Możemy się spodziewać kolejnej fali pozwów frankowiczów. A bankom odpada poważny argument za występowaniem z roszczeniami przeciwko klientom
Banki nie będą już mogły straszyć frankowiczów, że po unieważnieniu umowy zapukają do nich z żądaniem wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Klienci będą zaś mogli domagać się od kredytodawców zapłaty za korzystanie z rat, które uiścili, spłacając zadłużenie. Takie będą najważniejsze efekty orzeczenia wydanego w czwartek przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Sprawę zainicjował warszawski sąd, który po wniosku pełnomocnika frankowiczów zapytał TSUE o kwestie rozliczeń między bankiem a klientami po unieważnieniu umowy kredytowej. Trybunał w Luksemburgu odpowiedział, że prawo unijne w takiej sytuacji nie daje instytucjom finansowym prawa do wynagrodzenia za korzystanie przez klientów z udostępnionego im kapitału. Jednocześnie zastrzegł, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby to konsumenci – po unieważnieniu umowy o kredyt z powodu zawartych w niej niedozwolonych postanowień – ubiegali się o rekompensatę od banków za korzystanie z wpłacanych przez nich pieniędzy.
– Wyrok otwiera drzwi dla frankowiczów – będą mogli od teraz domagać się stwierdzenia nieważności kredytów powiązanych z walutami obcymi bez obaw o negatywne konsekwencje ustalenia nieważności umowy kredytu. Sądy w Polsce, w tym również Sąd Najwyższy, będą związane tym korzystnym dla konsumentów rozstrzygnięciem TSUE – komentował tuż po odczytaniu wyroku mec. Radosław Górski, autor pozwu wniesionego do warszawskiego sądu i pomysłodawca pytania do TSUE.
W ocenie mec. Mikołaja Rusińskiego, również pełnomocnika frankowiczów, czwartkowe orzeczenie TSUE może spowodować, że sądy zostaną zasypane kolejnymi sprawami. – Wielu kredytobiorców rezygnowało z pozwów nie z obawy przed przegraną, lecz przed uwikłaniem w wieloletni proces. Samo stwierdzenie nieważności umowy nie kończyło sprawy, bo pozostała do rozstrzygnięcia jeszcze kwestia wzajemnych rozliczeń, w ramach których banki występowały z roszczeniami o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Po tym wyroku bankom odpada bardzo poważny argument za występowaniem z roszczeniami przeciwko konsumentom. Myślę, że możemy się spodziewać kolejnej fali pozwów frankowiczów, a równocześnie będzie mniej pozwów ze strony banków – prognozuje mec. Rusiński.
Tego samego dnia w trybunale unijnym zapadło jeszcze jedno korzystne rozstrzygnięcie dla klientów, które pozwala im żądać wstrzymania spłaty rat do czasu wydania orzeczenia o unieważnienie umowy kredytowej. W wyroku dotyczącym Getin Noble Bank TSUE stwierdził, że odmowa zastosowania zabezpieczenia – zawieszenia spłaty w czasie trwania sporu sądowego – oznaczałaby, że konsument musiałby wystąpić z kolejnym powództwem przeciwko bankowi – tym razem o zwrot kwot uiszczonych w toku pierwszego procesu na podstawie unieważnionej umowy.
– My, jako pełnomocnicy frankowiczów, od dawna mówiliśmy, że nie można doprowadzić do sytuacji, w której konsument jest pozbawiony jakichkolwiek narzędzi ochrony. Jeżeli sąd, otrzymując pozew, uznaje za wysoce prawdopodobne, że umowa kredytu będzie nieważna, to powinien udzielić ochrony prawnej konsumentowi. Zabezpieczenie służy przeciwdziałaniu sytuacji, gdzie kredytobiorca dalej musi płacić raty, których i tak nie odzyska. Zachęca to bank do przedłużania procesu – tłumaczy mec. Rusiński. I dodaje, że jeśli bank będzie wiedział, że w czasie trwania procesu raty nie będą płacone, to nie będzie miał motywacji do jego przeciągania.
W przypadku klientów Getin Banku, który jest w stanie przymusowej restrukturyzacji, problemem jest treść art. 135 ustawy o Bankowym Funduszy Gwarancyjnym. Mówi on, że postępowanie zabezpieczające podlega umorzeniu, jeśli zostało zainicjowane przed wszczęciem przymusowej restrukturyzacji. – Ten przepis budził i nadal budzi wiele wątpliwości, czego efektem są rozbieżności w orzecznictwie sądów. Na przykład w Sądzie Okręgowym w Toruniu czy we Włocławku są przyznawane takie zabezpieczenia. Udzielił go mojemu klientowi również Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Jednak wiele innych sądów oddala wnioski. Myślę, że wyrok TSUE skłoni je do ponownego spojrzenia na tę kwestię z uwzględnieniem prawa unijnego – mówi mec. Rusiński.
Dla decyzji o zawieszeniu spłaty rat znaczenie będzie miało to, czy w momencie złożenia wniosku o zabezpieczenie kapitał był spłacony, czy nie. – Chodzi przede wszystkim o to, żeby konsument po wygranej mógł w całości wyegzekwować skutki nieważności kredytu. Skoro raczej bezspornym jest to, że powinien zwrócić bankowi kwotę wypłaconego kapitału, to prawdopodobnie sądy wciąż będą sprawdzały, czy wpłacone przez konsumentów raty przekraczają już wysokość udostępnionych przez bank środków – tłumaczy mec. Rusiński. ©℗