Złoty w poniedziałek zdecydowanie wzmocnił się wobec wszystkich walut, co analitycy przypisują wynikom pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji i w efekcie mniejszej awersji do ryzyka w przypadku inwestowania na rynkach wschodzących. Ok. godz. 16.45 za euro trzeba było zapłacić 4,24 zł, za dolara 3,90 zł, za franka 3,92 zł, a za funta 4,99 zł.

Rafał Sadoch z DM mBanku podkreśla, że podczas poniedziałkowej sesji złoty był najmocniejszy spośród wszystkich walut z rynków wschodzących.

"Złoty świetnie rozpoczyna tydzień, czemu jednoznacznie sprzyja wynik francuskich wyborów prezydenckich, które rozstrzygnęły się po myśli rynków finansowych i przełożyły na wzrost popytu na bardziej ryzykowne aktywa. Notowania polskiej waluty wyraźnie w dniu dzisiejszym wspierane są przez sentyment rynkowy, widoczny we wzrostach rynków akcyjnych, czy spadku notowań złota. Zyskują dziś wszystkie waluty z naszego regionu, jednak i na tym tle złoty prezentuje się najlepiej i jest najmocniejszy dziś nie tylko spośród nich, ale i całego koszyka emerging markets (rynków wschodzących) - PAP" - podkreśla Sadoch.

Zwraca uwagę, że "skala spadku notowań EUR/PLN była dziś naprawdę imponująca, szczególnie uwzględniając umocnienia euro po wynikach francuskich wyborów i wzrost pary EUR/USD". Mimo tych wzrostów, złoty umocnił się od piątku wobec euro o około 3 grosze. Z kolei skala umocnienia złotego wobec dolara, franka szwajcarskiego czy funta szterlinga wynosi prawie 10 groszy - zaznacza Sadoch.

"Złoty na razie może pozostawać mocny, co wspiera ogólny sentyment rynkowy. Trwały spadek poniżej poziomu 4.20, wydaje się jednak mało prawdopodobny, a wzrost w kierunku 4.30 bardziej możliwy, gdyż nastawienie krajowych władz monetarnych pozostaje relatywnie gołębie. Para USD/PLN może natomiast powrócić w okolica 4.00, jeśli Donald Trump na zaplanowanej na środę konferencji przedstawi szczegóły reformy podatkowej" - przewiduje analityk mBanku.

Także Konrad Ryczko z DM BOŚ znaczne umocnienie złotego przypisuje wygranej E. Macrona w I turze wyborów prezydenckich we Francji.

"Oddalenie ryzyka dwóch negatywnych dla rynków kandydatów (Le Pen oraz Melechon) w drugiej turze (7 maja) spowodowałoby wyraźny spadek awersji do ryzyka, na czym skorzystały m.in. rynki akcyjne oraz waluty EM. Inwestorzy zakładają, że Macron nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem kandydatki prawicy za dwa tygodnie" - komentuje.

"Złoty był jedną z walut, która w największym stopniu skorzystała z wydarzeń weekendu, co częściowo należy tłumaczyć spadkami na koniec poprzedniego tygodnia (redukcja ekspozycji na ryzyko) oraz relatywnie pozytywnym sygnałem ze strony agencji S&P z piątku (chociaż instytucja pozostawiła zarówno ocenę Polski jak i perspektywę tej oceny bez zmian)" - zaznacza analityk BOŚ.

Jego zdaniem, jednak druga tura wyborów we Francji może przynieść "skorygowanie" obecnej euforii rynków.