Podczas debaty DGP eksperci dyskutowali nad instrumentami, które mogą pobudzić inwestycje i zachęcić emitentów do wchodzenia na GPW. Minister finansów Teresa Czerwińska przyznała, że resort pracuje nad preferencjami fiskalnymi dla obligacji prorozwojowych. Resort rozważa też możliwość rezygnacji z podatku od czynności cywilnoprawnych przy podwyższeniu kapitału czy łącznego rozliczenia w ramach podatku od zysków kapitałowych
Ministerstwo Finansów kończy prace nad „Strategią rynku kapitałowego”. Jakie rozwiązania powinna ona zawierać?
Teresa Czerwińska: Strategię chcemy doprecyzować do końca roku. Jej celem jest przede wszystkim zwiększenie głębokości rynku, pomoc w pozyskaniu kapitału dla firm, a także obniżenie kosztu ich finansowania. Widzimy też potrzebę większej transparentności i płynności oraz budowy zaufania nie tylko do rynku kapitałowego, ale w ogóle do instrumentów finansowych.
Dla inwestorów – płynność i głębokość rynku to realna możliwość realizacji strategii inwestycyjnych. Natomiast od strony emitenta łatwość w pozyskaniu kapitału. Z opinii, które uzyskaliśmy podczas konsultacji przy tworzeniu strategii, wynika, że dziś finansowanie poprzez rynek kapitałowy jest przez polskie przedsiębiorstwa traktowane jako opcja rezerwowa. Chcielibyśmy natomiast, żeby był on wybierany zawsze wtedy, gdy przedsiębiorcy planują ekspansję i rozwój biznesu. Tak jest często w innych wysokorozwiniętych krajach, np. w USA.
Teresa Czerwińska minister finansów / Dziennik Gazeta Prawna
Mówiąc o transparentności, nie tyle myślę o nowych regulacjach, ile o mechanizmach, które budują relacje z inwestorem. Chodzi m.in. o to, aby spółka miała rejestr swoich interesariuszy i w każdym momencie była w stanie ich zidentyfikować, aby w sposób efektywny się z nimi komunikować.
Myślimy też o instrumentach edukacyjnych. Nie tylko dla inwestorów indywidualnych, ale też dla emitentów, właśnie po to, żeby spółki widziały, że obok finansowania wewnętrznego i bankowego jest gama instrumentów oferowanych przez rynek kapitałowy.
W moim odczuciu problemem są też bariery administracyjne, np. przewlekłość procedur administracyjnych, dopuszczeniowych, brak możliwości składania prospektów w języku angielskim, a także wciąż zdecydowanie niewystarczające wykorzystywanie nowych technologii. Widzę możliwość stworzenia takiego „smart rynku”. Wykorzystanie nowych technologii pozwoli na automatyzację i obniżenie kosztów.
Pracujemy też nad zmianami w systemie podatkowym, chociaż same zachęty fiskalne nie są niestety kluczem do rozwoju rynku. Zastanawiamy się w tym kontekście nad możliwością odliczenia od podatku kosztów ponoszonych przez spółki w ramach emisji giełdowej oraz nad wprowadzeniem preferencji fiskalnych dla obligacji rozwojowych czy też infrastrukturalnych.
Marek Dietl: GPW ma kilka propozycji zmian w przepisach podatkowych. Dotyczą one m.in. inwestorów indywidualnych. To jest najbardziej aktywna grupa, która szybko reaguje na nowości. Bez niej żaden produkt na GPW by nie powstał. Dla nich korzystnym rozwiązaniem byłaby możliwość łączenia w ramach rozliczeń podatkowych dochodów i straty z różnych instrumentów.
Jakub Papierski: Gdyby dzięki temu rozwiązaniu można było też łącznie rozliczyć straty z giełdy i funduszy inwestycyjnych, to byłoby dużym ułatwieniem. Jeżeli to jest jeden z pomysłów, które rozważa Ministerstwo Finansów, to pozostaje mi tylko przyklasnąć.
