Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych skończyły się skromną zwyżką WIG20, która wyniosła ledwie 0,16 procent. Jednak nie skala zwyżki, ale sam fakt wzrostu cen akcji jest godny odnotowania.

W istocie WIG20 zdołał zyskać na wartości, gdy giełdy europejskie zanotowały spadki, które rynkowi statystycy określili największymi od blisko pół roku. Dla oddania skali rozejścia się nastrojów warto przywołać tylko indeks giełdy niemieckiej, który stracił przeszło 2 procent. Również indeksy amerykańskie notowały dziś około procentowe spadki po radykalnie słabszych od oczekiwań danych z amerykańskiego rynku pracy.

Z perspektywy końca sesji doskonale widać, iż kluczem do zachowania rynku w Warszawie był dziś mocny zwrot w sentymencie wobec podstawowych instrumentów, jakimi można mierzyć stosunek inwestorów do polskiego gospodarki. Rekordowo niska wycena obligacji rządowych i mocne wzrosty złotego na tle euro i dolara okazały się bazą, na której popyt zbudował zwyżki cen w Warszawie.

Częścią umocnienia była również fala spekulacji o wielkości dywidend ze spółek, po którą sięgnie rząd, jako dominujący właściciel. Owocem tej wzrostowej mieszanki jest dobra sesja dla spółek o największej kapitalizacji i wzmocnienie korekcyjnego scenariusza, na który rynek kazał czekać przeszło trzy miesiące.

Sesja tak czytelnie wiążąca nastroje na rynku akcji z kondycją złotego i rentownością obligacji jest w dużej mierze pochodną związku, jaki miał miejsce pomiędzy tymi rynkami w dwóch ostatnich kwartałach poprzedniego roku i pierwszym kwartale bieżącego roku.

Niestety mocny sygnał skorelowania nastrojów niesie również ryzyko, iż jakakolwiek słabość na jednym z tych segmentów polskiego krajobrazu inwestycyjnego będzie przekładała się na słabość GPW. Niemniej dzisiejsza sesja wskazuje, iż po trzech miesiącach przecen warszawski parkiet znalazł punkt podparcia, na którym może budować korektę mocnej przeceny, jaka zdominowała notowania od początku stycznia.

Dla graczy operujących na rynku w oparciu o analizę techniczną zakończony tydzień niesie sygnały, iż kolejna bariera techniczna – tym razem rejon 2300 pkt. - została potraktowana, jako punkt do zakupów na korekcie. Podobnie, jak w okolicach 2500, 2450 i 2400 pkt. kupujący potraktowali rejon 2300 pkt., jako poziom potencjalnego wyczerpania fal spadkowych i możliwy zwrot na rynku.

Nie jest ważne, iż i tym razem wsparcie może zostać złamane, co jest prawdopodobne, gdy uwzględni się korekcyjne nastroje na rynkach otoczenia. Ważniejszym jest, iż mimo straszącej rynek słabości z końcówki marca, gracze angażują się w obronę wsparć sygnalizując wiarę w trend wzrostowy.

Adam Stańczak