Gdyby największa krajowa firma potrzebowała natychmiast się zadłużyć do maksymalnych poziomów zapisanych w swojej strategii, mogłaby pożyczyć ponad 100 mld zł.
W 2023 r. Orlen wydał na inwestycje rekordowe 36,2 mld zł, co odpowiada ok. 5 proc. całości nakładów brutto na środki trwałe w krajowej gospodarce. Spółka realizuje kierunek rozwoju wyznaczony przez Daniela Obajtka, który rządził firmą przez poprzednie sześć lat z nominacji rządu Zjednoczonej Prawicy. Przyłączając do Orlenu dwie inne duże firmy z sektora paliwowego kontrolowane przez państwo: Lotos i PGNiG, Obajtek tłumaczył, że tylko tak wielka organizacja będzie w stanie sprostać inwestycjom związanym z transformacją energetyczną. Choć z ust polityków obecnej koalicji słychać ostrą krytykę działań poprzedniego prezesa – nie wykluczają oni nawet próby odwrócenia przejęć dokonanych przez Obajtka – to nowe władze firmy podążają wytyczoną przez niego ścieżką.
W 2024 r. Orlen chce wydać na inwestycje jeszcze więcej – 38,6 mld zł. Trzy czwarte nakładów zostanie ulokowane w Polsce. Wśród innych krajów, w których funkcjonuje koncern, największe środki na rozwój działalności trafią do Norwegii (13,9 proc.). Koncern skupia się na rozwoju inwestycji w państwach Europy Środkowej (Litwa, Czechy, Słowacja, Niemcy, Węgry), ale nie zabraknie też kierunków egzotycznych jak Libia czy Pakistan, gdzie spółka wydobywa gaz.
W sektorze energetyki najwięcej ma być przeznaczone na budowę elektrowni gazowych w Ostrołęce i Grudziądzu, a także na rozwój odnawialnych źródeł, przede wszystkim budowę morskiej farmy wiatrowej oraz projektów fotowoltaicznych i wiatrowych na lądzie. Nakłady w sektorze wydobycia mają dotyczyć głównie złóż w Norwegii. Najważniejsze zadania w petrochemii to rozbudowa mocy produkcyjnych w zakładach Anwilu i w Płocku. W sektorze rafinerii jedną z głównych inwestycji ma być budowa instalacji bioetanolu w spółce Orlen Południe. Sektor detaliczny czekają zaś wydatki związane z rebrandingiem i rozwojem sieci stacji paliw alternatywnych.
Mimo przeznaczenia dużych kwot na inwestycje Orlen nie ma problemu z ich finansowaniem. Wynika to przede wszystkim z wciąż wysokich zysków spółki – choć firma zarobiła ok. 12 mld zł mniej niż rok wcześniej, to w dalszym ciągu jej zysk netto wyniósł 27,6 mld zł. W efekcie wydanie ponad 36 mld zł na inwestycje skutkowało wzrostem długu netto (różnica między zobowiązaniami oprocentowanymi i gotówką na kontach) jedynie o 3 mld zł. Gdyby spółka chciała pożyczyć maksymalną kwotę dopuszczalną w założeniach strategii, mogłaby z dnia na dzień zadłużyć się na 110 mld zł. Maksymalne poziomy zadłużenia zapisane w umowach z bankami pozwoliłyby na zaciągnięcie zobowiązań rzędu 150 mld zł.
Zdaniem ekspertów kolejny rok dużych wydatków inwestycyjnych nie musi oznaczać, że Orlen będzie zmuszony się zadłużać. Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ, prognozuje, że wyniki spółki w całym 2024 r. powinny być dobre, bo spadające ceny gazu w sektorze wydobycia są kompensowane przez wyższe marże w sprzedaży gazu. – W zeszłym roku doszło też do sztucznego zaniżenia cen paliw przed wyborami parlamentarnymi, co spowodowało wielomiliardowe straty. Tymczasem otoczenie makroekonomiczne jest lepsze niż rok temu, więc można się spodziewać lepszych wyników także w segmencie rafineryjnym. Można się też spodziewać, że wzrośnie marża na produktach rafineryjnych – mówi ekspert. Dodaje, że na tej podstawie można szacować, że zysk Orlenu wyniesie w 2024 r. 38–40 mld zł.
W 2023 r. głównym źródłem zysków Orlenu były obrót i magazynowanie gazu oraz jego dystrybucja. W obszarze działalności zysk operacyjny spółki wyniósł 35 mld zł, gdy rok wcześniej było to niecałe 6 mld zł. Mniej więcej połowę zeszłorocznego zysku w segmencie gazu spółka uzyskała z tytułu rozliczeń z Funduszem Wypłaty Różnicy Ceny, który jest częścią mechanizmu chroniącego odbiorców wrażliwych przed wzrostem cen gazu po agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. W 2024 r. rozliczenia spółki z funduszem nie będą już tak korzystne, bo zmieniły się regulacje – z szacunków Orlenu wynika, że firma wpłaci do funduszu ok. 15,5 mld zł, a otrzyma z niego ok. 5 mld zł.
Jednak i to nie powinno przeszkodzić w dokończeniu nawet najbardziej kosztownej inwestycji – budowy kompleksu Olefiny III w Płocku. Z powodu inflacji, wzrostu cen materiałów budowlanych i zerwania łańcuchów dostaw wskutek wojny w Ukrainie koszt tego przedsięwzięcia w ciągu dwóch lat wzrósł z 13,5 do 25 mld zł. Pytanie, czy i przy innych projektach nie należy dokonać rewizji budżetów pod kątem nakładów inwestycyjnych. Inwestorzy życzyliby sobie, by nowe władze spółki ograniczyły te wydatki, ale trzeba pamiętać, że istnieje ryzyko, że niektóre projekty nie będą wygaszane, a nakłady inwestycyjne będą rosły jeszcze bardziej – mówi Prokopiuk.
Analityk tłumaczy, że niektóre inwestycje realizowane przez Orlen są konieczne bardziej z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego państwa niż interesu inwestorów. – Spółka jest zaangażowana w szereg przedsięwzięć, a ze strony rynku jest mała wiara, że się one zwrócą. Projekt Olefiny III teoretycznie miał być w głównej sferze działalności spółki, ale jego koszty wzrosły na tyle, że inwestorzy sceptycznie podchodzą do pomysłów na nowe projekty petrochemiczne – przekonuje. ©℗