Czwartkowy poranek rozpoczął się bardzo leniwie, europejskie indeksy nawet delikatnie spadały, a rentowności obligacji rządowych delikatnie rosły. Nic nie zapowiadało jakichkolwiek emocji, rynek postanowił czekać na informacje z amerykańskiego rynku pracy oraz sprzedaży domów.

Około 13.00 stało się. Na ekranach monitorów pojawił się Mario Draghi, szef ECB:

- „ECB jest gotów zrobić wszystko, co możliwe, aby zachować euro i to będzie wystarczające”

Dodatkowo uzyskaliśmy zapewnienie, że nie ma odwrotu od euro, i że strefa euro jest obecnie znacznie silniejsza, niż nam się wydaje.

Słowa szefa ECB były jak magiczna wróżba, która zaczarowała wszystkich inwestorów. EURUSD poszybował z poziomów 1,2120 aż do 1,2328, a na europejskich parkietach zapanował zielony kolor. Dzień zakończył się na zdecydowanych plusach: FTSE 100 +1,36%, DAX +2,75%, IBEX 35 +6,06% a CAC 40 +4,07%. Podobnie zamknęły się giełdy w Stanach: S&P 500 + 1,65% oraz DOW +1,67 %.

Rynek w Polsce podążał za globalnymi trendami. Polski złoty umocnił się do poziomów 4,14 EURPLN oraz 3,37 USDPLN. Natomiast WIG20 zyskał +0,80%, zamykając się na poziomie 2135,67.

Obiektywnie trzeba przyznać, że słowna interwencja szefa ECB zakończyła się sukcesem. Czy będzie on długoterminowy? Osobiście wątpię. Czy poziomy które pojawiły się na zamknięciu rynku są interesujące? Z pewnością. Generalnie jednak wypowiedzi Mario Draghi’ego nie rozwiązały problemów wypłacalności państw ClubMed. Interwencja słowna jest doskonałą okazją do otworzenia kolejnych pozycji inwestycyjnych, ale nie remedium na kryzys.

W dniu dzisiejszym należy szczególną uwagę zwrócić na publikacje następujących danych:
- USA: szacunkowe PKB (poprzednio: 1,9%, prognoza Saxobank: 1,3%)
- FR: indeks nastrojów konsumenckich (poprzednio: 90, prognoza Saxobank: 90)
- GER: wskaźnik CPI (poprzednio: 1,7% rocznie, prognoza Saxobank: 1,7% rocznie)


Maciej Jędrzejak