Bank centralny nie zaskoczył obniżką stóp, ale jej skalą. Ostatni raz tak duże cięcie miało miejsce na początku globalnego kryzysu finansowego.
6 proc. wynosi od dziś główna stopa Narodowego Banku Polskiego. Rada Polityki Pieniężnej, której przewodniczącym jest Adam Glapiński, prezes NBP, ścięła wczoraj stopy aż o 0,75 pkt proc. Skala obniżki dla rynku i ekonomistów była zupełnym zaskoczeniem. Gwałtownie straciły na wartości złoty i akcje banków, które wcześniej korzystały na wysokich stopach. Pojawiły się komentarze, że RPP wzięła pod uwagę słabość koniunktury, ale też takie, że tak duże cięcie nie ma dostatecznego uzasadnienia i że przeważyły raczej motywy związane z kampanią wyborczą. W głosowaniu 15 października gra idzie również o głosy setek tysięcy tych, którzy spłacają kredyty i od miesięcy cierpieli z powodu wysokich rat.
„Skala cięcia nie przystaje do warunków. Teoretycznie Polska dołącza do grona krajów rozwijających się, które rozpoczynają luzowanie, ale istotnie się od nich różni: inflacja bazowa spada wolniej niż w regionie, kraje Ameryki Łacińskiej miały dodatnie stopy realne. Przed decyzją rynki finansowe wyceniały 3 pkt proc. cięć w cyklu, ale nie w tym tempie” – komentowali na gorąco analitycy ING Banku Śląskiego.
Spośród krajów europejskich przed nami na łagodzenie polityki pieniężnej zdecydowali się Węgrzy. Stopy obniżano też w Brazylii i Chile (po ostatniej obniżce dokonanej przez tamtejszy bank centralny w środę – niższej od oczekiwań – główna stopa wynosi 9,5 proc.).
Już przed posiedzeniem RPP pojawiały się komentarze, że radzie zależy na tym, by złagodzić politykę pieniężną we wrześniu lub najpóźniej w październiku – tak, aby stało się to przed wyborami parlamentarnymi. Cięcie stóp zostałoby bowiem szczególnie dobrze odebrane wśród kredytobiorców. Jeśli się weźmie pod uwagę skalę obniżki, posądzenia o motywy polityczne będą jeszcze mocniejsze. Politycy związani z obozem rządzącym przesądzili o powołaniu na stanowisko nie tylko prezesa NBP Adama Glapińskiego, który przewodniczy RPP, lecz także sześciu szeregowych członków rady – z ramienia Sejmu i prezydenta. Trzech członków wyznaczył Senat, w którym przewagę ma opozycja.
Wczorajsze cięcie stóp było pierwszym od ponad trzech lat. Wtedy RPP poprzedniej kadencji starała się minimalizować gospodarcze skutku wybuchu pandemii i zamykania całych sektorów gospodarki. Ale nawet wtedy nie było obniżki w tak dużej skali (ostatni raz tak mocno obniżono stopy w styczniu 2009 r., krótko po wybuchu globalnego kryzysu finansowego). Od października 2021 r. trwała zaś bezprecedensowa seria podwyżek stóp procentowych. Główna stopa NBP wzrosła w tym czasie z 0,1 proc. do 6,75 proc. Zaostrzenie polityki pieniężnej doprowadziło do ograniczenia popytu na nowe kredyty, ale też do problemów osób, które zadłużyły się już wcześniej. Żeby im przeciwdziałać, rząd wprowadził wakacje kredytowe – uderzając w wyniki finansowe banków, czyli sektora, który tradycyjnie w największym stopniu korzysta na wyższych stopach.
Od września ub.r. stopy procentowe banku centralnego nie były zmieniane, choć – jak mówił wielokrotnie prezes NBP Adam Glapiński – formalnie cykl podwyżek nie był zamknięty. Do zmiany nastawienia doszło dopiero w lipcu. Wtedy Glapiński zadeklarował, że cięcie stóp będzie możliwe, gdy inflacja spadnie do jednocyfrowego poziomu, czyli do mniej niż 10 proc., i będą widoki na jej dalsze hamowanie. W sierpniu, według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego, ceny płacone przez konsumentów były średnio o 10,1 proc. wyższe niż rok wcześniej.
„W ocenie Rady napływające w ostatnim czasie dane wskazują na mniejszą od wcześniejszych oczekiwań presję popytową, co będzie oddziaływać w kierunku szybszego powrotu inflacji do celu inflacyjnego NBP. Biorąc pod uwagę te uwarunkowania – a także opóźnienia, z jakimi decyzje w zakresie polityki pieniężnej wpływają na gospodarkę – Rada dokonała dostosowania stóp procentowych NBP, które będzie sprzyjać realizacji celu inflacyjnego NBP w średnim okresie” – napisano w informacji po posiedzeniu. O powodach dużej obniżki stóp więcej będzie wiadomo dziś po konferencji prasowej prezesa NBP.
Skalę zaskoczenia środowym cięciem stóp pokazuje reakcja rynku finansowego. Złoty, który w ostatnim czasie powoli osłabiał się w stosunku do głównych walut, po ogłoszeniu decyzji RPP gwałtownie stracił na wartości. Za euro przed informacją o obniżce płacono na rynku walutowym ok. 4,50 zł, kilka minut później nawet 4,57 zł. Kurs dolara skoczył w górę z niespełna 4,20 na ponad 4,26 zł. Branżowy indeks WIG-Banki na warszawskiej giełdzie stracił w środę ok. 6 proc. Był to najsłabszy sektor na GPW.
Trzymiesięczna stopa WIBOR, która jest podstawą do kalkulowania odsetek dużej części kredytów w Polsce, w tym złotowych hipotek, we wtorek wynosiła 6,62 proc. Dziś można się spodziewać wyraźnej obniżki. Z uwagi na inny sposób wyliczania wolniej będzie się obniżać nowa stopa WIRON, która ma być używana w przyszłości. Jednomiesięczny WIRON wynosił w środę prawie 6,17 proc. ©℗