Inwestorzy giełdowi, członkowie OFE, posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych oraz budżet - oni również poniosą koszty wakacji kredytowych, które mają chronić spłacających hipoteki przed skutkami podwyżek stóp procentowych. W OFE, które mają pomnażać pieniądze przyszłych emerytów, akcje banków stanowią kilkanaście procent aktywów. Od początku lipca giełdowy indeks sektora bankowego spadł o prawie 9 proc. (wczoraj wzrósł), a od początku roku stracił ponad 40 proc. Dla budżetu koszt „wakacji” będzie się wiązał z niższymi wpływami z podatku dochodowego od banków.
Inwestorzy giełdowi, członkowie OFE, posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych oraz budżet - oni również poniosą koszty wakacji kredytowych, które mają chronić spłacających hipoteki przed skutkami podwyżek stóp procentowych. W OFE, które mają pomnażać pieniądze przyszłych emerytów, akcje banków stanowią kilkanaście procent aktywów. Od początku lipca giełdowy indeks sektora bankowego spadł o prawie 9 proc. (wczoraj wzrósł), a od początku roku stracił ponad 40 proc. Dla budżetu koszt „wakacji” będzie się wiązał z niższymi wpływami z podatku dochodowego od banków.
Nie tylko same banki stracą na wakacjach kredytowych dla spłacających hipoteki. Już tracą ich inwestorzy – w tym krajowe fundusze inwestycyjne i emerytalne. Te ostatnie w końcu czerwca miały w swoich portfelach akcje krajowych banków o wartości co najmniej 26,2 mld zł. Tak wynika z półrocznych zestawień, w których należy wykazać zaangażowania wynoszące co najmniej 1 proc. aktywów. Jeśli od ostatniego dnia czerwca zaangażowanie funduszy nie zmieniłoby się, oznaczałoby to, że przez dwa i pół tygodnia tylko na akcjach banków straciły kwotę rzędu 1,8 mld zł. Jeszcze w piątek strata była większa, ale poniedziałek przyniósł wzrost notowań sektora bankowego.
Przed weekendem o wpływie „wakacji” na swoje wyniki informowały poszczególne banki. – Zaskoczenia co do kosztów wakacji kredytowych nie ma. Kursy poszły w górę dzięki temu, że w poniedziałek generalnie panował lepszy sentyment na rynkach. Ale to nie znaczy, że perspektywy banków się poprawiły – komentuje Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities. Zwraca uwagę, że gdyby nie uwzględniać zdarzeń jednorazowych takich jak wakacje kredytowe, ale też 3 mld zł przeznaczone przez duże banki na tzw. system ochrony czy wydatki na powiększenie Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, to rentowność banków jest wysoka. Ale to tworzy pokusę do sięgnięcia po zyski sektora. – To sprawia, że ryzyko inwestowania w Polsce, zwłaszcza w sektorze finansowym, jest ponadprzeciętnie wysokie – dodaje ekspert.
W poszczególnych OFE zaangażowanie w banki waha się od niespełna 16 proc. w przypadku MetLife do prawie 20 proc. w Pocztylionie. Największą pozycją w portfelach funduszy gromadzących oszczędności emerytalne Polaków są akcje PKO BP – lidera naszego sektora bankowego. W końcu czerwca OFE miały walory tej instytucji o wartości 10,4 mld zł. Stanowiły one 6–8 proc. aktywów poszczególnych OFE (poza PKO Bankowy, który nie może kupować papierów powiązanej instytucji). Drugie miejsce pod względem popularności zajmował ING Bank Śląski (4,4 mld zł w dziewięciu funduszach), a trzecie i czwarte – Pekao i Santander Bank Polska (po nieco ponad 4 mld zł, każdy również w dziewięciu OFE).
