Wydarzeniem dnia będą niewątpliwie posiedzenia Banku Anglii (decyzja o godz. 13:00), Europejskiego Banku Centralnego (decyzja o godz. 13:45, ale zwyczajowo już największą uwagę przyciągnie konferencja prasowa Mario Draghiego o godz. 14:30).

Z kolei o godz. 20:00 opublikowane zostaną zapiski z ostatniego posiedzenia FED (pierwotnie miały mieć miejsce wczoraj). Dla rynków najważniejszy będzie ten ostatni punkt.

O dzisiejszym posiedzeniu Banku Anglii pisałem już wczoraj przy okazji omawiania pary GBP/USD – szanse na jakiekolwiek zmiany parametrów polityki pieniężnej są niewielkie – rynek wprawdzie może obawiać się zwiększenia skali programu QE (ekonomiści zakładają, iż taki ruch – konkretnie o 50 mld GBP – nastąpi do końca roku), ale jest to bardziej realne na początku listopada. Tym samym zachowawczy komunikat może pomóc dzisiaj funtowi.

Drugie ważne wydarzenie to posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego – w przeciwieństwie do sytuacji sprzed miesiąca – znacznie mniej emocjonalne. Obniżka stóp procentowych (choć teoretycznie potrzebna) wydaje się być mało realna – biorąc pod uwagę fakt, iż według wstępnych danych inflacja HICP we wrześniu odbiła się w górę do 2,7 proc. r/r wobec spodziewanego spadku do 2,5 proc. r/r. Natomiast w temacie programu OMT powiedziano już wiele i teraz ECB najpewniej powtórzy, iż czeka na ruch ze strony polityków. Jedynym istotnym wątkiem, który może być poruszony będzie kwestia tworzenia unii bankowej i umiejscowienia ECB w tym nowym układzie kontrolnym (ostatnie tygodnie pokazały spore różnice w tym względzie pomiędzy europejskimi politykami, choć oni sami deklarują otwarcie kolejnego etapu integracji po zaplanowanym na 18-19 października, szczycie Unii Europejskiej). Innymi słowy, posiedzenie ECB nie przyniesie rynkom nowych impulsów.

Nie oznacza to jednak, iż sytuacja w strefie euro nadal nie pozostanie w centrum uwagi. Nadal mamy trudną sytuację w Grecji – w spór pomiędzy ekspertami Troiki, a greckim rządem odnośnie wiarygodności przedstawionego planu oszczędnościowego, zaczynają włączać się nieoficjalnie unijni dyplomaci. Może to dawać nadzieję, iż niezależnie od tego, co Grecy rzeczywiście przedstawią, wypłata kolejnej transzy pomocy w październiku (31,5 mld EUR) nie jest zagrożona. O wiele bardziej interesującym wątkiem pozostaje jednak sytuacja w Hiszpanii.

Wczoraj wieczorem japońska agencja Nikkei powołując się na wypowiedź niemieckiego ministra finansów, teoretycznie podała to, co było wiadomo wcześniej – Hiszpanie nie powinni się spieszyć z formalnym wnioskiem o bailout – ale dodała, iż Niemcy nie będą tego nadmiernie blokować, jeżeli takie działanie okaże się konieczne. Jak to rozumieć? Wydaje się, że to element dyplomatycznej wojny, która tylko będzie się nasilać w najbliższych dniach. W najbliższy piątek o godz. 18:00 na Malcie rozpocznie się spotkanie z udziałem premiera Hiszpanii, Włoch, a także prezydenta Francji w ramach szczytu śródziemnomorskiego. Nie jest żadną tajemnicą, iż głównym tematem będzie sytuacja w Hiszpanii – niewykluczone, iż politycy będą chcieli wzmocnić front przeciwko sceptycznym względem potrzeb Hiszpanii krajom, które dzisiejszy The Telegraph określił mianem państw AAA – chodzi tutaj o rating, który wciąż mają Niemcy, Holandia i Finlandia.

Zdaniem wspomnianej gazety, niemieccy i finlandzcy politycy mieli nieoficjalnie powiedzieć Hiszpanom, iż głosowanie nad formalnym wnioskiem o bailout w tamtejszych parlamentach może być dość trudne i efektem może być tylko zaostrzenie warunków potencjalnej pomocy. To dlatego Hiszpanie wciąż powtarzają „dyplomatyczną formułkę”, iż oficjalny wniosek zostanie złożony wtedy, kiedy warunki wsparcia będą jasne i klarowne. W takiej sytuacji nie wiadomo, czy premier Rajoy zdecyduje się w najbliższym czasie złożyć oficjalną prośbę, tak aby została ona rozpatrzona już na poniedziałkowym spotkaniu Eurogrupy. Ale na pewno temat ten stanie się jednym z głównych wątków na zaplanowanym na 18-19 października szczycie Unii Europejskiej. Hiszpańsko-włosko-francuska koalicja dość dobrze sprawdziła się w czerwcu, kiedy to wymusiła kompromis na sceptycznych Niemcach…

