- Wiele firm chętniej sięga po dotacje z UE niż po finansowanie z rynku kapitałowego. Ale to może być ostatni okres, kiedy płyną do Polski tak duże i atrakcyjne pieniądze. Jeśli nie zbudujemy rynku kapitałowego, to dostęp do finansowania stanie się trudniejszy - mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Wiele firm chętniej sięga po dotacje z UE niż po finansowanie z rynku kapitałowego. Ale to może być ostatni okres, kiedy płyną do Polski tak duże i atrakcyjne pieniądze. Jeśli nie zbudujemy rynku kapitałowego, to dostęp do finansowania stanie się trudniejszy - mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Rynkowi kapitałowemu w Polsce towarzyszyła kiedyś opowieść o rozwoju, zysku dla inwestorów indywidualnych i korzyściach dla gospodarki. Mam wrażenie, że od czasu katastrofalnego pożegnania się z OFE nie udało się tej opowieści odbudować.
Niestety, po doświadczeniach z otwartymi funduszami emerytalnymi, kilku skandalach na rynku kapitałowym i spadku kiedyś wysoko notowanych polskich spółek w powszechnym poczuciu mniej doświadczonych inwestorów indywidualnych jest on tylko dla tych, którzy się dobrze na nim znają, i tylko oni mogą uzyskać dla siebie korzyści. Nie jest to zaś rynek dla Kowalskiej czy Nowaka. To nie jest dobre.
Rola rynku kapitałowego niedoceniona jest ponadto w percepcji szerszej, także politycznej. Tymczasem nie ma silnej, rozwiniętej gospodarki bez wysokiego poziomu kapitału krajowego i oszczędności krajowych, zwłaszcza kapitału długoterminowego.
Może wciąż jesteśmy jako społeczeństwo za biedni?
Nasze dochody wzrosły, dystans do średniej europejskiej się zmniejsza i osiągnęliśmy już 80 proc. średniej siły nabywczej w Unii Europejskiej. Ale jak popatrzymy na nasze bogactwo, w tym aktywa finansowe, to nasz majątek jest wielokrotnie niższy. To efekt ery komunizmu i ograniczonej własności prywatnej, a w tym czasie przez ponad 40 lat zachód Europy budował swój kapitał. W latach 90. nie było nas stać na oszczędzanie. Ale teraz według GUS przeciętne gospodarstwo domowe ma pewną stałą nadwyżkę ok. 20-25 proc. nad bieżącymi wydatkami. dwadzieścia lat temu budżet przeciętnego gospodarstwa domowego spinał się na zero. To pozwala w pierwszej kolejności sfinansować wyjazd na wakacje, edukację dzieci, nowy samochód czy wyposażenie mieszkania, ale coraz więcej osób gromadzi też oszczędności długoterminowe.
Potrafimy je inwestować?
Oczywiście trzeba mieć świadomość, że ponad połowa Polaków ma więcej kredytów niż majątku. Ale również ponad połowa Polaków ma już możliwość odkładania. I warto, by działo się to w sposób efektywny. Chodzi nie tylko o depozyty bankowe, które dają bieżącą płynność i bezpieczeństwo, lecz także o to, by polscy emeryci, osoby ubezpieczone, inwestorzy indywidualni mieli dostęp do atrakcyjnych produktów inwestycyjnych, które mogą dawać im długoterminowe stopy zwrotu, a jednocześnie - żeby te oszczędności trafiły do polskich przedsiębiorstw jako kapitał i napędzały postęp technologiczny, dawały możliwość doinwestowania.
Czyli rynek kapitałowy.
Rola rynku kapitałowego jest bardzo duża, a takiej percepcji nie ma w tej chwili, staramy się ją budować, chociażby przez takie programy jak pracownicze plany kapitałowe. Myślę, że jest to proces na wiele lat.
Czy ma pan przekonanie, że rynek kapitałowy może być ważny właśnie teraz dla gospodarki?
Oczywiście. Są dwa poziomy wydarzeń gospodarczych. Jeden, krótkoterminowy, od dwóch lat, który przyniósł poważne turbulencje, wahania koniunktury, recesję, odbicie, ryzyko deflacji, później wojnę i wysoką inflację. Mamy kryzys energetyczny i poważne szoki podażowe i przekłada się to na spadki na rynkach akcji, które jednak w czasie pandemii szybko nadrobiły straty. Obecnie dołączyły bezprecedensowe spadki na rynkach obligacji na głównych rynkach związane z silnym skokiem stóp procentowych po ponad dekadzie taniego pieniądza i 30 latach spadku rentowności obligacji. I na to są dwie odpowiedzi z perspektywy inwestorów: dywersyfikacja i odporność wahania. A z perspektywy sektora przedsiębiorstw to budowanie konkurencyjności, żeby być silnym, przygotowanym na trudniejsze otoczenie.
A trendy długoterminowe?
Postęp technologiczny i konieczność pozyskiwania kapitału wysokiego ryzyka, budowanie nowych sektorów gospodarki w oparciu o nowe technologie. Kredyty nie są dobrym sposobem finansowania transformacji technologicznej. Często poziom ryzyka jest za wysoki. Drugi makrotrend to transformacja energetyczna. W tym przypadku sektor bankowy też nie udźwignie wszystkich wydatków. Potrzebny jest kapitał. Rynek kapitałowy, szczególnie w przypadku zielonych obligacji, jest wręcz niezbędny, by sfinansować miliardowe inwestycje potrzebne w polskiej gospodarce w infrastrukturze, nowe źródła energii, niskoemisyjny transport czy efektywność energetyczną. Zwiększenie tych inwestycji bez sprawnego rynku finansowego będzie trudne.
