Bezzasadne postawienie Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu może mieć nieobliczalne skutki dla stabilności systemu pieniężnego, a nawet dla finansów publicznych – mówi prof. Witold Modzelewski
Należy przypomnieć okoliczności powstania tego pomysłu, które podważają wiarygodność inicjatorów. W państwie demokratycznym, gdzie do podstawowych obowiązków klasy politycznej należy szacunek do prawa, nawet w ferworze kampanii wyborczej nie przekracza się pewnych granic. A my z osłupieniem usłyszeliśmy z ust polityków opozycyjnych o pomyśle fizycznego „wyprowadzenia” urzędującego prezesa banku centralnego. Słowa te kompromitują nasz system polityczny i kwestionują legalizm programów wyborczych, które eksponują plebejski radykalizm.
Przypomnę, że fizyczne „wyprowadzenie” kogokolwiek z jego gabinetu, nie pozbawia go ustawowych kompetencji. Skoro owo fizyczne „wyprowadzenie” nie wywołuje skutków prawnych, pojawił się pomysł zastosowania procedury formalnej.
Aby zastosować ją w sposób legalny, należałoby w pierwszej kolejności przedstawić dowody popełnienia czynu zabronionego przez osobę, którą chce się postawić w stan oskarżenia. Z elementarnego szacunku dla prawa, a zawłaszcza konstytucyjnego statusu Narodowego Banku Polskiego powinniśmy usłyszeć zarzuty i ich prawne uzasadnienie. Jak dotąd nie mieliśmy okazji ich poznać, pomijając ekonomiczną i w sumie powierzchowną krytykę działań Rady Polityki Pieniężnej, czyli innego organu.
W tych okolicznościach konstytucyjna niezależność banku centralnego jest w sposób oczywisty zagrożona i to w znaczeniu ustrojowym, co również podważa wiarę w legalizm działania władzy publicznej.
Reakcja rynków finansowych na tego rodzaju wydarzenia może być bardzo groźna i bardzo kosztowna również dla obywateli. Idzie przecież o wartość złotego, czyli wartość naszych aktywów.
Bezzasadne postawienie Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu może mieć nieobliczalne skutki dla stabilności systemu pieniężnego, a nawet dla finansów publicznych. Może to pociągnąć za sobą bardzo istotne skutki, za które trzeba drogo płacić. Próba usunięcia ze stanowiska prezesa banku centralnego z pobudek politycznych podważa wiarygodność ekonomiczną danego państwa czyniąc je nieprzewidywalnym dla inwestorów.
Zarzuty o „motywach politycznych” dotyczące prowadzenia nomen omen „polityki pieniężnej” są wręcz groteskowe. Zarzut ulegania wpływom, po pierwsze, trzeba udowodnić i po drugie, jego skutki muszą być szkodliwe z punktu widzenia celów polityki pieniężnej.
Polityka pieniężna jest w sposób twardy i często przerysowany krytykowana zarówno przez ekspertów, jak i interesariuszy. Duża rozbieżność formułowanych ocen to rzecz naturalna i to nie tylko w naszym kraju. Istotą poprawności polityki pieniężnej prowadzonej przez bank centralny jest natomiast profesjonalizm, konsekwencja i skuteczność. Jeżeli osiągany jej cel, a tym jest przede wszystkim obniżenie inflacji, to wszelkie zarzuty o domniemanym „uleganiu” jakimś „wpływom” nie mają znaczenia prawnego. Jeżeli bank centralny wykonuje swoje obowiązki w sposób skuteczny, działając w dobrej wierze oraz w interesie publicznym, polityczna krytyka tych działań nie ma znaczenia procesowego w postępowaniu przed Trybunałem Stanu.
Przepis o zawieszeniu w czynnościach osoby pełniącej funkcję publiczną już w momencie złożenia wniosku o jej postawienie przez Trybunałem Stanu budzi zasadnicze wątpliwości nie tylko w świetle prawa polskiego i zasad procesowych, ale również prawa unijnego. Czy prawo może pozbawić możliwość wykonywania ustawowych obowiązków szefa banku centralnego, który to bank jest z istoty podmiotem niezależnym tylko dlatego, że wszczęto określoną procedurę? Gdzie obowiązujące przecież domniemanie niewinności? To równałoby się ukrytej formie zwolnienia z urzędu, co jest niezgodne z prawem UE, a przede wszystkim statutem Europejskiego Systemu Banków Centralnych i Europejskiego Banku Centralnego.
