Końcówka minionego roku przyniosła nieoczekiwane hamowanie konsumpcji. Powinna ona przyśpieszyć w 2024 r.
W 2023 r. nasza gospodarka urosła realnie o 0,2 proc. – takie są opublikowane w środę wstępne szacunki Głównego Urzędu Statystycznego. Oznacza to, że uniknęliśmy drugiej w ciągu czterech lat recesji (w 2020 r. PKB spadł o 2 proc. w związku z restrykcjami dotyczącymi kontaktów społecznych, które miały pomóc ograniczyć pandemię), ale wynik okazał się wyraźnie poniżej oczekiwań ekonomistów. Spodziewano się wzrostu na poziomie co najmniej 0,5 proc. Rząd w projekcie ustawy budżetowej zakładał, że w 2023 r. PKB będzie realnie o 0,9 proc. większy niż rok wcześniej.
Niższy wskaźnik oznacza niższy punkt startowy dla gospodarki w tym roku. Trudniej będzie np. osiągnąć zakładane wpływy podatkowe.
Słabszy od oczekiwań całoroczny wynik wskazuje też, że w końcówce minionego roku gospodarka radziła sobie wyraźnie gorzej, niż dotąd sądzili ekonomiści. GUS nie podał wyniku za sam IV kw. ub.r. Na podstawie danych całorocznych analitycy szacują teraz, że w ostatnich trzech miesiącach minionego roku gospodarka rosła w tempie ok. 1 proc. Latem był wzrost na poziomie 0,5 proc., więc można mówić o poprawie, ale wcześniej spodziewano się wyniku przekraczającego nawet 2 proc. Z kolei biorąc pod uwagę porównanie z poprzednim kwartałem, dynamika PKB wyhamowała w okolice zera.
„Głównym negatywnym zaskoczeniem jest konsumpcja, która w całym roku spadła o 1 proc., a w IV kw. 2023 r. znajdowała się w stagnacji (szacujemy wynik w przedziale od minus 0,1 proc. do plus 0,3 proc. w ujęciu rocznym), po wzroście o 0,8 proc. w III kw. Hamowanie konsumpcji nastąpiło przy poprawie rocznej dynamiki sprzedaży detalicznej, co dowodzi, że słabość przeniosła się z wydatków konsumentów na towary w kierunku wydatków na usługi” – skomentowali ekonomiści banku PKO BP.
Analitycy liczą, że konsumpcja wzrośnie wraz ze spadkiem inflacji
Zdaniem analityków Credit Agricole Bank Polska w końcówce roku PKB rósł w głównej mierze za sprawą zapasów. Firmy nadal je ograniczają, ale w coraz wolniejszym tempie. Pomagały też inwestycje. „Ożywienie miało szeroki zakres i było powiązane z procesami restrukturyzacyjnymi w przedsiębiorstwach, realizacją inwestycji strukturalnych przed końcem unijnej perspektywy finansowej (inwestycje publiczne) oraz funkcjonowaniem programu Bezpieczny Kredyt 2 proc., który zwiększył aktywność gospodarstw na pierwotnym rynku mieszkaniowym” – wskazuje CABP.
Całoroczny wzrost PKB był tylko minimalnie powyżej zera. Konsumpcja spadała za sprawą wysokiej inflacji ograniczającej realne dochody (doszedł statystyczny efekt wysokiej bazy – rok wcześniej popyt zwiększył się wskutek napływu uchodźców z Ukrainy), inwestycje ciągnęły wzrost lekko w górę. Największy wpływ miały kategorie, które zwykle są tylko uzupełnieniem głównych składników popytu: zapasy i eksport netto. „2023 był rokiem gigantycznych wahnięć wkładów eksportu netto i zmiany zapasów: ten pierwszy dołożył ponad 5 pkt. proc., ten drugi odjął ok. 7 pkt. proc.” – szacują ekonomiści Banku Pekao.
Problemy z demografią
Analitycy są zdania, że w miarę spadku inflacji i wzrostu dochodów w kolejnych kwartałach konsumpcja będzie przyśpieszała, stając się głównym motorem wzrostu gospodarczego, a spowolnienie z końcówki ub.r. miało charakter tymczasowy. GUS podał jednak w środę nie tylko dane o PKB. Te, które dotyczą tzw. ruchu ludności, coraz bardziej uwidaczniają problemy demograficzne, które będą ograniczały potencjał naszej gospodarki w dłuższej perspektywie.
„Spadek liczby ludności Polski, obserwowany niemal nieprzerwanie od 2012 r., był mniejszy niż w poprzednim roku. Urodziło się mniej dzieci niż w 2022 r. (najmniej po 1945 r.), ale mniej osób również zmarło. W wyniku mniejszej liczby urodzeń niż zgonów przyrost naturalny pozostał ujemny. Szacuje się, że saldo migracji zagranicznych było dodatnie, podobnie jak w kilku poprzednich latach” – podał GUS.
Urodzeń żywych zarejestrowano 272 tys. – po wojnie nie zdarzyło się jeszcze, by było ich mniej niż 300 tys. Zgonów było 409 tys. Szósty rok z rzędu zmarło więcej niż 400 tys. mieszkańców naszego kraju. Liczba ludności – 37,6 mln – była w końcu ub.r. najniższa od 1986 r. ©℗