Kilka sekund na skuteczne złożenie wniosku o pożyczkę i chaos przy ich rozpatrywaniu – tak, zdaniem przedsiębiorców, wyglądał nabór w programie pomocowym dla firm zorganizowanym przez BGK i jego pośredników.

Chodzi o program Banku Gospodarstwa Krajowego, skierowany do firm dotkniętych skutkami pandemii COVID-19, agresji Rosji na Ukrainę oraz rosnących cen nośników energii. Budżet jednego z projektów realizowanych w ramach tego programu to 1,64 mld zł, w tym 1,227 mld zł z funduszy europejskich (w ramach inicjatywy REACT-EU). Zainteresowane firmy mogły wnioskować o preferencyjne pożyczki do 1,5 mln zł z zerowym oprocentowaniem i bez żadnych kosztów. Jak łatwo się domyślić, odzew ze strony przedsiębiorców był ogromny i wielokrotnie przekroczył pulę środków dostępnych w konkursie.

Do naszej redakcji dotarły jednak sygnały od osób składających wnioski, że nabór zorganizowano w nieprzejrzysty sposób. Jak to wyglądało w założeniach? BGK, w drodze przetargów, wybrał kilkunastu pośredników finansowych (m.in. Agencja Rozwoju Regionalnego w Starachowicach czy Lubelska Fundacja Rozwoju), którzy nadzorują konkursy w każdym województwie. Ich zadanie polega na przyjmowaniu i rozpatrywaniu wniosków od firm, następnie zawieraniu umów i wypłacaniu pożyczek.

Tyle teoria. Rzeczywistość okazała się daleka od ideału. – Ktoś w BGK pozwolił na zapis, który mówi, że wnioski są przyjmowane do wyczerpania funduszy, a następne trafiają na listę rezerwową. W praktyce rodzi to za każdym razem ogromne patologie i niesprawiedliwość – przekonuje rozmówca DGP. I podaje przykład. – Pośrednik finansowy ogłasza na swojej stronie, że wnioski można składać, powiedzmy, od 25 kwietnia 2023 r. od godz. 8 do 27 kwietnia 2023 r. Wnioski składa się drogą e-mailową, a budżet wynosi tylko 20 mln zł. A zatem 25 kwietnia o godz. 8 kilkaset firm wyśle e-mail z załącznikami. Po kilku dniach każdy dostanie wiadomość, na którym miejscu wpłynął jego wniosek na skrzynkę odbiorczą pośrednika finansowego. Jeżeli będzie w pierwszej, załóżmy, trzydziestce, to załapie się na alokację i będzie oceniany. Jeśli zajmie dalsze miejsca, to trafi na tzw. listę rezerwową – opowiada nasz rozmówca. Wskazuje, że miejsce na liście podstawowej jeszcze nie gwarantuje otrzymania nieoprocentowanej pożyczki dla firmy, ale przynajmniej daje pewność, że wniosek zostanie oceniony.

– Jeśli ktoś trafił na setne miejsce lub dalsze, to w praktyce nie ma żadnych szans na pożyczkę, nawet gdy jego wniosek jest lepiej przygotowany niż wniosek kogoś z pierwszego miejsca – mówi jeden z uczestników naboru i przypomina, że wniosek to de facto „rozbudowany biznesplan” wraz z analizami finansowymi. – Łatwo więc ocenić, czyj wniosek i biznesplan jest lepiej przygotowany i kto daje większe gwarancje na zwrot pożyczki. Ale ponieważ wnioski są oceniane według kolejności zgłoszeń, to nie mamy do czynienia z konkursem, a jedynie z wyścigiem – zwraca uwagę. Do absurdalnych sytuacji dochodziło np. na Mazowszu, gdzie środki wyczerpały się po… 7 s.

BGK zapewnia jednak, że ocenianie przez pośredników wniosków według kolejności ich złożenia nie oznacza zasady „kto pierwszy, ten lepszy”. Są one bowiem oceniane pod kątem wielu kryteriów, m.in. zdolności finansowej firmy. Bank wskazuje też, że kolejność przyjmowania i rozpatrywania wniosków jest określana indywidualnie przez każdego pośrednika finansowego. – Na kolejność rejestracji wniosków złożonych elektronicznie wpływ ma oprogramowanie i infrastruktura po stronie użytkownika, infrastruktura pośrednia, jak również oprogramowanie i infrastruktura po stronie administratora serwera PF. Gdy na serwer obsługujący nabór wniosków wpłyną zgłoszenia ze strony wnioskodawców, serwer kolejkuje je według czasu wpływu, liczonego co do ułamka sekundy, np. 08:00:01.56488, następnie przetwarza ich poprawność i rejestruje – tłumaczy BGK.

I właśnie na ten aspekt najbardziej narzekają przedsiębiorcy. – Wszyscy ścigają się, aby ich wniosek zajął jak najlepsze miejsce, ale nikt nie wie, od czego to zależy, a systemy najczęściej się zawieszają i kolejność jest losowa – opowiada rozmówca DGP. Zwraca uwagę, że pięć wniosków przesłanych w jednym momencie przez niego w imieniu jego klientów zajęło miejsca oddalone od siebie o kilkadziesiąt pozycji. Na pożyczkę załapał się tylko pierwszy.

Z nieoficjalnych rozmów z BGK wynika, że przyjęcie dodatkowych kryteriów oceny wydłużyłoby proces i skomplikowało go. Przydział według kolejności wpływu nasi rozmówcy tłumaczą prostotą. – Problemem okazało się olbrzymie zainteresowanie środkami, jakie zostały przeznaczone na ten program – zauważa nasz rozmówca z BGK. Podobnie bronią się firmy. Jak podkreśla w odpowiedzi na nasze pytania Lubelska Fundacja Rozwoju, „wprowadzenie ograniczeń (lub preferencji) podmiotowych i przedmiotowych w zasadach naboru wpłynęłoby negatywnie na efektywność instrumentu”. „Niezadowolenie dużej liczby przedsiębiorców wynika z faktu zbyt małej alokacji środków w stosunku do zapotrzebowania przedsiębiorców na wyjątkowo preferencyjne wsparcie, co nie ma nic wspólnego z zasadami naboru” – dodaje.

Częściowo problem ma rozwiązać kolejna transza środków. Przy czym nie będzie już nowego naboru, a pieniądze trafią do firm oczekujących w kolejce. BGK ma przeznaczyć na ten cel kolejne 400 mln zł. Łącznie firmy złożyły ponad 4,5 tys. wniosków. ©℗