Co on daje inwestorom, gospodarce?
Pamiętajmy, że rynek kapitałowy to mechanizm, który zapewnia efektywność inwestycji - bogactwo bierze się z tego, że kapitał jest efektywnie inwestowany, a produktywność gospodarki się poprawia. Jeżeli mamy mało kapitału, to tym bardziej powinniśmy dbać o jego efektywne wykorzystanie. Mechanizm alokacji kapitału powinien działać tak, że pieniądze płyną do bardziej produktywnych sektorów, firm i przez to mamy postęp. My przez ostatnie dwie dekady, od momentu wejścia do UE, mamy spory napływ środków unijnych i to trochę jest konkurencja dla rynku kapitałowego. Zwłaszcza że wiele firm najchętniej chciałoby uzyskać dotacje. Jest ich sporo i będzie sporo przez najbliższe trzy-cztery lata. Ale to może być ostatni okres, kiedy płyną do Polski tak duże i atrakcyjne pieniądze. I jeśli w tym czasie nie zbudujemy rynku kapitałowego, wysokiego poziomu oszczędności krajowych, kapitału długoterminowego, to może już w drugiej połowie najbliższej dekady będzie się trudniej rozwijać, bo dostęp do kapitału będzie trudniejszy.
Co powinni zrobić uczestnicy rynku?
Otworzyć głowy. Często łapiemy rutynę i przyzwyczajamy się do tradycyjnego sposobu zarządzania aktywami czy tradycyjnych produktów inwestycyjnych. A rynki finansowe się zmieniają i trzeba umieć dostosowywać się do tych trendów. Rynek funduszy powinien otworzyć się na nowe możliwości inwestowania. Nie kupujmy tylko spółek z WIG, bo wtedy to już lepiej inwestować w fundusze notowane na giełdzie - ETF, które są tańsze. Co innego, jeśli TFI oferuje strategię inwestycyjną, która łączy akcje polskie z zagranicznymi, potrafi dodać element obligacji korporacyjnych, a w przyszłości dobre fundusze nieruchomości (REIT), albo inwestować przez PPK na rynku private equity, co przynosi lepsze stopy zwrotu niż rynek publiczny. TFI powinny też popatrzeć na koszty, swoje kompetencje, zespoły, narzędzia informatyczne.
Ale czy na polskim rynku są dostateczne kompetencje?
Ze względu na skalę naszego rynku i wielość instytucji mamy wielu utalentowanych analityków i zarządzających. Ale pojawiają się nowe obszary kompetencji i trzeba stale się rozwijać. Inwestowanie na rynku prywatnym lub nieruchomości wymaga zupełnie innego rodzaju umiejętności. Mamy w tym celu roboczy zespół powołany z funduszami, bo PFR jest największym w regionie inwestorem instytucjonalnym na rynku funduszy prywatnych. Dzielimy się doświadczeniami.
Tak samo nieruchomości - jest przepaść między inwestowaniem na publicznym rynku akcji a wyborem biurowców, które mają największe perspektywy generowania największego strumienia zwrotu. 95 proc. inwestorów na polskim rynku nieruchomości komercyjnych to fundusze zagraniczne.
Ale jeśli branża nie będzie budowała kompetencji, pozostanie z klasycznymi strategiami inwestycyjnymi - to zagrożona jest wyginięciem, bo tradycyjne formy zastępowane są przez ETF-y z bardzo niskim poziomem opłat. Wierzę w aktywne inwestowanie poprzez oferowanie różnych strategii inwestycyjnych, wchodzenie w alternatywne klasy aktywów, a nie próbę bicia rynku przez wybór lepszych akcji. Badania pokazują, że długoterminowo to, jak zarabiamy na naszych inwestycjach, w 80-90 proc. zależy od tego, jakie rodzaje inwestycji wybierzemy - obligacje, akcje, nieruchomości, surowce. A nie czy w ramach funduszu wybierzemy takie akcje czy inne.
Co jest konkurencją dla polskiego rynku kapitałowego?
Na pewno rynek prywatny i inne strategie inwestycyjne nie są konkurencją, one wspierają rozwój całego rynku kapitałowego. Jeśli mamy rozwinięty rynek venture capital, tych młodszych firm, i z niego wychodzą atrakcyjne spółki, to później mamy więcej ciekawych spółek na rynku publicznym. Tak samo sektor private equity, który może być źródłem ciekawych możliwości inwestycyjnych na rynku publicznym. Fundusze nieruchomości nie są tu ryzykiem, mogą sprofesjonalizować sposób, w jaki inwestujemy, i zdemokratyzować go. Nawet jeśli nie mamy milionów złotych, by zainwestować na rynku nieruchomości pod wynajem, a mamy 10 tys. oszczędności, to zainwestujmy, jeśli jest dobra oferta funduszy nieruchomości przynoszących stały dochód.
Zagrożeniem głównym jest globalny trend ucieczki kapitału do najbardziej płynnych i największych rynków funduszy, następuje konsolidacja. I to widać w ostatnich latach - kapitał mocno płynie na amerykański rynek technologiczny, a rynki europejskie, w tym polski, są w tyle. Dlatego powinniśmy mieć aspiracje, by być centrum finansowym w tej części Europy.
Współpraca Anna Ochremiak
Paweł Borys weźmie udział w XVI Forum Funduszy. Ku przesileniu? w Kazimierzu Dolnym 22-23 czerwca 2022 r. Dziennik Gazeta Prawna jest patronem medialnym tego wydarzenia
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama