga sondaże, wskazujące na utrzymującą się przewagę przeciwników Unii Europejskiej w Wielkiej Brytanii.

"Rynki finansowe stopniowo wyceniają scenariusz wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i ryzyko dalszej fragmentacji reszty Wspólnoty. Bardzo prawdopodobnym jest, że pojawiłyby się inne kraje chcące podążyć drogą Wielkiej Brytanii" - komentuje.

Analityk mBanku dodaje, że "złotemu nie pomogły również jastrzębie komentarze ze strony RPP". "Zdaniem jednego z członków Rady Eugeniusza Gatnara kolejnym krokiem Rady będzie podwyżka stóp procentowych, do czego skłaniają stopniowe podwyżki płac oraz luźna polityka fiskalna. Jego zdaniem obniżki stóp procentowych byłyby obecnie bezpodstawne, a inflacja pojawi się w końcówce roku" - zaznacza Sadoch.

Dodaje, że choć "jeszcze nie mamy do czynienia z paniką na rynkach", to "sytuacja pozostaje napięta". "Morgan Stanley, jeden z największych na świecie banków inwestycyjnych, w dniu dzisiejszym podniósł prawdopodobieństwo wyjścia Wielkiej Brytanii z UE do 45 proc. z 35 proc. szacowanych wcześniej. Choć wszystkie publikowane obecnie sondaże wskazują, że Wielka Brytania opuści UE, to rynki finansowe nie biorą tego scenariusza na serio" - stwierdza analityk mBanku.

"Jeśli w trakcie weekendu nic się nie zmieni, złoty może przebić tegoroczne maksima ze stycznia, kiedy euro kosztowało 4,50. Choć odnotowany w na początku roku poziom 4,15 na parze USD/PLN na obecną chwilę wydaje się odległy, to jeśli miałoby faktycznie dojść do Brexitu, jest jak najbardziej prawdopodobny, szczególne, że trudno oszacować skalę rynkowej paniki na tego typu wydarzenie. Notowania franka szwajcarskiego dodatkowo rosłyby wskutek ucieczki do bezpiecznych przystani, a kurs CHF/PLN prawdopodobnie z łatwością przebiłby poziom 4,20" - przewiduje Sadoch.

Także Konrad Ryczko zwraca uwagę, że trakcie czwartkowej sesji "obserwowaliśmy powrót spadków na wycenie złotego w ślad za zniżką notowań bardziej ryzykownych aktywów".

"Na rynek powróciły obawy związane ze zbliżającym się referendum w Wlk. Brytanii, co znów skierowało kapitały w kierunku bardziej bezpiecznych aktywów. W konsekwencji nie tylko PLN pozostawał pod presją, ale również inne waluty EM, jak rynki akcyjne (WIG20 spadł do najniższego poziomu od 4-miesięcy). PLN najmocniej tracił wobec amerykańskiego dolara, notując zniżkę o ok. 1,8 proc. Inwestorzy bardzo dynamicznie reagują na napływające sondaże, a instrumenty pochodne wskazują na utrzymanie podwyższonej zmienności aż do referendum" - komentuje Ryczko.