Tak naprawdę to nie znamy merytorycznych argumentów przemawiających za wszczęciem tego postępowania. Znamy jedynie motywy polityczne, ale te nie mają znaczenia albo nie powinny mieć znaczenia w tym postępowaniu. Natomiast argumenty przemawiające przeciw bezzasadnemu wszczynaniu tej procedury mają charakter ustrojowy i wynikają z istoty porządku prawnego, nakazu poszanowania Konstytucji, zasad prawa unijnego, ustrojowej niezależności banku centralnego czy w końcu powagi organów państwa, które nie powinny działać w sposób bezzasadny.
Nie sposób zrozumieć tego zarzutu. Prezesami NBP są z reguły politycy, byli premierzy, ministrowie, szefowie partii politycznych lub osoby współrządzące w przeszłości partiami politycznymi. Czyli politycy, którzy po zakończeniu pełnienia funkcji Prezesa NBP pozostali w politycznym obiegu. To charakteryzuje nie tylko polską scenę polityczną. Polityka pieniężna jest przede wszystkim „polityką” i zarzut „upolitycznienia”, cokolwiek pod tym słowem rozumieć, jest bezprzedmiotowy. Nie rozumiem czym jest „nieupolityczniona” polityka.
W mojej ocenie najistotniejsze znaczenie miały i będą mieć działania w ramach Europejskiego Systemu Banków Centralnych. Jest to instytucja powołana również do ochrony niezależności banków centralnych państw UE. Istotne znaczenie może mieć również orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, który już w przeszłości wypowiadał się w przypadku zagrożeń dla niezależności banków centralnych. Znany i szeroko omawiany przykład łotewski powinien być przedmiotem szczegółowej analizy zanim zostaną popełnione błędy, które mogą nas jako zbiorowość dużo kosztować.
Rzeczywiście mieliśmy kumulację: katastrofę, którą było zatrzymanie z dnia na dzień działalności większości przedsiębiorstw pod pretekstem COVID-19, wojnę za naszą granicą oraz oczywiście wysoką inflację będącą skutkiem wojny handlowej między Wschodem a Zachodem.
Działania podejmowane przez nasz bank centralny były podejmowane w granicach ustawowych kompetencji i realizowały cele możliwe do osiągnięcia. Czy można było to zrobić inaczej? Różnice w poglądach tak naprawdę sprowadzają się do sekwencji działań. Poza tym istotna część tzw. niezależnych prognoz, w tym dotyczących inflacji w Polsce, nie sprawdziła się. Nawet „jastrzębie” polityki pieniężnej przyznają, że większy radykalizm w polityce stóp procentowych może dać efekty antyinflacyjne dopiero w przyszłości.
Sądzę, że NBP współpracował z innymi bankami centralnymi w ramach Europejskiego Systemu Banków Centralnych w sposób zgodny z interesem publicznym i dobrem polskiej waluty. Lata 2020-2023 to czas wyjątkowy. Kryzysy zewnętrzne, destabilizują systemy pieniężne oraz finansowe państw UE, przy tym banki centralne tych państw nie zawsze zachowywały się w sposób konsekwentny. Działania podjęte w naszym kraju były co do zasady adekwatne do istniejących zagrożeń i charakteryzowały się dostateczną skutecznością.
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale sądzę, że czym innym jest komunikacja szefa banku centralnego z obywatelami, czym innym z rynkami, a jeszcze czymś innym z wrogo nastawioną opozycją polityczną. W przestrzeni medialnej dominuje ten trzeci dyskurs, który ma również polski koloryt. Apelowałbym do wszystkich o większą powściągliwość. Krytyka działań banku centralnego powinna być rzeczowa i możliwie najbardziej profesjonalna, bez zacietrzewiania i wrogości. Wszystkich powinna jednak łączyć potrzeba obrony wartości polskiej waluty i interesu publicznego. W Polsce jak zawsze ważniejszy od słów jest przykład - dobry, albo zły.
Sytuacja geopolityczna, strategiczna i makroekonomiczna będzie ulegać dalszym zmianom. Należy szybko weryfikować błędne prognozy i umieć zmienić zdanie, gdy będzie to w interesie Polski. Bank centralny w granicach swoich kompetencji musi działać w sposób konsekwentny i nie powinien być wikłany w polityczne rozgrywki. Nie stać nas obywateli na kolejną „wojnę na górze”.
partner