Listopad na rynku ropy naftowej był miesiącem konsolidacji. Dopiero ostatnie dni miesiąca przyniosły nieco wyraźniejsze ruchy cenowe, które dają szansę na dalsze spadki cen ropy. Zniżkowy scenariusz byłby uzasadniony fundamentami.

Listopad na rynku ropy naftowej był miesiącem konsolidacji. Od początku listopada notowania amerykańskiego surowca gatunku West Texas Intermediate poruszały się w kanale bocznym, ograniczonym od góry poziomem 95,40 USD za baryłkę, a od dołu okolicami 92,80 USD za baryłkę. Dopiero ostatnie dni miesiąca przyniosły przekroczenie dolnej bariery w dół i zejście notowań ropy WTI do rejonu 92,00-92,50 USD za baryłkę.

Ruch cen ropy naftowej w ostatnich dniach listopada należy traktować z dystansem ze względu na duży spadek aktywności inwestorów, spowodowany czwartkowym Świętem Dziękczynienia w USA oraz skróconą sesją w piątek. Niemniej jednak, środowy dynamiczny ruch cen ropy naftowej w dół stworzył szansę dla strony podażowej do kontynuowania ruchu spadkowego.

Dalsza zniżka notowań ropy naftowej w USA byłaby poparta fundamentami. Miniony tydzień pokazał, że w dalszym ciągu rosną zapasy tego surowca w Stanach Zjednoczonych – Departament Energii oszacował, że w poprzednim tygodniu wzrosły one już po raz dziesiąty z rzędu. Bieżący tydzień może tę serię spadków przerwać ze względu na towarzyszące Świętu Dziękczynienia liczne wyjazdy Amerykanów i zwiększony popyt na paliwa – jednak nie zmienia to faktu, że „rewolucja łupkowa” w USA doprowadziła do sytuacji, w której popyt na ropę nie jest w stanie nadążyć za jej podażą.

W pierwszej połowie listopada Energy Information Agency (EIA, część Departamentu Energii) w raporcie World Energy Outlook podała, że Stany Zjednoczone już w 2015 roku staną się największym producentem ropy naftowej na świecie, wyprzedzając tym samym Rosję i Arabię Saudyjską. Według EIA, dynamiczny wzrost wydobycia ropy naftowej w USA – który ma się utrzymać także w kolejnych latach – ma doprowadzić Stany Zjednoczone niemal do samowystarczalności energetycznej w okresie najbliższych 20 lat.

Wzrost wydobycia ropy w USA będzie prawdopodobnie mocno ciążył notowaniom tego surowca w najbliższym roku. Nawet biorąc pod uwagę możliwe ożywienie w globalnej gospodarce, przyrost podaży powinien być większy niż potencjalny wzrost popytu na ten surowiec. W Stanach Zjednoczonych może pojawić się kolejny czynnik, który będzie sprzyjał spadkom notowań ropy naftowej: ograniczanie programu skupu aktywów przez Rezerwę Federalną. Takie działania Fedu mogłyby osłabić tempo ożywienia gospodarczego w USA, co wzbudziłoby obawy inwestorów o popyt na ropę naftową w tym kraju.

Spora podaż ropy pojawi się zresztą także z innych krajów. Arabia Saudyjska nie planuje większego ograniczania wydobycia tego surowca, nawet pomimo jego obfitości w USA. Dodatkowo, produkcję ropy systematycznie zwiększa Irak, który powoli odbudowuje swój sektor naftowy po latach wyniszczających wojen. I w końcu – uwagę inwestorów z pewnością będzie przyciągać rozwój sytuacji w Iranie. Na razie ulga w sankcjach nałożonych na ten kraj nie przyczyniła się do zwiększenia eksportu ropy naftowej – nadal wynosi on jedynie około milion baryłek dziennie. Jeśli jednak rozmowy pomiędzy Iranem a krajami Zachodu będą trwały, to mogą one doprowadzić do kompromisu, który w większym stopniu wpłynie na handel ropą z Iranu.

Dorota Sierakowska