Początek lutego przyniósł dość mocne odreagowanie indeksu WIG20. Podaż jednak nie daje za wygraną i stara się atakować przy ważnych poziomach technicznych.

Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie przebiegała pod dyktando sprzedających, a każdy atak byków był zatrzymywany przez inwestorów, którzy realizowali zyski przy wyższych cenach. Dodatkowo zjawiskiem, które nie napawa optymizmem, jest aktywność na WIG20 sprzedających widoczna w okolicach linii oporu przy wartości indeksu 2425-2430 pkt. Tu już wcześniej następowało odwrócenie tendencji i silniejsze spadki pod koniec stycznia. Warto również zwrócić uwagę na obroty, które spadają wraz ze wzrostem ceny indeksu warszawskich blue chips.

"Z jednej strony nie widać nowych kupujących, którzy byliby zdeterminowani do przełamania oporu. Z drugiej zaś niewykluczone jest, że rynek po lekkiej korekcie nabierze rozpędu i pokona ważny poziom w górę. Stąd też warto obserwować poziomy wsparcia pomiędzy 2400 pkt. a 2387 pkt., których obrona będzie pozytywnie wpływać na WIG20. Obecnie walka pomiędzy kupującymi i sprzedającymi na polskim rynku akcji jest wyrównana i nie można jednoznacznie wyłonić faworyta, który mógłby przejąć stery na parkiecie" - uważa Marcin Niedźwiecki, specjalista rynku CFD i Forex w City Index.

W USA mieliśmy dość pokaźne wzrosty, których katalizatorem były bardzo niejednoznaczne dane z rynku pracy. Inne wskaźniki dają obraz ogólnej poprawy koniunktury. Również w Polsce widać symptomy odbicia, jednak giełda nie reaguje na nie bardzo optymistycznie. Pewne rozstrzygnięcia mogą przyjść pod koniec tygodnia, kiedy zostaną opublikowane dane dotyczące PKB w Europie, inflacji w Chinach, a także sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowa w USA.

"W mojej ocenie rynek na pewno jest trudniejszy do przewidzenia w stosunku do poprzednich lat, ale okazje inwestycyjne nadal istnieją. Trzeba przy tym bardziej wytężyć wzrok, by dostrzec te o najwyższej stopie zwrotu" - konstatuje Niedźwiecki.