Wskaźnik wzrostu cen obliczany przez Eurostat jest niższy od GUS-owskiego. Wynosi 4,3 proc. Ale nadal wyraźnie przekraczamy średnią unijną, która jest na poziomie 2,7 proc.

Inflacja w strefie euro obniżyła się w lutym mocniej od oczekiwań – wyniosła 2,3 proc. wobec 2,5 proc. miesiąc wcześniej – wynika z danych opublikowanych w środę przez Eurostat. Dane były minimalnie niższe od wstępnego szacunku zaprezentowanego na początku marca. W Unii Europejskiej tempo wzrostu cen to 2,7 proc., o 0,1 pkt proc. mniej niż w styczniu.

Unijne biuro statystyczne prezentuje zmiany tzw. zharmonizowanego wskaźnika cen konsumpcyjnych. Różni się on od miar obliczanych przez krajowe urzędy statystyczne, ale w Eurostacie metodyka jest ujednolicona dla wszystkich państw, co pozwala na porównywanie sytuacji w poszczególnych gospodarkach. Jak w takim razie w unijnym rankingu wypada Polska?

W zestawieniu krajów z najwyższą inflacją byliśmy w lutym na szóstej pozycji. Wyżej od nas znalazła się grupa państw środkowoeuropejskich, na czele z Węgrami, Rumunią i Estonią – we wszystkich tych krajach ceny były o co najmniej 5 proc. wyższe niż rok wcześniej. Ale relatywnie wysokie podwyżki to nie tylko domena naszego regionu: wysoka inflacja cały czas utrzymuje się w Belgii. W minionym miesiącu wskaźnik rocznego wzrostu cen wyniósł tam 4,4 proc. i był minimalnie wyższy niż w Polsce.

Korekta koszyka konsumpcji pomaga w obniżeniu wskaźnika inflacji

Przedstawione pod koniec ubiegłego tygodnia dane Głównego Urzędu Statystycznego mówiły, że roczna inflacja w Polsce w lutym wyniosła 4,9 proc. Różnica w porównaniu ze wskaźnikiem „unijnym” wynika w znacznej mierze z nieco innego systemu wag towarów i usług wykorzystywanych do obliczeń. Rewizja koszyka konsumpcji dokonana przez GUS sprawiła, że roczne tempo wzrostu cen obniżyło się o 0,4 pkt proc. (o tyle mniejszy był finalny wskaźnik za styczeń; z użyciem ubiegłorocznego koszyka wzrost cen szacowano na 5,3 proc.) i inflacja „krajowa” zbliżyła się do „unijnej”.

Korekta wag odpowiedzialna jest za znaczące obniżenie inflacji na początku roku - dotyczy to zarówno inflacji bazowej, jak i liczonej z pełnego koszyka. Natomiast zmiany wag należy również traktować jako część procesu, który prowadzi w ostatecznym rozrachunku do spadków inflacji. W szczególności warto tu przywołać efekty cenowe, które zachęcają konsumentów do zmiany produktów na tańsze” – napisali w opublikowanej w środę analizie ekonomiści mBanku.

Presja inflacyjna: część analityków jej nie widzi, inni przeciwnie

I dodali: „Korekta wag znacząco obniżyła ścieżkę inflacji w tym roku. Jest w niej więcej przestrzeni na nieoczekiwane wzrosty cen, choćby administracyjne. Podtrzymujemy przy tym, że koniec roku zamknie się w okolicach 3 proc. Ich zdaniem „rozpęd” (średnie miesięczne tempo) inflacji bazowej – kluczowej miary wzrostu cen z perspektywy banku centralnego i decyzji o stopach procentowych – to ok. 0,25 proc. a poziom potrzeby do znalezienia się w celu inflacyjnym to ok. 0,2 proc. Wskazali przy tym, że za różnicę odpowiada wzrost stawek akcyzy, co oznacza, że poziom „presji inflacyjnej” jest zgodny z celem banku centralnego. O braku wyraźnej presji inflacyjnej kilka dni temu mówił w trakcie prezentacji wyników BNP Paribas Bank Polska główny ekonomista tej instytucji Michał Dybuła.

Ale analitycy Banku Pekao mają trochę inne zdanie. Liczą oni „inflację superbazową”, z której wyłącza się wszystkie kategorie cen nieujęte w kilku miarach inflacji bazowej podawanych przez bank centralny. „Taka miara inflacji stanowi bardziej stabilny wskaźnik wewnętrznej presji inflacyjnej, stając się odporną w praktyce na wszystkie czynniki przejściowe w danym momencie. Wnioski z takiego ujęcia nie są już tak optymistyczne: presja inflacyjna pozostaje uporczywie podwyższona. W ujęciu zannualizowanym inflacja utrzymuje się na poziomie ok. 3,5 proc. od początku 2024 r. Co więcej, znajduje się w lekkim trendzie wzrostowym” – stwierdzili w raporcie po poniedziałkowej publikacji inflacji bazowej przez NBP.

Najważniejsza miara inflacji bazowej banku centralnego – nieuwzględniająca cen żywności i paliw – wyniosła w lutym 3,6 proc. Niżej była ostatnio w połowie 2021 r.

Połowa Polaków uważa, że inflacja będzie taka, jaka była

Jak na trendy cenowe patrzą sami konsumenci? W środę Główny Urząd Statystyczny przedstawił wyniki marcowego badania ufności konsumenckiej. Więcej niż połowa ankietowanych uważa, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny „wzrosły znacznie”, a kolejna jedna trzecia stwierdziła, że „wzrosły umiarkowanie”. Wielkość obu grup była podobna jak w poprzednich miesiącach. Bardziej istotne jest to, jak widzimy przyszłość. Tu jednak również nie ma istotnych zmian. Tego, że wzrost cen przyśpieszy, spodziewa się jeden na dziesięciu ankietowanych. Połowa jest zdania, że inflacja będzie podobna jak w poprzednich 12 miesiącach.