Krzysztof Burnos prezes Polskiej Izby Biegłych Rewidentów / Dziennik Gazeta Prawna
Teresa Czerwińska: Poważnie bierzemy pod uwagę propozycję łączenia na potrzeby podatku od zysków kapitałowych wszystkich strumieni z funduszy inwestycyjnych, ale i pozostałych instrumentów finansowych. Z rozwiązania wyłączone byłyby na pewno transakcje na kryptowalutach.
Jakub Papierski: Chciałbym wskazać też dwa inne elementy, które pozwoliłyby zbudować długoterminowe zaangażowanie kapitału inwestorów indywidualnych. Po pierwsze, istnieje dziś rozbieżność między ochroną środków przechowywanych w domach maklerskich i w bankach. W pierwszym przypadku limit wynosi 22 tys. euro, a w drugim 100 tys. euro. Szczególnie po tegorocznych zdarzeniach związanych z GetBackiem należałoby wyrównać tę ochronę.
Teresa Czerwińska: Trzeba pamiętać, że do odbudowy zaufania potrzebna jest również praca po stronie instytucji finansowych, oferujących produkty czy usługi finansowe. To prawda, że jest dysproporcja w poziomie zabezpieczeń domów maklerskich i banków. Inny jest jednak cel obu dyrektyw, z których one wynikają. Jedna mówi o depozytach bankowych, druga o inwestowaniu na rynku. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby udzielać większych gwarancji. Należy jednak pamiętać, że większe mechanizmy ochronne pociągają za sobą w konsekwencji większe koszty dla sektora.
Jakub Papierski: Zdaję sobie z tego sprawę. Kolejna rzecz, którą warto rozważyć, to zwolnienie z podatku tej części dywidendy, która przez inwestora byłaby reinwestowana w IKE lub IKZE.
Leszek Muzyczyszyn: Pożądane są wszystkie mechanizmy, które będą wspierały inwestorów indywidualnych. Kapitał na rynku jest potrzebny. Oczywiście ostatnich 12 miesięcy nie pomogło i odbudowa zaufania jest niezwykle ważna. Dużą zachętą byłaby więc możliwość reinwestowania zysków i opodatkowanie ich dopiero, gdy wracają do inwestora, a nie wtedy, gdy nadal są inwestowane. Świadomych inwestorów skłoniłoby to, żeby zwiększali pulę kapitału, którą obracają.
Marek Dietl prezes Giełdy Papierów Wartościowych / Dziennik Gazeta Prawna
Krzysztof Burnos: Propozycja dotycząca reinwestycji powinna się odnosić do całego rynku kapitałowego, nie tylko regulowanego. Zwiększy to skłonność właścicieli kapitału do dalszych inwestycji, co wciąż jest istotne, bo rynek kapitałowy w Polsce pozostaje młodym rynkiem.
Jakub Papierski: Dziś jednak przede wszystkim brakuje korzyści dla potencjalnych emitentów, którzy w prospekcie emisyjnym muszą dokładnie pokazać swoją działalność. Do wejścia i pozostania na giełdzie nie zachęca też to, że kredyty są tanie, a firmy mają duże nadwyżki finansowe.
Co mogłoby być taką zachętą?
Jakub Papierski: Na przykład wprowadzenie przyspieszonej amortyzacji dla emitentów pozyskujących z giełdy kapitał do firmy na jej rozwój, np. na budowę fabryki. Taka ulga byłaby materialną zachętą dla nowych emitentów, stanowiłaby swoiste wynagrodzenie za ich transparentność, a ze względu na szczelną formułę pozyskiwania środków dla budżetu państwa stanowiłaby niewielki i łatwy do weryfikacji koszt.
Dariusz Gałązka: Ja poszedłbym dalej. Myślę o zwolnieniu podmiotów giełdowych z podatku. To może się wydawać rewolucyjne, ale takie rozwiązanie już jest stosowane w Estonii. Danina byłaby pobierana dopiero w momencie konsumpcji zysku, tj. wypłaty dywidend. Trzeba by to oczywiście tak uregulować, żeby pozyskany kapitał faktycznie był inwestowany. Te inwestycje powinny pobudzić zakupy dóbr i usług, co przełoży się na większe wpływy z VAT i PIT. To zaś byłoby rekompensatą mniejszych wpływów z CIT.
Marek Dietl: Zachęta niekoniecznie musi mieć charakter finansowy. Zastanówmy się nad wprowadzeniem wyspecjalizowanego urzędu skarbowego do obsługi spó łek giełdowych. Dziś jeżeli firma jest w sporze z organami podatkowymi, jest to bardzo nagłaśniane. To niekorzystne chociażby ze względów PR-owych. Gdyby istniał osobny urząd skarbowy, spółki mogłyby skorzystać z lepszej obsługi. Wpłynęłoby to też pozytywnie na ich wizerunek, bo ich problemy można by wyjaśnić bezpośrednio między urzędnikami a spółką.
Czy takie rozwiązanie byłoby faktycznie atrakcyjne dla emitentów? W ramach prac nad nową ordynacją podatkową resort chce wprowadzić np. umowę o współpracę. Giełdowe spółki mogłyby korzystać z tego rozwiązania.
Dariusz Gałązka: Dziś w zasadzie nie ma już problemów z komunikacją z urzędem skarbowym. Kłopotliwa jest przede wszystkim interpretacja przepisów podatkowych przez obie strony.
Dariusz Gałązka biegły rewident, partner Grant Thornton / Dziennik Gazeta Prawna
Teresa Czerwińska: W nowej ordynacji podatkowej dzięki podpisaniu umowy o współpracy podatnik będzie mógł na bieżąco rozwiązywać z urzędem skarbowym różnego rodzaju kwestie związane z rozliczeniami w zamian za pełną transparentność.
Realizujemy prace nad centrum obsługi kluczowych podatników, czyli takich o obrotach powyżej 5 mln euro. Ich lista z pewnością w znacznej mierze będzie się pokrywać z listą spółek giełdowych. Jesteśmy otwarci na rozwiązania, które miałyby uatrakcyjnić potencjalnym emitentom wejście na rynek. Pytanie tylko, jakie usługi powinny być oferowane specjalnie dla spółek giełdowych.
Marek Dietl: Dobrze byłoby, gdyby spółki giełdowe po prostu mogły być za takich podatników uważane. Część z nich nie spełnia kryterium obrotu.
Jeżeli zaś chodzi o usługi potrzebne spółkom giełdowym, to widzę tu uproszczoną procedurę zwrotu VAT. Spółki, szczególnie te, które prowadzą działalność międzynarodową, zwracają nam uwagę, że dużo kapitału obrotowego mają zaangażowane w VAT.
Teresa Czerwińska: Termin zwrotu podatku przy wprowadzeniu mechanizmu podzielonej płatności (split payment) został skrócony do 25 dni, a w praktyce realnie wynosi obecnie 18 dni.
Jakub Papierski: Gdyby w tym przypadku pójść jeszcze bardziej na rękę spółkom giełdowym i – pod warunkiem ich udziału w mechanizmie split payment – określić ten termin na 20 lub 15 dni, byłby to dobry sygnał dla emitentów.
Teresa Czerwińska: Split payment funkcjonuje od kilku miesięcy. Jesteśmy na etapie zbierania doświadczeń. Podobne skrócenie terminu jest możliwe w przyszłości, ale chcielibyśmy mieć więcej czasu, żeby się przyjrzeć, jak ten nowy mechanizm działa.
Marek Dietl: Pani minister wspomniała też o zaliczeniu do kosztów uzyskania przychodów wydatków związanych z wejściem na rynek kapitałowy. Dobrze by było, aby ta kwestia była jasna dla potencjalnych emitentów. Dziś zdarza się, że zaraz po wejściu na giełdę organy podatkowe kwestionują zaliczenie jakiegoś wydatku do kosztów podatkowych i okazuje się, że trzeba zapłacić wyższy podatek.
