W złym dla europejskiego sektora wytwórczego scenariuszu europejskie koncerny zainwestują w rozwój produkcji w USA,żeby w ten sposób uniknąć podwyższonych ceł
Ostatnie zeszłoroczne dane dotyczące niemieckiego przemysłu po raz kolejny okazały się rozczarowujące. W grudniu produkcja była niższa niż przed rokiem o ponad 3 proc. Znalazła się na najniższym poziomie od ponad czterech lat. Gwałtownego tąpnięcia doświadczyła motoryzacja, najważniejsza gałąź sektora wytwórczego i główny niemiecki produkt eksportowy. W grudniu produkcja w tym obszarze była o 10 proc. niższa niż w listopadzie. Wykorzystanie mocy produkcyjnych obniżyło się do 76,3 proc. Od początku wieku niższe było jedynie w trakcie globalnego kryzysu w latach 2008–2009 i w 2020 r., gdy gospodarkę zatrzymała pandemia. Niemiecki przemysł jest w recesji już od ponad dwóch lat. Wpadł w nią, gdy po agresji Rosji na Ukrainę gwałtownie wzrosły ceny energii.
Nowe statystyki zamówień dla przemysłu
Ale są pewne nadzieje na poprawę. To statystyki nowych zamówień dla przemysłu. W grudniu były wyższe niż w listopadzie o 6,9 proc., biorąc pod uwagę dane oczyszczone z wahań sezonowych i efektów kalendarzowych. To w dużym stopniu efekt zwiększonych o 55 proc. w ujęciu miesięcznym zamówień na „pozostałe środki transportu” (zaliczają się do nich samoloty, statki, pociągi i pojazdy wojskowe).
Po wyłączeniu z wyliczeń największych zleceń łagodny trend wzrostowy w nowych zamówieniach dla sektora wytwórczego widać już od kilku miesięcy. Według ekonomistów ING to jednak za mało, żeby oczekiwać znaczącej poprawy w gospodarce odpowiadającej za ponad jedną czwartą produkcji przemysłowej wspólnego rynku. O jej słabości świadczy m.in. wciąż rosnący poziom zapasów.
„Jeśli dodamy do tego zbliżające się nałożenie przez USA ceł na produkty unijne, to perspektywy niemieckiego przemysłu pozostają dalekie od różowych. Chodzi o potencjalny wpływ ceł nie tylko na niemiecki eksport, ale także na poziom inwestycji, gdyby firmy zdecydowały się na przenoszenie produkcji do USA” – napisali eksperci w komentarzu.
Konkurencyjność tracą Niemcy
To, co dzieje się za Odrą, ma duży wpływ na kondycję sektora wytwórczego w naszym regionie Europy. Dla Polski, Czech czy Węgier Niemcy są największym partnerem handlowym, odbierającym 25–30 proc. eksportowanych towarów. W grudniu produkcja przemysłowa na Węgrzech obniżyła się o 6,4 proc., a w Czechach spadła o 3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. W Polsce w grudniu produkcja była niższa niż rok wcześniej o 1,4 proc. (dane odsezonowane). Ale im dalej od Niemiec, tym koniunktura jest lepsza. W Hiszpanii produkcja przemysłowa była w grudniu o 2,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. To najlepszy wynik od marca 2023 r.
Dane dotyczące międzynarodowego handlu potwierdzają tezę o częściowej przynajmniej utracie konkurencyjności przez europejski przemysł. W szczególności znów wniosek ten dotyczy Niemiec. Wprawdzie w grudniu eksport naszych zachodnich sąsiadów wzrósł do 132 mld euro, najwyższego poziomu od kwietnia, ale zdaniem ekonomistów wynikało to w dużym stopniu z przyspieszonej wysyłki towarów do USA, żeby zdążyć przed podwyżkami ceł. W całym 2024 r. sprzedaż niemieckich towarów w Stanach Zjednoczonych, czyli na najważniejszym dla Niemiec rynku eksportowym, była podobna jak rok wcześniej. Udział Niemiec w amerykańskim imporcie spadł z 5,2 do 4,9 proc.
Prymusem w UE jest Irlandia
Statystyki dla całej UE poprawia Irlandia, gdzie swoje europejskie siedziby mają największe amerykańskie korporacje. W 2024 r. Stany Zjednoczone zwiększały import z takich państw jak Tajwan czy Korea Południowa ze względu na zwiększone zakupy mikroprocesorów potrzebnych do rozwoju sztucznej inteligencji. To jeden z obszarów, w których Europa przegrywa globalną konkurencję (o polskiej strategii półprzewodnikowej czytaj – A4).
Pod koniec roku nie tylko europejscy producenci przyspieszyli dostawy na rynek amerykański. Efekt: deficyt USA w handlu towarami wyniósł w grudniu rekordowe 123 mld dol. Biorąc pod uwagę dane za cały rok, również był najwyższy w historii. Przekroczył 1,2 bln dol. Dla administracji Donalda Trumpa te dane będą potwierdzeniem, że partnerzy handlowi traktują Stany Zjednoczone „okropnie”, nie kupując dostatecznie dużo amerykańskich produktów.
Trump na razie podniósł o 10 pkt proc. cła na towary sprowadzane z Chin. Obłożył także 25-proc. taryfami import z Kanady i Meksyku, choć wejście nowych przepisów w życie zostało odroczone do 1 marca. Eksperci przypuszczają, że na podobne kroki wobec Unii Trump może się zdecydować w kwietniu, gdy opublikowane zostaną wyniki dochodzenia w sprawie amerykańskich relacji handlowych, zleconego przez nowego prezydenta. Tyle też czasu mają europejskie koncerny na przemyślenie reakcji na cła. W złym dla unijnej gospodarki scenariuszu, zasygnalizowanym przez ekonomistów ING, zdecydują się budować nowe fabryki w Stanach Zjednoczonych zamiast na Starym Kontynencie. ©℗