Wrażenie na inwestorach zrobiły przede wszystkim słowa Janet Yellen, która najwyraźniej zamierza utrzymać skalę QE3 na dłużej. Ale liczyć się będą również dane o PKB oraz wyniki spółek.

Jeszcze w środę indeksy w Europie spadały, co też trzeba odnotować, bowiem można odnieść wrażenie, że podaż radzi sobie z dużą swobodą na rynkach, zdradzając pewną nerwowość wśród inwestorów i ich podatność na wszelkie sygnały o zasadności realizacji zysków. Ale – o czym zapomnieć też nie można – po południu to kupujący przejęli inicjatywę ośmieleni zachowaniem indeksów w USA (gdzie nic się nie działo, a obawiano się kontynuacji korekty). Ostatecznie DAX stracił zaledwie 0,2 proc., CAC40 0,6 proc., a FTSE 1,2 proc. W Warszawie WIG20 spadł o 1,4 proc. pociągnięty za rękaw przez KGHM (obawy o słabe wyniki).

Na Wall Street sytuacja przedstawiała się już jednak zupełnie inaczej, w czym pomogło oświadczenie Janet Yellen – nominowanej na szefa Fed – w którym napisała, że choć gospodarka wróciła do wzrostu, to jednak ten wzrost wciąż jest znacznie słabszy od potencjału, zaś prognozy inflacji nie wskazują na jej wzrost powyżej 2 proc. Wyraziła też zaniepokojenie zbyt wysoką stopą bezrobocia. Inwestorom nie trzeba było większej stymulacji. S&P wypalił flarą – wzrost o 0,8 proc. może wydawać się daleki od euforii, ale najważniejsze jest w tym to, że indeks wyszedł na nowy szczyt pokonując opór, choć jeszcze we wtorek wydawało się, że to podaż przejęła kontrolę nad rynkiem.

W Azji inwestorzy kupowali akcje oczywiście z tych samych powodów co Amerykanie. Mało tego, ignorowali dane z krajowego podwórka. Np. Nikkei wzrósł o 2,1 proc., mimo że tempo wzrostu PKB spowolniło w III kwartale do 1,9 proc. z 3,8 proc. w II kw., a wzrost opierał się na wydatkach rządowych oraz na wzroście zapasów, co trudno uznać na korzystną strukturę. Kospi wzrósł o 0,7 proc., indeks w Szanghaju o 0,6 proc., zaś Hang Seng zyskiwał 0,9 proc. na pół godziny przed końcem notowań.

W Europie też powinniśmy zobaczyć mocne akcenty na otwarciu notowań. Wczoraj inwestorzy dali się wystraszyć widmu korekty na Wall Street, dziś ten strach nie tylko jest już nieaktualny, ale trzeba jeszcze nadrobić stracony dystans. Przed zbyt odważnymi decyzjami inwestorów mogą powstrzymywać dane o dynamice PKB w III kwartale (we Francji spadek o 0,1 proc. q/q – słabiej niż oczekiwano, w Niemczech wzrost o 0,3 proc. q/q – zgodnie z prognozami) oraz napływające licznie wyniki spółek.

Emil Szweda