O publikowanych dzisiaj wieczorem zapiskach z ostatniego posiedzenia FED pisałem już wiele w ostatnich komentarzach, także krótko. Wydaje się być rzeczą oczywistą, że członkowie FOMC powinni byli brać pod uwagę także rozszerzenie programu QE3, jeżeli zajdzie taka potrzeba, skoro zdecydowali o tym, że sam program będzie z założenia dość elastyczny (bez określenia końcowego terminu). Tym samym jakiekolwiek sugestie, iż FED mógłby rozważyć zwiększenie QE3 podczas grudniowego posiedzenia (to już najpewniej dopowie sobie rynek) mogłyby wyraźnie poprawić nastroje dzisiaj wieczorem. W tym kontekście inwestorzy mogliby w mniejszym stopniu obawiać się jutrzejszych danych Departamentu Pracy – w ubiegłym miesiącu mimo dobrych odczytów ADP (tak jak wczoraj), ostateczna figura była nieco rozczarowująca…

Na koniec nieco o wątku politycznym, zwłaszcza, że wybija się on na strony agencji informacyjnych po wczorajszej debacie telewizyjnej w USA pomiędzy Barackiem Obamą, a Mittem Romney’em. Dotyczyła ona gospodarki i zdaniem wielu, kandydat Republikanów był o wiele lepiej przygotowany i miał znacznie lepsze argumenty. To może zmniejszyć i tak topniejącą przewagę urzędującego prezydenta (przed debatą były to 3 pkt. procentowe). I trzeba sobie jasno powiedzieć, że dla rynków lepszy byłby Mitt Romney – nie tylko na program gospodarczy, ale i przede wszystkim większe szanse na znalezienie kompromisu w Kongresie pozwalającego uniknąć tzw. klifu fiskalnego w gospodarce USA wraz z początkiem roku. A, że Romney nie lubi się z Benem Bernanke? Nieważne – kadencja tego ostatniego wygasa dopiero zimą 2014 r.

EUR/GBP – Na wyjście ponad 0,81 nieco poczekamy

Kanał wzrostowy, jaki widać na wykresie tygodniowym EUR/GBP dość dobrze pracuje. Ale w krótkim okresie funt może dzisiaj odreagować po komunikacie Banku Anglii względem głównych walut – cofnięcie notowań EUR/GBP może sięgnąć strefy 0,7985-0,8015. W kolejnych dniach zwyżka powinna być kontynuowana – zwłaszcza, jeżeli rynek będzie grał na pozytywne rozwiązanie wątku hiszpańskiego i greckiego. W przyszłym tygodniu możemy spodziewać się złamania strefy 0,8060-85, co otworzyłoby drogę do ataku na wrześniowe maksima (0,8100-0,8113)

EUR/USD – Dzisiaj zaatakujemy 1,30

Po raz kolejny mocnym wsparciem pozostają okolice 1,2875, chociaż atak na wspominany od kilku dni poziom 1,30 nieco przeciąga się w czasie. Dzisiaj kluczowym poziomem do sforsowania będzie rejon 1,2965, wraz ze szczytem sprzed dwóch dni na 1,2967. Przy czym mocny impuls może pojawić się dopiero po godz. 20:00 (publikacja zapisków FED), a nie po godz. 14:30 (konferencja prasowa szefa ECB).

EUR/JPY – Bank Japonii pod presją polityków

Dzisiaj wyjaśniło się dlaczego w ostatnich dniach jen tracił na wartości, mimo iż globalne ryzyko nie zmalało. Inwestorzy skoncentrowali się na nominacji nowego ministra finansów – wraz z początkiem października został nim Koriki Jojima, który jak spekulowano, może nie być zbyt chętny do nacisków w celu osłabienia jena. Jednocześnie wczoraj tamtejszy resort finansów wydał komunikat, który stonował oczekiwania, iż na szczycie G7 zaplanowanym na 11 października, temat wpływu zbyt silnego jena na japońską gospodarkę będzie jednym z głównych wątków.

Tymczasem jak donoszą od wczorajszego wieczora agencje udział w najbliższym posiedzeniu BOJ, a także w kolejnych zgłosił nowo-wybrany minister gospodarki - Seiji Maehara – japońscy politycy mają możliwość uczestnictwa w posiedzeniach BOJ w ramach obserwatora, ale bez prawa głosu. To zwiększyło spekulacje, iż BOJ może być bardziej skłonny do dalszego luzowania polityki. Z drugiej strony taki ruch miał już miejsce na poprzednim posiedzeniu i wydaje się być teraz mało prawdopodobny. Jednocześnie sytuacja robi się nieco niezręczna, niezależnie od tego, że Maehara twierdzi, iż BOJ nadal pozostaje niezależny. Rynek już spekuluje, iż z okazji faktu, iż w przyszłym roku wygasa mandat obecnego szefa BOJ i jego dwóch zastępców, może wzrosnąć presja na mianowanie bardziej „gołębich” członków, którzy mieliby (desperacko?) rozruszać gospodarkę.

Układ wykresu EUR/JPY jest jednak coraz bardziej korzystny dla liczących na dalsze zwyżki. Niemniej warto zwrócić uwagę na opory w postaci strefy 102,10-102,20. Dopiero jej złamanie otworzy drogę do ruchu na 102,60 i dalej 103,00. Tyle, że posiedzenie BOJ jest jutro rano (decyzja zapadnie o godz. 5:00) i fakt, iż nie wniesie ono żadnych zmian, może chwilowo wzmocnić JPY na głównych parach. Z drugiej strony wcześniej, bo jeszcze dzisiaj wieczorem (godz. 20:00) poznamy zapiski z posiedzenia FED, które mogą poprawić globalne nastroje i tym samym osłabić JPY. Pozostaje, zatem właściwy timing i szybka reakcja na napływające informacje.

Marek Rogalski