Siłą wprawiającą w ruch rynki walutowe była w tym tygodniu polityka, a nie makroekonomia. Najistotniejszym pytaniem było, czy Hiszpania wystąpi wreszcie o pomoc unijną.

Początkowo wydawało się, że Madryt jest o krok od tej decyzji, ale pojawiły się pogłoski, że Niemcy odradziły mu to posunięcie. Premier Hiszpanii Rajoy musiał wydać oficjalne oświadczenie, w którym zaprzeczył konieczności ubiegania się o pomoc w tej chwili. Grecki rząd kontynuował negocjacje z międzynarodowymi pożyczkodawcami, starając się spełnić wymagania warunkujące wypłacenie kolejnej transzy funduszy unijnych. Wydarzenia we Francji nie przykuły jeszcze uwagi mediów, ale mogą okazać się kluczowe dla kolejnej fazy kryzysu europejskiego.

Projekt budżetu przedstawiony przez prezydenta Hollande'a nie wydawał się ani pobudzać wzrostu, ani generować oszczędności. W odróżnieniu od Hiszpanii, która wdraża strategiczne reformy, Francja dokonała podwyżki kilku podatków. Poza wydarzeniami politycznymi, wpływającymi na poziom apetytu na ryzyko, odbyło się kilka posiedzeń banków centralnych. Opublikowane zostały także notatki z ostatniego posiedzenia FOMC, na którym zadecydowano o uruchomieniu QE3. Nie oczekiwano, że Bank Japonii, Bank Anglii czy EBC dokonają zmiany polityki monetarnej.

Waluty bezpieczne, takie jak jen i dolar, zyskały znacząco na decyzji Banku Rezerwy Australijskiej o obniżeniu stóp o 25 punktów do poziomu 3.25%. Dane o sprzedaży i handlu zagranicznym Australii podkreśliły dodatkowo problemy gospodarcze regionu. Odczyty na całym świecie prezentowały podobny poziom, potwierdzając słabnący wzrost gospodarczy.

Joanna Rybus, Country Manager Western Union Business Solutions