We wtorek polska waluta była nieco silniejsza. Ok. godz. 17.30 za euro płacono 4,38 zł, za dolara - 3,51 zł, a za franka - 3,64 zł. Analitycy wskazują, że powodem umocnienia złotego jest m.in. mniejsza płynność na rynku.

W poniedziałek wieczorem za euro płacono 4,39 zł, za dolara - 3,51 zł, a za franka - 3,65 zł.

Diler walutowy z Banku BPH Marek Cherubin ocenił, że wtorkowe umocnienie złotego to m.in. efekt mniejszej liczby inwestorów obecnych na rynku.

"Dzisiaj złoty wzmocnił się przy niższej płynność. Na rynku jest dużo mniejsza liczba inwestorów ze względu na święto w Londynie. Dopiero w środę, jak pojawią się banki londyńskie, będzie można ocenić, czy umocnienie złotego będzie kontynuowane, czy wrócimy na słabsze poziomy w okolice 4,40 zł za euro" - powiedział Cherubin.

"We wtorek po południu za euro płacono nawet 4,37 zł, a dolar oscylował wokół 3,51 zł. Widać, że inwestorzy nie przejęli się zbytnio słowami hiszpańskiego ministra, który rano przyznał, że przy obecnych kosztach obsługi długu na rynku, efektywne finansowanie bieżących potrzeb budżetu Hiszpanii jest niemożliwe. Po części, dlatego, że informacje te nie doprowadziły do nadmiernej nerwowości na rynkach długu. To może sugerować, iż zaplanowany na czwartek przetarg hiszpańskich obligacji o wartości 1-2 mld euro może nie zakończyć się fiaskiem" - ocenił główny analityk DM BOŚ Marek Rogalski.

Przed południem hiszpański minister skarbu Cristobal Montoro oznajmił potrzebę wsparcia tamtejszych banków z zewnętrznych źródeł, np. z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.

Po tej informacji euro potaniało względem dolara, co rykoszetem odbiło się na notowaniach złotego. Po godz. 13. złoty zaczął jednak nieco zyskiwać na wartości względem głównych walut.