Odrzucenie przez cypryjski parlament pomysłu opodatkowania depozytów zostało przyjęte przez inwestorów jako dobra wiadomość, chociaż konsekwencje takiej decyzji mogą być bardzo poważne.

Propozycja międzynarodowej pomocy dla Cypru jest wciąż aktualna, ale również warunki jej udzielenie nie ulegają zmianie. Członek EBC Jorg Asmussen stwierdził, że EBC zasili w płynność wyłącznie wypłacalne banki, a bez błyskawicznego dokapitalizowania cypryjskie instytucje nie spełnią tego kryterium, zwłaszcza, że po ich otwarciu zaplanowanym na przyszły tydzień powinny liczyć się z masowym odpływem zgromadzonych w nich oszczędności.

Szef cypryjskiego banku centralnego szacował, że wyspę może opuścić równowartość 80 proc. PKB kraju. Zdecydowane posunięcie parlamentarzystów, choć przez rynki finansowe zostało przyjęte z optymizmem, sądząc po odrabianiu strat przez europejskie indeksy i wspólną walutę, w praktyce zwiększa zagrożenie opuszczenie przez Cypr strefy euro.

Po tym, jak Rosja w ostatnich latach kapitało zaangażowała się w stabilizowanie sytuacji m.in. na Ukrainie czy w Białorusi, udzielenie kolejnej pożyczki Cyprowi, jest mało prawdopodobne, zatem parlamentarzyści będą musieli wrócić do pomysłu obciążenia kosztami ratowania banków depozytariuszy albo przygotować się na sprzątanie po ich bankructwie.

Po południu WIG20 oddał większość wzrostów z pierwszej części sesji, a za granicą główne indeksy poruszały się powyżej wtorkowych poziomów zamknięcia. Najlepiej radziły sobie indeksy francuski i hiszpański (wzrosty o ponad 1 proc.), co jest tym bardziej zastanawiające, że premier Hiszpanii przygotował właśnie inwestorów na obniżenie prognoz PKB, a we Francji minister odpowiedzialny za realizację polityki budżetowej podał się do dymisji po tym, jak okazało się, że unikał podatków. Amerykańskie indeksy rozpoczęły sesję od wzrostów rzędu 0,5 proc., co potwierdza, że problemy Cypru nieszczególnie niepokoją inwestorów. Po zamknięciu giełd w Europie uwaga zwróci się w stronę przewodniczącego Fed.

Dzisiejsze posiedzenie amerykańskiego banku centralnego będzie o tyle istotne, że oprócz tradycyjnego komunikatu uzasadniającą praktycznie z góry znaną decyzję, inwestorzy poznają również wyprzedaż nowe prognozy Fed dotyczące dynamiki PKB, inflacji i przede wszystkim rynku pracy.

Wycofanie lub zmniejszenie skali programu skupu obligacji najprawdopodobniej jeszcze przynajmniej przez kilka miesięcy nie będzie realnym scenariuszem, ale optymistyczne dane z rynku pracy mogą skłonić Fed do złagodzenia wydźwięku komunikatu, który w styczniu mówił, że "ożywienie aktywności gospodarczej w ostatnich miesiącach zatrzymało się". Jeden z członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, Charles Evans, na początku roku sugerował, że skup obligacji będzie ograniczany, gdy sześciomiesięczna średnia przyrostu nowych miejsc pracy znajdzie się w okolicy 200 tys. etatów. Jeżeli podobnego zdania są także pozostali członkowie FOMC, taki scenariusz wkrótce może być coraz poważniej rozważany, bo w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w amerykańskiej gospodarce przybywało przeciętnie ok. 186 tys. nowych miejsc pracy miesięcznie.

Na rynku walutowym para eurodolar przez cały dzień odrabiała straty. Po południu jej kurs znajdował się w okolicy 1,295 USD, czyli o ponad 100 pipsów powyżej dołków osiągniętych we wtorek. Złoty, który w takich warunkach teoretycznie powinien także korzystać z powracającej wysokiej skłonności inwestorów do ryzyka, osłabiał się w stosunku do głównych walut. Euro podrożało do 4,17 PLN, za dolara płacono ok. 3,22 PLN, a frank wyceniany był po południu na 3,41 PLN.

Łukasz Wróbel