Ponieważ S&P – wbrew obawom – utrzymał się w pobliżu rekordów, indeksy w Europie mogą odreagować piątkowe spadki. Ale pozostają obawy o sytuację na Krymie.

Właśnie dalszy ciąg krymskiego konfliktu był prawdopodobną przyczyną popołudniowej przeceny w Europie, która kosztowała DAX utratę 2 proc., a FTSE i WIG20 1 proc. Ponieważ nastąpiła ona po południu można ją wiązać z wezwaniem Ukrainy do uregulowania 2 mld USD długu wobec Gazpromu. Publikowane w zbliżonym czasie dane z rynku pracy w USA nie mogły wprawić inwestorów w zły nastrój, bo były lepsze od oczekiwań, czego dowodem był też spokojny start sesji na Wall Street (oraz jej zakończenie). Problemem rynków europejskich jest przede wszystkim ryzyko zaostrzenia konfliktu na Ukrainie, które rośnie wraz ze zbliżającym się terminem krymskiego referendum.

Dobre – bo neutralne – zachowanie S&P, który utrzymał się w pobliżu rekordowych wartości (brak realizacji zysków świadczy o sile rynku) może dodać nieco odwagi inwestorom w Europie, ale z drugiej strony przed decyzjami mogą ich powstrzymywać wydarzenia w Azji, gdzie dane o 18,2 proc. spadku chińskiego eksportu zaskoczyły rynek (oczekiwano 7 proc. wzrostu). Indeks giełdy w Szanhgaju obronił się jednak przed silniejszą przeceną, kiedy zdano sobie sprawę, że dane z lutego mogą być zakłócone przez obchodzony w ubiegłym miesiącu chiński nowy rok. Poważniej wygląda natomiast deflacja cen produkcji (-2 proc.), ponieważ lepiej oddaje ona sytuację w światowym handlu. Nikkei wzrósł o 0,9 proc., Kospi natomiast nieznacznie stracił na wartości.

Emil Szweda