Robert Jurkiewicz doradca podatkowy, partner PwC / Dziennik Gazeta Prawna
Spółki są transparentne i mają obowiązki informacyjne, ale z drugiej strony chcemy, żeby miały z tego tytułu jeszcze większe realne korzyści
Robert Jurkiewicz: Jeśli chodzi o koszty IPO – pierwszej oferty publicznej, to poszedłbym jeszcze dalej niż tylko uregulowanie, że wydatki te powinny być potrącane od przychodu. Wprowadziłbym dla emitentów giełdowych ulgę, na podstawie której mogliby oni odliczać te koszty drugi raz od podstawy opodatkowania. Poza kosztami IPO myślę tu też o kosztach późniejszego funkcjonowania emitentów na giełdzie, zarówno tych zewnętrznych – zakupy usług obcych – jak i wewnętrznych, np. koszty wynagrodzeń pracowników związanych z całokształtem funkcjonowania emitenta na giełdzie. Takie rozwiązanie byłoby zachętą zarówno dla podmiotów wchodzących na giełdę, jak i tych, którzy już na niej są.
Marek Dietl: Kolejna sprawa: część firm chce wejść na giełdę, aby stworzyć systemy motywacyjne dla pracowników. Opcje na akcje są istotną kwestią w pozyskiwaniu talentów szczególnie w sektorze informatycznym.
Jakub Papierski: To ważne dla każdego potencjalnego emitenta, nie tylko z sektora IT. Jedno z fundamentalnych pytań, jakie zadają sobie firmy, jest takie: jak długoterminowo związać ze sobą kluczową kadrę. Ten element wiąże się praktycznie z każdym debiutem giełdowym.
Leszek Muzyczyszyn prezes Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Dietl: Jeżeli rozmawiamy o rozwiązaniach podatkowych, to jest też pytanie, czy nie należałoby zwolnić z podatku od zysków kapitałowych dochodów z tytułu zbycia akcji pracowniczych oraz dochodów z tytułu nabycia opcji na akcję oraz ich sprzedaży.
Teresa Czerwińska: Mówimy z jednej strony o programach motywacyjnych, które są przesłanką dla potencjalnych emitentów, a z drugiej – o zachętach dla inwestujących.
Propozycje, które padły, pogłębiałyby rozwarstwienie między opodatkowaniem kapitału i pracy, gdzie wchodzi w grę progresja. Należałoby więc wyważyć, jak chcielibyśmy kształtować te proporcje. Zakładam, że bierzemy pod uwagę postulaty, które zachęcają do długoterminowego oszczędzania i alokacji kapitału na giełdzie.
Chciałabym też podkreślić, że jeśli chodzi o zachęty podatkowe, to one powinny mieć ściśle określony cel, muszą być adresowane do konkretnych problemów. Badania pokazują, że wysokość stawek podatkowych jako bariera w rozwoju działalności gospodarczej jest wymieniana przez spółki – nie tylko giełdowe – na dalszych miejscach. Problemem jest przede wszystkim zawiłość prawa, brak transparentności, przewlekłość postępowań. Propozycje, które się pojawiły, są ciekawe, niemniej należy przykładać właściwą miarę do każdego instrumentu, w tym instrumentów fiskalnych, które niestety nie są panaceum na wszelkie bolączki.
Jakub Papierski: Zgadzam się. Rozwiązania podatkowe są bardzo ważne i potrzebne, ale nie znam ani jednego emitenta, który by wszedł na giełdę, aby zaoszczędzić na podatku.
Jakie inne zmiany potrzebne są według doradców podatkowych?
Robert Jurkiewicz: W dość prosty sposób można pomóc emitentom giełdowym, eliminując podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) od podwyższenia ich kapitału, który wynosi 0,5 proc. Budżet państwa nie ucierpi na tym znacząco, szczególnie że już dziś agio (nadwyżka wartości emitowanych przez spółkę akcji ponad ich wartość nominalną – red.) nie jest opodatkowane tą daniną.
Teresa Czerwińska: To ciekawa propozycja. Warto ją rozważyć, szczególnie że koszt dla budżetu mógłby być relatywnie niewielki.
