Inflacja w Polsce zwiększyła się w marcu do 3,2% r/r, wobec 2,4% w lutym. Była wyższa niż wynikało z rynkowego konsensusu analityków. Szybko rosnące ceny nie są tylko polskim zmartwieniem.
Najistotniejsza przyczyną inflacji była wyższa dynamika cen paliw: 7,6% r/r w marcu, wobec -3,7% w lutym, co było związane przede wszystkim z efektami niskiej bazy sprzed roku. Do jej wzrostu przyczyniła się także wyższa inflacja bazowa, która wyniosła 3,9% r/r w marcu, a jej zwiększenie wynikało z wyższej dynamiki cen w kategoriach „łączność” oraz „odzież i obuwie”. Negatywnie oddziaływał również niewielki wzrost dynamiki cen nośników energii o 4,2% r/r. Inflację osłabiało natomiast zmniejszenie dynamiki cen żywności i napojów bezalkoholowych o 0,5% r/r , ta pozostaje na najniższym poziomie od lutego 2016 r.
Inflacja staje się także coraz większym problemem w USA. Jednak Fed, podobnie jak inne banki centralne, raczej bagatelizuje problem. To właśnie banki centralne prowadzą politykę drukowania pieniędzy, robi to także NBP.
- To, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym powtarzane jest jak mantra, a to powoduje wątpliwości dlaczego tak bardzo jesteśmy uspakajani w tej kwestii – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – To nie jest jednak tak, że ze względu na dodruk pieniądza inflacja musi eksplodować.
Inflacja w maju wzrośnie w USA do poziomu 4 proc. Pozostaje pytanie czy pozostanie na podwyższonym poziomie przez dłuższy czas. Jest tym bardziej aktualne, że gospodarstwa domowe dzięki transferom, które mają pobudzić gospodarkę, mają więcej pieniędzy do wydania niż w sytuacji, gdyby pandemii nie było.
- Zagrożenia związane są także z tym, że duży jest popyt odłożony, spowodowany lockdownami i wkrótce być może przyzwyczaimy się do tego, że ceny rosną szybciej, a stanie się to w sytuacji, gdy rynki finansowe już są oszołomione zalewem pieniędzy – wyjaśnia ekspert XTB. – Oby reakcja banków centralnych na taką sytuację nie była spóźniona.