VeloBank, najnowsza marka na naszym rynku bankowym, która w poniedziałek miała oficjalny debiut, planuje w ciągu trzech lat zdobyć 400 tys. nowych aktywnych klientów i wypracować 1,5 mld zł zysku – zapowiedział zarząd.

Marka jest nowa, ale mowa o 10. pod względem wielkości banku w Polsce, z aktywami rzędu 40 mld zł, ok. 22 mld zł kredytów i 1 mln klientów. VeloBank powstał w ramach przymusowej restrukturyzacji Getin Noble Banku, która została przeprowadzona na przełomie września i października. Zdrowa część działalności GNB została przeniesiona do instytucji pomostowej pod nazwą Bank BFG. Została ona stworzona przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny we współpracy z ośmioma największymi bankami komercyjnymi, które przeznaczyły ponad 3 mld zł na spółkę System Ochrony Banków Komercyjnych, posiadacza mniejszościowego pakietu akcji instytucji pomostowej.
VeloBank dysponuje kapitałem rzędu 0,7 mld zł, co przekłada się na współczynnik wypłacalności na poziomie 4 proc. W Unii Europejskiej to absolutne minimum. Zaplanowany na najbliższe trzy lata wynik ma pozwolić osiągnąć współczynnik kapitałowy w wysokości 10,5 proc. To z kolei minimum wymagane przez krajowy nadzór.
Koszt rebrandingu ma zamknąć się w kwocie 15 mln zł. W tym roku VeloBank działa tylko w IV kw. Powinien on zamknąć się zyskiem na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych, o ile nie pojawią się negatywne niespodzianki w ramach prowadzonego przeglądu portfela banku.
Według Adama Marciniaka, szefa VB, po ogłoszeniu przymusowej restrukturyzacji nastąpił odpływ klientów, jednak skala utraty depozytów była mniejsza, niż można się było obawiać – wyniosła ok. 3 mld zł. To mniej niż 1/10 środków klientów w momencie przeniesienia do instytucji pomostowej. Wcześniej udziały w rynku tracił Getin Noble. Nie mógł sobie pozwolić na ekspansję z uwagi na braki kapitałowe.
Przełamanie spadkowego trendu, jeśli chodzi o udziały rynkowe, to jedno z podstawowych zadań, jakie stawia sobie zarząd VeloBanku. Z miliona klientów detalicznych za aktywnych, czyli takich, którzy mają regularne wpływy na konto, można uznać ok. 300 tys. Oznacza to, że w ciągu trzech lat bank chce więcej, niż podwoić bazę klientowską.
– Celem jest to, żeby nasi klienci mieli pełny dostęp do produktów w całym cyklu życia – powiedział Adam Marciniak.
Oznacza to, że prócz konta bank powinien mieć ofertę kredytową, a także depozytową i inwestycyjną. Zaczyna od rachunku. Wabikiem ma być możliwość uzyskania 600 zł cashbacku (zwrotu części transakcji) w ciągu pół roku oraz możliwość przerzucenia pieniędzy na konto oszczędnościowe z oprocentowaniem na poziomie 8 proc. (do 3 tys. zł). Szybko dostępny ma być kredyt gotówkowy, a w I kw. w ofercie mają się pojawić hipoteki. Bank deklaruje, że będzie stawiał na „zielone” produkty. Ma to dotyczyć zarówno kredytów mieszkaniowych, jak i finansowania małych i średnich przedsiębiorstw – w zakresie pożyczek oraz np. leasingu.
W planach jest przygotowanie oferty inwestycyjnej. – Szybką ścieżką wprowadzimy do sprzedaży obligacje skarbowe – zadeklarował Adrian Adamowicz, członek zarządu ds. sprzedaży. Do niedawna skarbowe obligacje oszczędnościowe były dostępne wyłącznie za pośrednictwem PKO BP, od kilku tygodni sprzedaje je również Bank Pekao.
– Rynek, ekosystem finansowy, jest budowany również poza sektorem bankowym. Trzeba więc myśleć szerszej: o różnego typu partnerstwach, np. z platformami e-commerce czy usługodawcami, którzy mają duże bazy klientów – to kolejna droga rozwoju banku, jaką zapowiedział prezes Marciniak. Wskazał również, że „przyszłością jest obszar kryptowalut, walut cyfrowych”. Nie podał w tym zakresie żadnych szczegółów.
Wiadomo jednak, że VeloBank nastawia się na wykorzystanie nowoczesnych narzędzi informacyjnych. W planach jest wykorzystywanie danych behawioralnych, by – jak powiedział Przemysław Koch, członek zarządu ds. operacji i IT – „gdy pojawia się jakaś potrzeba życiowa, zaoferować szyte na miarę produkty bankowe”. Określił to mianem hiperpersonalizacji. ©℗