Robert Jurkiewicz: Kolejny pomysł, dość rewolucyjny, dotyczy sposobu opodatkowania. Emitenci mogliby mieć wybór (opcja), czy korzystać z dotychczasowych zasad opodatkowania CIT, czy przyjąć, że podstawą opodatkowania jest wykazany w sprawozdaniu finansowym zysk brutto skorygowany o różnice trwałe (tj. powiększony o koszty, które na podstawie obecnie obowiązujących przepisów CIT nigdy nie będą stanowiły kosztów podatkowych, np. dotyczące reprezentacji). Dzięki temu nie byłoby już wielu podatkowych problemów interpretacyjnych, a rozliczenie CIT znacznie by się uprościło. Dla fiskusa byłoby to dość ciekawe rozwiązanie, bo komu jak nie spółkom giełdowym zależy, żeby wykazywać zysk w sprawozdaniu finansowym. Nie obniżałbym przy tym stawki CIT, bo mogłaby to być nieuzasadniona pomoc publiczna.
Dariusz Gałązka: Pomysł jest ciekawy, tylko musielibyśmy jasno ustalić zasady podatkowe w przypadku, gdy dziś mówimy o różnicach przejściowych. Z takimi mamy do czynienia przy odpisach na aktywa, np. zapasy, należności (które zmniejszają ich wartość księgową). One są wyłączone z kosztów podatkowych. Pytanie, czy potraktowalibyśmy je jako różnice trwałe przy obliczaniu podstawy opodatkowania.
Jakub Papierski wiceprezes PKO BP / Dziennik Gazeta Prawna
Krzysztof Burnos: Widzę, że rozmawiamy o rynku giełdowym jak o specjalnej strefie ekonomicznej. Pojawiają się różne propozycje rozwiązań podatkowych, dla inwestorów i emitentów. Jednak preferencje fiskalne raczej ułatwiałyby funkcjonowanie, a nie przyciągały na GPW.
Jeżeli chodzi o pomysł opodatkowania zysku księgowego, to przypomnę, że w Unii Europejskiej już od kilkunastu lat toczy się dyskusja, jak doprowadzić do jak najmniejszej rozbieżności między wynikiem podatkowym a księgowym. Takie rozwiązanie z pewnością zmniejszyłoby ryzyko podatkowe oraz koszty rozliczeń podatkowych po stronie emitentów.
Proponowany sposób ustalania podstawy opodatkowania mógłby zadziałać, gdyby był połączony z indywidualnym podejściem do podmiotu, czyli np. wspomnianą umową o współpracę czy pomysłem odrębnego urzędu dla podmiotów publicznych. Chociaż to nie musi być odrębny urząd, wystarczyłby departament.
Dziś podstawą nie jest wynik ze sprawozdania, bo zawsze jest wątpliwość, czy faktycznie odzwierciedla on zysk ekonomiczny, czy w sprawozdaniu nie zostało ujętych np. za dużo rezerw. Tu jest kwestia badania przez biegłego rewidenta. W przypadku spółek giełdowych audytowane są nie tylko raporty roczne, ale i półroczne. Może warto pomyśleć również o przeglądach kwartalnych. Wówczas nowy sposób opodatkowania mógłby się sprawdzić.
Dariusz Gałązka: Można to dodatkowo połączyć z instytucją zaufanego podatnika, przenosząc ciężar weryfikacji rozliczeń podatkowych na audytora. Byłoby to z korzyścią zarówno dla fiskusa, jak i dla emitenta.
Krzysztof Burnos: Chciałbym dodać jeszcze, że umowa o współpracę będzie wymagać od podatnika komunikowania się z urzędem również w procesie zarządzania ryzykiem podatkowym. Spółki giełdowe chcą bezpiecznie nim zarządzać. Jestem więc przekonany, że większość podmiotów publicznych powinna chcieć podpisać z fiskusem taką umowę.
