Pod wpływem wyższej od oczekiwań inflacji w strefie euro oraz w USA ekonomiści i inwestorzy zmieniają oczekiwania co do kosztów kredytu.

Dane o inflacji w strefie euro wskazują, że podwyższone tempo wzrostu cen utrzyma się dłużej, niż się wydawało. Po raz pierwszy rynkowa wycena podstawowej stopy Europejskiego Banku Centralnego (EBC) znalazła się powyżej 4 proc. Japoński bank inwestycyjny Nomura prognozuje podwyżki stóp procentowych EBC także w drugiej połowie roku – z obecnych 2,5 proc. do 4,25 proc.
– W ciągu miesiąca oczekiwania w stosunku do stóp procentowych zmieniły się o 180 stopni – mówi DGP główny ekonomista ING BSK Rafał Benecki.
Przykrą niespodzianką był także odczyt inflacji w USA, gdzie styczniowy wskaźnik PCE – wydatków na konsumpcję osobistą – pokazał wzrost cen o 4,7 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Prognozy dotyczące poziomu stóp procentowych w USA wzrosły do 5,5 proc. z obecnych 4,50–4,75 proc.
Mało prawdopodobne jest w tej sytuacji rozpoczęcie przez Radę Polityki Pieniężnej cyklu obniżek stóp procentowych jeszcze w tym roku. – Gdyby wbrew głównym bankom centralnym RPP zdecydowała się na obniżkę stóp w II połowie roku, groziłoby to osłabieniem złotego – ocenia Benecki.
To fatalne wiadomości dla osób zadłużonych w złotych, bo raty ich kredytów prawdopodobnie nie spadną do końca roku.
Dziś decyzja RPP. Ekonomiści zgodnie oczekują utrzymania referencyjnej stopy procentowej na poziomie 6,75 proc.
Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że wszystko w globalnej gospodarce wraca do normy - pod wpływem podwyżek stóp procentowych inflacja spadnie w najważniejszych gospodarkach do niskich, jednocyfrowych poziomów, za co zapłacimy relatywnie niewielkim (biorąc pod uwagę skalę problemów) spadkiem wzrostu gospodarczego. Pod koniec roku pojawią się warunki, żeby stopy procentowe obniżać.
Negatywnym zaskoczeniem były ostatnie dane o inflacji za luty 2023 r., pochodzące z najważniejszych gospodarek strefy euro. Roczne tempo wzrostu cen konsumpcyjnych we Francji, w Hiszpanii i w Niemczech było wyższe od prognoz ekonomistów. Z punktu widzenia działań banku centralnego ważniejsze były dane o inflacji bazowej. Roczne tempo wzrostu cen - z pominięciem energii i żywności - wyniosło w lutym w strefie euro 5,6 proc., wobec oczekiwań na poziomie 5,3 proc.
Efekt był taki, że początek tygodnia przyniósł rynkową wycenę podstawowej stopy powyżej 4 proc. Japoński bank inwestycyjny Nomura podniósł swoją prognozę poziomu, na którym ECB zakończy trwający od lipca 2022 r. cykl podwyżek stóp procentowych, z 3,75 proc. do 4,25 proc. „Uważamy, że EBC będzie musiał podnieść stopy procentowe więcej razy (nie mniej), żeby pozostać wiarygodnym w zwalczaniu inflacji” - napisali analitycy Nomury w notatce do inwestorów, cytowanej przez agencję Bloomberg. Według Nomury EBC podniesie stopy procentowej o 50 pkt bazowych na najbliższym posiedzeniu w przyszłym tygodniu, a także w maju i czerwcu, kończąc cykl podwyżką o 25 pkt bazowych w lipcu. To prawdopodobnie pierwsza prognoza ekonomistów zakładająca kontynuację podwyżek stóp procentowych także w drugiej połowie tego roku.
Zmieniające się otoczenie sprawia, że coraz bardziej twardo brzmią wypowiedzi tych członków Rady Prezesów EBC, podejmującej decyzje o poziomie stóp procentowych, którzy opowiadają się za dalszymi, mocnymi podwyżkami kosztów pieniądza. W poniedziałek szef austriackiego banku centralnego Robert Holzmann stwierdził, że począwszy od najbliższego posiedzenia EBC, czekają nas cztery podwyżki stóp procentowych po 50 pkt bazowych każda. W ciągu ośmiu miesięcy stopa refinansowa EBC wzrosła z 0 proc., do 3,0 proc. W lutym poszła w górę o 50 pkt bazowych.
ikona lupy />
Inflacja w Polsce i największej gospodarkach strefy euro / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Potwierdzeniem obaw o dalsze problemy z inflacją jest zachowanie rynku obligacji. Kiedy Holzmann ostrzegał przed większą skalą podwyżek stóp procentowych, gwałtownie wzrosła rentowność (odwrotnie skorelowana z ceną) obligacji niemieckich. W przypadku papierów dwuletnich znacznie przekroczyła 3 proc. i znajduje się na najwyższym poziomie od 2008 r.
Co obecnie napędza inflację po tym, jak ceny surowców energetycznych, energii i paliw znajdują się w trendach spadkowych? Jak pokazały ostatnie odczyty wskaźników PMI z czołowych gospodarek strefy euro, silna presja inflacyjna widoczna jest w usługach, a indeksy obrazujące ceny dyktowane przez usługodawców, po przejściowym spadku, zbliżają się do historycznych rekordów z zeszłego roku. W odniesieniu do wszystkich właściwie gospodarek wytłumaczenie dla rosnących cen jest takie samo - przedsiębiorcy wciąż jeszcze nie do końca przenieśli zeszłoroczny wzrost kosztów na końcowych odbiorców. A mogą podnosić ceny, bo wciąż mocny jest rynek pracy - mimo gospodarczego spowolnienia na niskim poziomie utrzymuje się bezrobocie, a płace rosną.
- Gospodarcze spowolnienie na świecie jest zbyt płytkie, żeby w istotny sposób wpłynąć na spadek inflacji. Zmiana nastawienia odnośnie do inflacji i polityki monetarnej czołowych banków centralnych zaczęła się miesiąc temu, po lepszych od oczekiwań danych z amerykańskiego rynku pracy. Prawdopodobieństwo recesji w USA spadło właściwie do zera. Do tego mamy otwierającą się chińską gospodarkę, co również wpływa korzystnie na globalne tempo wzrostu - zwraca uwagę Rafał Benecki z ING Banku.
Procesy zachodzące na świecie mają istotny wpływ także na krajową gospodarkę. Chociaż w Polsce ostatni odczyt inflacji, za styczeń 2023 r., wypadł poniżej oczekiwań, trzeba się liczyć z dalszym wzrostem cen. - Firmy produkcyjne zmieniają cennik odbiorcom od nowego roku, ale jednocześnie dają im upusty. Te upusty znikają w okolicach Świąt Wielkanocnych, kiedy popyt rośnie. Najsilniejszy wzrost cen w Polsce mieliśmy ostatnio pod koniec 2021 r. i w okolicach Wielkanocy w 2022 r. - mówi Benecki. ©℗