Jeszcze wczoraj późnym popołudniem po słowach Angeli Merkel i Francois Hollande’a było wiadomo, że ten szczyt Unii Europejskiej raczej nie przyniesie kompromisu ws. unijnego budżetu na lata 2014-20.

Rynek się tym jednak specjalnie nie przejął – wszak na znalezienie porozumienia jest jeszcze czas, a europejscy przywódcy w zasadzie nie mają innego wyjścia, jak ostatecznie przyjąć koncepcję nakreśloną przez Hermana van Rompuy’a. Teraz bardziej istotne stają się informacje upewniające inwestorów w tym, iż w poniedziałek zostanie osiągnięte porozumienie ws. Grecji. Dzisiaj rano pojawiła się wiadomość, iż Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrezygnował ze swojego sztywnego stanowiska, iż relacja długu do PKB powinna spaść do poziomu 120 proc. w 2020 r. – było ono źródłem konfliktu z przedstawicielami Eurogrupy.

Nastroje poprawił też odczyt indeksu IFO z Niemiec, który okazał się być lepszy od szacowanych 99,5 pkt. w listopadzie. Optymiści nie mają jednak pełnego komfortu – w przyszłym tygodniu cieniem na rynkach mogą położyć się niedzielne wybory w Katalonii, które mogą doprowadzić do kryzysu konstytucyjnego w Hiszpanii.

EUR/USD – Poziom 1,2880 złamany, teraz czas na test strefy 1,2940-70

Rozmowy ws. unijnego budżetu mają być kontynuowane dzisiaj od południa (drugi dzień szczytu UE), ale raczej trudno jest zakładać, aby udało się wypracować kompromis. Widać, że karty próbują rozdawać zarówno Niemcy, jak i Wielka Brytania, które według nieoficjalnych informacji chciałyby widzieć większe cięcia od „kompromisowej” propozycji opracowanej przez przewodniczącego Rady Europejskiej, Hermana Van Rompuy’a. Żadna ze stron nie bierze na poważnie ryzyka zgłoszenia veta, które de facto oznaczałoby polityczny paraliż, także rynek będzie cierpliwie czekał na wyniki kolejnych spotkań w tej sprawie. Nie jest to tak drażliwa kwestia, jak pomoc dla Grecji.

A w tej kwestii jesteśmy coraz bliżej wypracowania konsensusu. Dzisiaj rano strona grecka podała, iż MFW pogodził się z tym, iż sprowadzenie relacji długu do PKB w rejon 120 proc. do 2020 r. jest mało realne – najnowsza koncepcja zakłada 124 proc. To co pozostało do omówienia przed poniedziałkowym szczytem Eurogrupy to kwestia omówienia warunków 10 mld EUR pożyczki z Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, która ma być jednym z elementów pakietu ratunkowego (poza nim w grę wchodzi skup obligacji, obniżenie oprocentowania od dotychczasowych pożyczek, a także kwestia księgowych zysków z programu SMP administrowanego wcześniej przez Europejski Bank Centralny).

Reasumując, temat Grecji zostanie zamieciony na jakiś czas pod dywan. Warto jednak pamiętać o dużym „ALE” – teraz wykonano w zasadzie wszystkie możliwości, aby uniknąć scenariusza umorzenia długów udzielonych też przez sektor publiczny. Tym samym, jeżeli za kilka miesięcy temat Grecji wróci (a jest to prawdopodobne), to z nim też duże problemy dla całej strefy euro (tzw. program OSI dla Aten stworzy niebezpieczny precedens umarzania publicznych długów także innym krajom mających problemy).

Tymczasem za chwilę na czołówki agencji informacyjnych może wrócić Hiszpania. W najbliższą niedzielę odbędą się wybory lokalne w Katalonii, które będą powiązane z referendum niepodległościowym. Szanse na to, iż Katalończycy opowiedzą się za znacznie większą niezależnością są dość duże. Próba faktycznego oderwania tego regionu od Hiszpanii, jest mało prawdopodobna, ale kryzys konstytucyjny już tak. Premier Rajoy wielokrotnie zapowiadał, iż nie uzna wyników referendum przedstawionego mu przez Barcelonę, co może doprowadzić do politycznych przepychanek, a nawet decyzyjnego paraliżu.

Nie jest żadną tajemnicą, że Katalonia będzie chciała renegocjować dotychczasowe warunki finansowania z Madrytem, co może stworzyć niebezpieczny precedens także dla innych (np. Kraju Basków) i znacznie utrudnić naprawę „regionalnych finansów”, która jest jednym z kluczowych elementów dla krajowego budżetu. W pesymistycznym scenariuszu może to doprowadzić rząd w Madrycie do sytuacji, w której zostanie on zmuszony do skorzystania z pełnej pomocy międzynarodowej – tj. wsparcia ze strony ECB w ramach programu OMT, ale i też klasycznych pożyczek w ramach bailoutu z funduszy ratunkowych EFSF/ESM. Oczywiście przy „okazji” narobi też dużo „hałasu” na rynkach finansowych, a zwłaszcza wokół perspektyw dla wspólnej waluty.

Reasumując. O ile perspektywa zwyżki w okolice 1,2940-70 dla EUR/USD najpóźniej do początku przyszłego tygodnia jest realna, biorąc pod uwagę to, że rejon 1,2880 w zasadzie nie stanowi już poważnego oporu, to do skutecznego ataku na barierę 1,30 może nie dojść tak szybko – rynek może znaleźć sobie pretekst właśnie w wiadomościach z Hiszpanii. Nie oznacza to jednak, iż ostatecznie w grudniu nie zobaczymy okolic 1,3140-70 oglądanych we wrześniu i październiku b.r.

Opublikowane o godz. 10:00 dane nt. nastrojów w niemieckim biznesie (IFO) są ostatnią istotną publikacją makroekonomiczną jaką otrzymują inwestorzy w tym tygodniu. Na to, że IFO może okazać się pozytywną niespodzianką zwracałem uwagę jeszcze wczoraj, po publikacji lepszych danych dla PMI z przemysłu, a także dość dobrych danych z Chin, które są uważnie obserwowane i oceniane przez niemiecki biznes. Wzrost wskaźnika do poziomu 101,4 pkt. jest przełamaniem negatywnej passy obserwowanej od maja b.r., a w dłuższym ujęciu od wiosny 2011 r. Dzisiejsze dane kontrastują też z ostatnim słabym odczytem indeksu ZEW, który obrazuje nastroje wśród analityków, zmniejszając prognostyczne znaczenie tego ostatniego.

Marek Rogalski