Na rynku złotego nie widać już efektów bardziej jastrzębiego nastawienia Rady Polityki Pieniężnej (RPP) z poprzedniego tygodnia. Po tym, jak Rada zasygnalizowała koniec cyklu obniżek stóp procentowych, złoty zyskiwał na wartości, jednak w późniejszych dniach znów wróciły obawy o poziom inflacji w Polsce.

Oliwy do ognia dodał raport o inflacji, który ukazał się w poniedziałek. Według Instytutu Ekonomicznego, wyhamowanie oczekiwań inflacyjnych będzie ciążyło inflacji w średnim okresie, a punkt odbicia w gospodarce zostanie przesunięty w czasie.

"Mimo kilku pozytywnych oznak, jak niedawna publikacja bardzo dobrych danych wskaźnika PMI, w tym nowych zamówień w przemyśle, nadal niewiele wskazuje na szybkie i krewkie odbicie w gospodarce. Takie nastroje przekładają się na kurs złotego, a tu, mimo całkiem niezłych nastrojów na rynkach zagranicznych, notowania złotego pozostają pod presją. Rynki rozwijające się oraz ich waluty są dziś w niekorzystnym położeniu z powodu dużego popytu na dolara amerykańskiego. Mowa tu o przepływach ogromnej masy pieniądza, wywołanych przez program luzowania ilościowego w polityce monetarnej USA. Gdy ten pieniądz przesuwa się na rynki rozwinięte i odpływa z mniejszych gospodarek, może to powodować poważne turbulencje" - uważa Marcin Niedźwiecki, specjalista rynku CFD i Forex w City Index.

Jeśli chodzi o kurs EUR/PLN, przełamanie poziomu 4,33 w górę zwiększa, w ocenie Niedźwieckiego, prawdopodobieństwo dalszego osłabiania się złotego. Takiemu ruchowi może przeciwdziałać bardziej jastrzębie nastawienie RPP. Niestety raport o inflacji nie pozwala spodziewać się daleko idącego zacieśniania polityki monetarnej. Stąd też rynek będzie spekulował nad kolejnymi obniżkami stóp procentowych w przyszłości lub chociaż na temat bardziej gołębiego nastawienia RPP. Rynek stopy procentowej obecnie jest spokojny i wycenia aktualne poziomy stóp procentowych w średnim okresie. Jednym z celów Rady było ustabilizowanie polskiego rynku długu i walutowego. Zdaniem specjalisty City Index, ta strategia działa, a rynek ma w pamięci, że NBP może reagować, gdyby kurs złotego ulegał nadmiernym wahaniom w dół.

Na rynku EUR/USD mieliśmy wczoraj energiczne odbicie i korektę silnych spadków, które zostały zainicjowane wypowiedziami oficjeli Europejskiego Banku Centralnego. Za wzrostami stały bardziej gołębie nastroje Rezerwy Federalnej, o których można było przeczytać w ostatnim protokole z czerwcowego posiedzenia Fed. Główną przesłanką z raportu był fakt, że zmniejszanie programu luzowania ilościowego powinno zaczekać na lepsze dane z rynku pracy. To, czego rynek tak bardzo się obawia, czyli wstrzymanie zastrzyku płynności do systemu, według członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku może jeszcze zaczekać. Połowa z członków mających prawo głosu na posiedzeniach stwierdziła, że skup obligacji może pozostać na niezmienionym poziomie do końca roku.

"W mojej ocenie nadal kluczowym kursem EUR/USD, który może zdusić większą korektę w zarodku, jest psychologiczny poziom 1,30. Przełamanie tego pułapu w górę nie gwarantuje aktywacji dużych zleceń kupna, jednak zwiększa prawdopodobieństwo odreagowania do wyższych poziomów 1,31-1,32. Z drugiej strony, przebicie ostatnich minimów przy 1,2750 potwierdzi tylko trend spadkowy, jaki obecnie obowiązuje na parze EUR/USD. Do końca tygodnia nie zaplanowano publikacji danych równie istotnych, co protokół z posiedzenia Fed, więc sesje mogą charakteryzować się stabilnymi notowaniami z niewielką zmiennością cen" - prognozuje analityk City Index.