Teresa Czerwińska: Widzę potrzebę wykreowania instrumentów fiskalnych głównie po stronie emitentów. Oczywiście strony popytowa i podażowa się zazębiają. Jeżeli jednak w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju stawiamy na stabilny wzrost, to potrzebujemy emitentów i portfela przedsięwzięć rozwojowych. Stąd też mówiłam o obligacjach rozwojowych, czyli takich, w przypadku których kapitał z emisji będzie kierowany na budowę infrastruktury, na projekty, które cechują się wysokim stopniem innowacyjności i będą w długim terminie pobudzać wzrost gospodarczy.
Warta uwagi wydaje się też propozycja opodatkowania zysku brutto skorygowanego o różnice trwałe, tym bardziej że pracujemy nad kompleksową reformą podatków dochodowych, obejmującą rozdzielenie opodatkowania wynagrodzeń, działalności gospodarczej niezależnie od formy prawnej, w jakiej jest ona prowadzona, oraz opodatkowania zysków kapitałowych. Trzeba zastanowić się nad zdefiniowaniem różnic trwałych. Jest to warte rozważenia, ale termin, który sobie daliśmy na opracowanie strategii, tj. do końca roku, mocno to ogranicza.
Leszek Muzyczyszyn: Pamiętajmy, że rynek kapitałowy to nie tylko giełda, ale też rynek prywatny. Tam też działają inwestorzy, niestety dziś głównie zagraniczni. Cały szereg funduszy private equity inwestujących w polskie przedsiębiorstwa (nienotowane na giełdzie) zarabia dla emerytów holenderskich, brytyjskich, skandynawskich. Nie zarabiają one dla polskich seniorów, bo nie ma rozwiązań umożliwiających tego typu inwestycje. Dlatego dobrze byłoby, gdyby pojawiła się możliwość długoterminowego inwestowania w ten segment poprzez PPK. Potrzebna jest lokalna baza długoterminowego kapitału, który stymulowałby ten rynek.
Teresa Czerwińska: Zależy nam, żeby program oszczędności emerytalnych był jak najszerzej przyjęty przez obywateli. Wraz z Polskim Funduszem Rozwoju widzimy, że w zakresie kreowania oszczędności potrzebna jest gruntowana edukacja społeczeństwa. Mechanizm lokowania środków w banku jest dość czytelny. Natomiast w przypadku rynku kapitałowego czy giełdy jest to trudniejsze do zrozumienia.
Które z tych propozycji wniosłyby najwięcej?
Teresa Czerwińska: „Strategia rynku kapitałowego”, nad którą pracujemy, definiuje cel, tj. dostarczenie stabilnego długoterminowego kapitału na cele prorozwojowe. Muszą tu zadziałać trzy czynniki: smart administracja, nowe technologie i bodźce fiskalne. W tej właśnie konfiguracji.
Jeżeli chodzi o inwestorów indywidualnych, to obok zachęt fiskalnych, czyli możliwości łącznego rozliczenia w ramach zysków kapitałowych, ważna jest ich ochrona i dalsza budowa zaufania. W tym zakresie pracujemy już nad nowymi przepisami. W parlamencie jest ustawa, która wzmocni nadzór nad rynkiem. Powstaje fundusz edukacyjny dla inwestorów indywidualnych. Kończymy też pracę nad projektem zmian ustawy o biegłych rewidentach, która wprowadzi nowe zasady kontroli audytorów.
Po stronie emitentów wybrzmiało kilka pomysłów, które chcemy rozważyć: PCC, możliwość odliczenia od podatku kosztów IPO i inicjatywa, nad którą pracujemy, czyli obligacje rozwojowe.
I jeszcze jedno: chciałabym, żeby obecność na GPW podnosiła status spółki, dostarczała emitentom jeszcze większego prestiżu niż do tej pory. Mówiliśmy dziś, że spółki są transparentne i mają obowiązki informacyjne, ale z drugiej strony chcemy, żeby miały z tego tytułu jeszcze większe realne korzyści. Realizacja tego celu pozostaje jednym z priorytetów powstającej strategii rozwoju rynku kapitałowego. Bowiem rynek kapitałowy jest naszym dobrem narodowym.