Po wczorajszym znacznym spadku w USA (DJIA, S&P500 oraz NASDAQ Composite straciły wczoraj odpowiednio po 1,14%, 1,26% i 1,70%) wydawało się, że dzisiejsza sesja odwróci 3-sesyjny trend wzrostowy. Jednak w nocy nastroje zmieniły się. Indeks giełdy w Szanghaju zanotował wzrost 0,8 proc. i to było kluczowe dla zmiany nastroju w Europie. Indeksy na Starym Kontynencie otworzyły się na niewielkich plusach.

W trakcie sesji wzrosty w Paryżu i Frankfurcie były stosunkowo niewielkie – nie przekraczające 1 proc. WIG20 na tym tle zachował się zadziwiająco mocno. Zaskakująco mocno zachowywał się już wczoraj, kiedy na indeksy europejskie spadały, a nasz indeks utrzymywał wzrost, ale to co się stało dziś było sytuacją niespotykaną od miesięcy, a może i lat. O 15-tej Podczas gdy Paryż i Frankfurt rosły o około 0,7 proc WIG20 rósł o 2,4 proc! Przekroczył nawet 2200 pkt. O 16-tej pod wpływem słabych notowań za oceanem doszło do korekty. W Europie mieliśmy spadki około 1 proc. tymczasem WIG20 pozostawał nadal ponad 1,5 proc na plusie. Ostatecznie Europa zamknęła się na niewielkich plusach, a WIG20 – 2,25 proc.

Rozbieżność ta jest zastanawiająca. Możemy tu wymienić 3 możliwe przyczyny: wygasanie w piątek kontraktów terminowych, wzrost wyprzedający podobne ruchy na innych giełdach lub upodobanie sobie naszego rynku przez jakiś stosunkowo niewielki kapitał zagraniczny.

Wzrost wyprzedzający zdarza się czasem na naszym rynku. Już w piątek WIG20 poszybował o 2 proc. w górę, podczas gdy Europa ruszyła dopiero w poniedziałek po informacji o pomocy dla Hiszpanii. Widywaliśmy podobne sytuacje w ub. roku, choć rozbieżność pomiędzy notowaniami nie była wtedy tak wielka. Zjawisko takie tłumaczy się płytkością naszego rynku. Jednak bardziej prawdopodobna wydaje się druga przyczyna. Jeśli jeden duży podmiot posiada dużo długich pozycji wygasającej w piątek serii kontraktów czerwcowych, opłaca mu się szarpnąć indeksem WIG20, gdyż zysk na kontraktach przewyższy stratę na zakupionych akcjach.

Przeciw tej wersji a za trzecią, ostatnią świadczy trochę zbyt wysoki obrót w piątek i dziś. Wzrost nie dokonał się zatem łatwo, poszły na to całkiem pokaźne pieniądze. Pokaźne oczywiście relatywnie w stosunku do innych sesji. Możliwe zatem, że jakiś kapitał upodobał sobie naszą giełdę i postanowił tu ulokować pieniądze. Zamysł ten pojawił się już w piątek, w dniu otwarcia Euro 2012, ale wtedy wydawał się jeszcze śmieszny. A może jednak zakiś zarządzający, czy grupa osób, dostrzegła przy tej okazji nasz kraj? Jeśli tak, to nasz rynek będzie relatywnie silniejszy jeszcze przez jakiś czas – od kilku do kilkunastu dni.

Witold Zajączkowski