Afera taśmowa powoli przeradza się w typowe polskie piekiełko, a kolejne publikacje mogą mieć coraz mniejszy wpływ na notowania złotego czy akcji.

Rzecz zasadza się właściwie na dyskontowaniu ewentualnych przedterminowych wyborów oraz zmiany steru. Z notowań złotego (odbija dziś rano) można sądzić, że inwestorzy nie rozważają tego scenariusza na poważnie, lub że nie jest on szczególnie groźny. Złoty i obligacje owszem traciły w zeszłym tygodniu, ale był to efekt ruchów na większości rynków emerging markets, u nas wzmocniony płytkością rynku. Pamiętać też trzeba, że notowania złotego w większym stopniu zależą od rachunku obrotów bieżących niż od nagłówków gazet.

W piątek na giełdach akcji działo się niewiele (S&P zyskał 0,2 proc. po nudnym handlu), za to nowy tydzień ma szansę zacząć się interesująco. Wstępny odczyt PMI dla sektora produkcji w Chinach wskazał na wzrost wskaźnika do najwyższego poziomu od siedmiu miesięcy, przy czym jest to też odczyt powyżej 50 (50,8), wartości oddzielającej recesję od rozwoju sektora. Mimo to indeks w Szanghaju stracił 0,1 proc. (na kwadrans przed końcem sesji), zaś Hang Seng spadał o 1,6 proc. tuż przed dzwonkiem. Nikkei zyskał 0,1 proc., a Kospi 0,3 proc.

Wstępne odczyty PMI dla sektora produkcji zobaczymy dziś rano w Europie, jest więc szansa na rozruszanie rynków. Po południu analogiczny odczyt będzie miał miejsce w USA, poznamy też sprzedaż domów na rynku wtórnym.

Emil Szweda, Open Finance