Inwestycja w złoto zabezpiecza przed inflacją. Jego wartość spadła od wakacji 2020 r. o 15%. Czy dziś jest już ono wystarczająco tanie, żeby zacząć kupować?
Za kadencji Adama Glapińskiego Narodowy Bank Polski kupił 126 ton złota, a w najbliższych latach planuje powiększyć swoje rezerwy o kolejne 100 ton. Co to oznacza dla drobnych inwestorów, szukających alternatyw dla bankowych lokat, które przestały przynosić zysk?
Złoto tradycyjnie traktuje się jako „bezpieczną przystań” dla inwestorów, jako aktywo, które ma przechowywać wartość w sytuacji rosnącej inflacji. A ceny rosną coraz szybciej. – Stopy procentowe w Polsce kształtują się obecnie na poziomie 0%, podczas gdy inflacja wynosi około 3% w skali roku – przypomina w rozmowie z MarketNews24 Maciej Leściorz, ekspert CMC Markets. – Jeśli zatem na nieoprocentowanym koncie w banku mamy 100 tys. zł, oznacza to, że w ciągu roku realnie stracimy 3 tys. zł.
Złoto kosztuje obecnie około 1 700 USD za uncję. Przed pandemią, było to 1 500 USD i wówczas oceniano, że jest ono dość drogie. Z kolei na przełomie lipca i sierpnia 2020 r., gdy złoto przekroczyło barierę 2 000 USD za uncję, analitycy wskazywali na perspektywy do dalszych wzrostów. To, co obserwujemy obecnie, można nazwać głęboką, trwającą od wakacji korektą wieloletniego trendu wzrostowego. Z punktu widzenia analizy technicznej ten trend wzrostowy nie został jeszcze przełamany, a więc nadal obowiązuje.
- Aby zdecydować, czy złoto jest dziś drogie bądź tanie, należałoby porównać jego cenę z jakimś innym aktywem. W obecnej sytuacji warto odnieść się do sytuacji na cen akcji, które są dość mocno przewartościowane. Wskaźnik Dow to Gold jest obecnie na poziomie wyższym niż w czasie hossy z lat 2010-2018, a więc dziś złoto jest relatywnie tańsze niż akcje – mówi Maciej Leściorz.
A jak dalej będą zachowywać się ceny złota? – Krótkoterminowo możliwe jest pogłębienie korekty ceny tego metalu, ponieważ należy zwrócić uwagę na takie czynniki ryzyka, jak nadal duży popyt na akcje czy na bitcoina, osiągającego już niebotyczne poziomy – komentuje ekspert CMC Markets.
Natomiast oceniając sytuację w średnim terminie, istotne jest, że banki centralne będą zwiększały swoje bilanse poprzez dodruk pieniądza. A zwiększenie podaży pieniądza może napędzać wzrost cen złota. Na przykład w USA wkrótce będą wypłacane tzw. czeki Bidena, a przedłużające się wychodzenie z pandemii może sprawiać, że programy pomocowe dla gospodarek w poszczególnych krajach będą musiały być kontynuowane.