Technicznie indeksy w Europie miałyby szansę na odbicie, ale przy sprzyjających czynnikach zewnętrznych. Tymczasem rozwój sytuacji na Ukrainie stawia zbyt wiele znaków zapytania.

Po piątkowej przecenie w Europie, w następstwie której DAX stracił 1,5 proc., CA40 0,8 proc., FTSE 0,65 proc., a WIG20 0,7 proc. indeksy dotarły do poziomów, które powinny dać przynajmniej krótkoterminowe wsparcie (szczyty z poprzedniego piątku; wyjątkiem jest WIG20, który wsparcie przełamał) i możliwość odbicia przy sprzyjających warunkach zewnętrznych.

Trudno jednak mówić o takich, ponieważ dziś brakuje istotnych publikacji makro, a te z piątku mogą wskazywać na pewne przesilenie (spadek subindeksu zatrudnienia ISM w sektorze usług w USA, samooceny siły finansowej gospodarstw domowych bliskie rekordowym poziomom), zwłaszcza w połączeniu z silną przeceną wybranych spółek w USA (Ford – 3,3 proc., Amazon – 10 proc., Visa – 5 proc.).

Inwestorzy w Azji woleli sprzedawać akcje niż doszukiwać się poziomów wsparcia. Indeks w Szanghaju tracił 1,4 proc. na pół godziny przed końcem notowań, ponieważ po trzymiesięcznej przerwie możliwe jest uruchomienie kolejnych dużych programów IPO – inwestorzy obawiają się więc o podaż akcji. Po słabych wynikach o 2,7 proc. potaniały akcje China Life Insurance. Nikkei stracił prawie 1 proc., a Kospi 0,1 proc., natomiast indeks w Hong Kongu tracił 0,3 proc. na kwadrans przed końcem notowań.

Inwestorom na Starym Kontynencie w kupowaniu akcji może przeszkodzić nie tyle słaba sesja na azjatyckich rynkach ile raczej obawy o eskalację konfliktu związanego na Ukrainie. Oczekiwane jest ogłoszenie nowych sankcji Zachodu wobec Rosji, oraz rzecz jasna podjęcie kroków odwetowych ze strony Moskwy. Ten czynnik nie może sprzyjać kupującym.

Emil Szweda