Obawy przed sytuacją gospodarczą w Europie wzmacniają dolara i osłabiają polski pieniądz.

Polska waluta wczoraj przed południem dobiła do poziomu 4,85 zł za euro i dolara. Potem złoty nieco odrobił straty i po południu kurs euro wyniósł 4,80 zł. Głównym powodem był wzmacniający się dolar, który zrównał się z euro. To wyraz obaw o przyszłość gospodarki w Europie, w tym recesję, ale także o sytuację energetyczną Starego Kontynentu przed zimą i potencjalny brak gazu.
Ostatnio brukselski think tank Bruegel ocenił, że ograniczenie błękitnego paliwa przez Rosję oznacza konieczność zmniejszenia zużycia gazu przeciętnie o 15 proc. w UE. Pojawia się także coraz więcej informacji o możliwym wznowieniu dużej ofensywy przez Rosjan na Ukrainie. Dolar podobnie jak frank szwajcarski są uznawane za bezpieczną przystań w okresie niepokojów. Waluta Szwajcarii poszybowała wczoraj do 4,92, by później osłabić się do 4,87 zł. - Coraz mocniejszy dolar i widmo recesji w Europie nie sprzyja walutom rynków wschodzących. Dodatkowo polska gospodarka przez ostatni okres stała się bardziej wrażliwa, jest problem z inflacją, z deficytem obrotów bieżących, a także wiarygodnością polityki gospodarczej - ocenia Piotr Bielski, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Santander Bank Polska. Chodzi m.in. o brak sygnałów o zaostrzeniu polityki fiskalnej, a także o sugestie bliskiego końca podwyżek stóp.
Prezes NBP Adam Glapiński nie wykluczył wręcz ostatnio, że podwyżek może już nie być, jeśli po wakacjach inflacja nie będzie przyspieszała. Tego typu deklaracje mogą być powodem, że złoty osłabił się znacznie bardziej niż np. czeska korona.
Tymczasem wiele banków centralnych innych krajów podtrzymuje komunikacje wieszczącą podwyżki stóp. W takiej sytuacji trudno oszacować, na jakim poziomie złoty się zatrzyma. Wcześniej miałyby być nimi poziomy 4,80 zł czy 4,82 zł za euro. - Osłabienie waluty postępuje mimo prób hamowania przez czynniki oficjalne. BGK od czwartku pojawia się (wymienia waluty, żeby wzmocnić złotego - red.) na rynku, ale widać, że to nie za bardzo działa - podkreśla Piotr Bielski. Z kolei Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole, zwraca uwagę, że w ciągu miesiąca kurs euro wzrósł od 4,60 zł na 4,85 zł, czyli ok. 5 proc., co w praktyce może dorzucić do inflacji 1 pkt proc. To argument za podwyżką stóp procentowych. - W tym kontekście niezrozumiałe jest dla mnie to, że nie będzie decyzyjnego posiedzenia RPP w sierpniu - podkreśla ekonomista. RPP kolejną decyzję w sprawie stóp ma podjąć we wrześniu. ©℗