Wakacje kredytowe będą polegały na możliwości niepłacenia po czterech rat hipotek w tym i w przyszłym roku. Zwolnienie dotyczy zarówno części kapitałowej, jak i odsetkowej. Kapitał ma być spłacony po zakończeniu umownego okresu kredytowania. W trakcie prac nad przepisami Narodowy Bank Polski szacował koszty wakacji kredytowych na kwotę rzędu 20 mld zł w skali sektora bankowego. Koszty wiążą się z koniecznością przeliczenia bieżącej wartości udzielonych kredytów.
W PKO BP będzie to ok. 3 mld zł. W Pekao szacowany koszt to ponad 2,4 mld zł, w ING Banku Śląskim i Millennium 1,7 mld zł, w Santander Bank Polska niespełna 1,4 mld zł, a mBanku 1–1,4 mld zł. W sumie giełdowe banki podliczyły swoje straty związane z ustawową ulgą dla kredytobiorców na 12,5–14,8 mld zł. Finalnie, jeśli wnioski o „wakacje” złoży więcej klientów, niż zakładają dyrektorzy finansowi, kwoty mogą być inne. „Bank zobowiązany jest do modyfikacji przyszłych przepływów pieniężnych dotyczących umów kredytowych. Szacunek straty oparty jest na założeniu, że ok. 63 proc. klientów posiadających kredyt hipoteczny udzielony w złotych zdecyduje się na skorzystanie z wakacji kredytowych. Kwota straty, oszacowana przy założeniu skorzystania z wakacji przez 100 proc. klientów, wynosiłaby 4,8 mld zł” – podał PKO w komunikacie giełdowym.
Zwolennicy ulżenia kredytobiorcom argumentowali, że sektor bankowy poradzi sobie z kosztami wakacji kredytowych, bo dzięki wzrostowi stóp procentowych notuje rekordowe zyski. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego od stycznia do maja krajowe banki zarobiły 12,9 mld zł, ponad dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie ub.r. Ale wiadomo, że przeszacowanie kredytów związane z wakacjami kredytowymi w III kw. będzie oznaczało dla banków poniesienie straty. W całym 2022 r. sektor powinien być na plusie, ale zyski raczej nie będą duże. Co za tym idzie – ograniczony będzie wkład banków w dochody podatkowe. Jeśli wpływ wakacji kredytowych będzie taki, jak założyły banki, oznacza to uszczuplenie dochodów budżetu z tytułu CIT o kwotę rzędu 2,4–2,8 mld zł.
Millennium z powodu wakacji kredytowych przewiduje niespełnianie wymogów kapitałowych i uruchomił tzw. plan naprawy. „Zarząd banku zamierza doprowadzić do podwyższenia współczynników kapitałowych do satysfakcjonującego poziomu powyżej minimalnych wymogów poprzez połączenie dalszej poprawy dochodowości operacyjnej i inicjatyw mających na celu optymalizację kapitałową, takich jak zarządzanie aktywami ważonymi ryzykiem (włączając transakcje sekurytyzacyjne)” – podał bank.
Wejście w plan naprawy ma jeszcze jeden skutek: pozwala na niepłacenie tzw. podatku bankowego. W 2021 r. grupa Millennium zapłaciła 312 mln zł tej daniny.
Niemiecki inwestor strategiczny mBanku przyznał, że polskie wakacje kredytowe będą miały zauważalny wpływ na jego wyniki finansowe. „Commerzbank rozważy podjęcie kroków prawnych przeciwko temu nietypowemu środkowi, który przysługuje wszystkim kredytobiorcom niezależnie od ich sytuacji finansowej” – zapowiedział.
Rafał Sura złożył rezygnację z funkcji członka Rady Polityki Pieniężnej – podał w poniedziałek PAP Biznes. Oznacza to zmniejszenie liczby członków RPP do siedmiu. Do podejmowania przez RPP decyzji wymagana jest obecność co najmniej pięciu członków rady, w tym prezesa NBP. Sześcioletnia kadencja Sury – wybranego pod koniec 2016 r. przez Senat – kończyłaby się w połowie listopada. Na jego miejsce już kilka miesięcy temu była wskazana prof. Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Sura był kandydatem na sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego.
ŁW
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama