Wczorajsza publikacja indeksu aktywności w rejonie Nowego Jorku nasunęła ciekawe spostrzeżenie: ceny amerykańskich akcji mierzone indeksem S&P500 są najwyżej od początku 2008 roku, podczas gdy dane okazały się najgorsze od kwietnia 2009 roku.

To porównanie jest świetnym przykładem problemu, o którym piszemy od pewnego czasu: spekulacja związana z działaniami banków centralnych sprawiła, iż rynki oderwały się od fundamentów ekonomicznych. Wczoraj jednak najgoręcej było na rynku ropy, gdzie ceny spadły mocno z nie do końca oczywistych poziomów.

Raport z Nowego Jorku ostrzeżeniem

Raport Fed z Nowego Jorku jest pierwszym wskaźnikiem aktywności ekonomicznej w USA za wrzesień i nie jest wykluczone, iż kolejne pokażą trochę lepszy obraz. Wskaźnik ten jest też dość mocno zmienny. Dlatego też nie można z pewnością stwierdzić, iż dane oznaczają ryzyko recesji w USA. Coś jednak jest na rzeczy. Liczony przez nas wskaźnik aktywności ekonomicznej na bazie czterech najważniejszych wskaźników regionalnych systematycznie zniżkuje począwszy od marca i już w sierpniu był niżej niż w najgorszym miesiącu 2011 roku (kiedy amerykańską gospodarkę również nawiedziło przejściowe spowolnienie).

Co prawda pogorszenie aktywności w lipcu i sierpniu było bardzo niewielkie, jednak spadek indeksu NY Fed we wrześniu sugeruje, iż ta wakacyjna stabilizacja nie musi oznaczać końca spowolnienia.

Tymczasem rynki od czerwca nie przywiązują wagi do danych ekonomicznych lub nawet (o czym pisaliśmy wczoraj) wychodziły z założenia, iż słabsze dane to dobra wiadomość, gdyż oznaczała większe szanse na QE3. Teraz jednak, gdy inwestorzy dostali od Fed to, czego chcieli, dane muszą gonić oczekiwania aby uzasadnić rynkowe wyceny, a raport z Nowego Jorku pokazuje, iż nie musi tak być. Kolejne, ważniejsze raporty poznamy w czwartek (PMI z Chin i Niemiec, Philly Fed w USA). Dziś w Niemczech opublikowany będzie indeks ZEW, jednak jest to wskaźnik nastrojów wśród inwestorów i analityków, które mogły ulec poprawie pod wpływem działań EBC, a nie lepszej oceny sytuacji makro.

Silna przecena ropy

Wczoraj około godziny 18.00 nastąpiła silna przecena ropy naftowej, zarówno gatunku WTI, jak i Brent. W przypadku gatunku Brent spadek sięgnął w krótkim czasie 5 USD za baryłkę, prowadząc jej cenę do 111,50 USD. Na rynku nie ma jednej hipotezy, dlaczego tak się stało. Mówi się o transakcjach związanych z wygasającymi w październiku opcjami lub o pomyłce, któregoś z dużych traderów. Jednak warto zwrócić uwagę, iż pomimo chwilowego odbicia ceny w okolice 114 USD, sesja azjatycka przynosi ponowny spadek cen. Może to oznaczać, iż bariera 116-117 USD, której nie udało się przebić pomimo rynkowej euforii i przeceny dolara, okaże się zbyt silna i na rynku dojdzie do większej korekty.

dr Przemysław Kwiecień