Potwierdzają się wstępne oceny – przez powódź ucierpiała głównie produkcja zbóż. Rynek może odczuć skutki niedoboru ziarna w 2025 r.

Zalaniu uległo 68 tys. ha powierzchni gruntów rolnych, z czego ok. 25 tys. ha to tereny z produkcją roślinną – podało Ministerstwo Rolnictwa, powołując się na dane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, które oszacowały straty na podstawie map satelitarnych.

– Biorąc to pod uwagę, można wstępnie założyć, że wpływ powodzi – choć to duże uproszczenie – w przypadku większości pojedynczych działalności rolniczych nie powinien być większy niż 0,8 proc. krajowej podaży – ocenił Mariusz Dziwulski, ekspert rynku rolnego banku PKO BP.

– Wyjątkiem mogą być nowe zasiewy rzepaku, niemniej jednak w tym przypadku potencjał pól mogą ratować zasiewy jare czy też uprawy innych roślin. Wpływ na całą produkcję rolną w Polsce będzie już wyraźnie mniejszy – dodał.

Województwa dolnośląskie i opolskie, gdzie dominuje produkcja roślinna, stanowią łącznie ok. 10 proc. powierzchni użytków rolnych w Polsce (przy ok. 9 proc. powierzchni kraju). Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, regiony te odpowiadały w 2023 r. za ok. 19 proc. krajowej produkcji pszenicy oraz soi i ok. 20 proc. produkcji rzepaku. Ponadprzeciętny jest też udział w krajowej produkcji buraków cukrowych i kukurydzy, gdyż wynosi on ok. 15 proc.

Zniszczenia w rzepaku „będą widoczne” w cenach

W ocenie Weroniki Szymańskiej, analityczki sektora food and agri w Banku BNP Paribas, areał upraw dotkniętych bezpośrednio powodzią nie powinien przekroczyć kilku procent ich powierzchni całkowitej w obu województwach. – Tereny dotknięte powodzią to przede wszystkim okolice rzek, gdzie powinny się znajdować głównie łąki i pastwiska – wskazała Szymańska.

Minister rolnictwa Czesław Siekierski poinformował, że można stwierdzić dużą skalę zniszczeń zasiewów rzepaku – obfite opady sprawiły, że nasiona spłynęły. Są także straty w uprawach buraków, ziemniaków i kukurydzy, które nie zostały zebrane, ale dokładna wielkość tych strat nie jest jeszcze znana.

– Uprawą, która lokalnie ucierpiała, jest rzepak, który zdążył już skiełkować po zasiewach w nowym sezonie i po dłuższym czasie pod wodą nie będzie mógł się prawidłowo rozwinąć – wskazała Szymańska. – Kukurydza, której zbiory w Polsce powoli się rozpoczynają, na terenach powodziowych została częściowo zebrana przed ulewnymi deszczami. Jeśli woda niedługo opadnie, to zbiór z pozostałego areału powinien być możliwy, a ziarno, jeśli zdążyło do tej pory dojrzeć, po dosuszeniu nie powinno znacząco odbiegać jakością – oceniła.

W rozmowie z DGP wiceminister rolnictwa Adam Nowak ocenił jednak, że zniszczenia w rzepaku „będą widoczne” w cenach tego ziarna w przyszłym roku. – Zniszczone uprawy to duża część areału rzepaku w Polsce, bo powódź wystąpiła na obszarze żyznych gleb. Uważam, że będzie to miało wpływ na ceny rzepaku w przyszłym roku. Natomiast skutki powodzi w żaden sposób nie powodują zagrożenia dla bezpieczeństwa żywnościowego w Polsce. Magazyny są zapełnione – wskazał minister.

Nie ma strat w zwierzętach hodowlanych

Również zdaniem Dziwulskiego wrześniowy kataklizm może się przełożyć na notowania na rynku zbóż w 2025 r. – Gdy się weźmie pod uwagę to, że jesteśmy po żniwach zbóż i na ogół przed siewami zbóż ozimych, w przypadku tych produktów powódź może mieć mniejszy wpływ. Niemniej jednak skutki powodzi mogą znacznie odwlec siewy ozimin – z uwagi na nadmierną wilgoć czy też erozję gleby – a w skrajnych przypadkach wręcz je uniemożliwić. To oczywiście może mieć wpływ na plony w przyszłym roku – ocenił ekspert.

Ministerstwo Rolnictwa podtrzymało też wcześniejsze wstępne oceny, że nie ma strat w pogłowiu zwierząt hodowlanych, choć „w znacznej mierze” ucierpiały budynki i rolnicy muszą przywrócić ich potencjał produkcyjny.

Działania resortu rolnictwa oraz podległych mu służb i instytucji obecnie koncentrują się na pomocy doraźnej poszkodowanym rolnikom. Farmerom prowadzącym produkcję zwierzęcą na poszkodowanych obszarach trzeba dostarcza paszę, wodę pitną oraz prąd, aby umożliwić udój zwierząt.

Służby pomagają także w utylizacji części produktów roślinnych, które miały styczność z wodą powodziową. – Żaden produkt, surowiec, który miał styczność z wodą powodziową, nie może być przeznaczony do spożycia przez ludzi ani na pasze. Ponadto musi zostać w określony sposób zutylizowany. To bardzo ważna informacja, jeżeli chodzi o kwestie bezpieczeństwa – wskazał Siekierski. Pomocy farmerom udzielają lokalne oddziały ośrodków doradztwa rolniczego, Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa oraz izb rolniczych. ©℗